Literatura
#21
(08-09-2012, 0:14)fvg napisał(a): Znalezione na facebooku:

[Obrazek: 2hzo57p.jpg]

Budapeszteński pomysł na promocję czytelnictwa:
na zdjęciu jedna z kilkunastu budek typu "zostaw książkę - weź książkę" Uśmiech I co najlepsze - nikt nie kradnie, nikt nie oszukuje, a budki działają Uśmiech

Może jestem antypatriotyczny, ale myślę, że u nas jest to nie utrzymania na dłuższy czas. Bezinteresowny wandalizm Polaków jest ogromny. Oczywiście ja wiem, że dotyczy to tylko pewnego procentu Polaków, ale ten procent jest tak znaczący (wystarczy nawet 1-5%), że taka sympatyczna budka nie postoi w stanie nienaruszonym dłużej niż tydzień.
Co innego kąciki w biblioteka i kawiarniach o których pisze fvg, tam taka idea ma sens, bo primo: ktoś pilnuje, secundo: nasza "Złota Młodzież" Zmieszany biblioteki omija z daleka.
Jak ktoś ma jeszcze złudzenia niech poczyta teksty w jakim stanie są rowery, które można sobie wypożyczyć w Warszawie.
Odpowiedz
#22
Cytat:Jak ktoś ma jeszcze złudzenia niech poczyta teksty w jakim stanie są rowery, które można sobie wypożyczyć w Warszawie.
Zgadzam sie z Toba w 100%. Jak uslyszalam o tej inicjatywie z rowerami w W-wie, to pomyslam od razu, ze to poroniony pomysl i ze te rowery zaraz "znikna" albo zostana zdewastowane. I dlugo nie trzeba bylo czekacSmutek
Odpowiedz
#23
jestem podobnego zdania, co andrasz. na wegrzech chyba jakos latwiej to utrzymac. choc pamietam swoja dawna rozmowe z bukinista na muzeum korut (zaglebie antykwariatow), kiedy to bardzo uwaznie obserwowal jednego z klientow. jak pozniej wytlumaczyl kradl on ksiazki, by po chwili sprzedac je w antykwariatach znajdujacych sie po sasiedzku. nie idealizujmy wiec tez tak wegrow Oczko
Odpowiedz
#24
(08-09-2012, 10:26)Ribizli napisał(a):
Cytat:Jak ktoś ma jeszcze złudzenia niech poczyta teksty w jakim stanie są rowery, które można sobie wypożyczyć w Warszawie.
Zgadzam sie z Toba w 100%. Jak uslyszalam o tej inicjatywie z rowerami w W-wie, to pomyslam od razu, ze to poroniony pomysl i ze te rowery zaraz "znikna" albo zostana zdewastowane. I dlugo nie trzeba bylo czekacSmutek

a ja sie nie zgodze Uśmiech tak sie sklada, ze mieszkam w centrum warszawy i mam okazje obserowac na biezaco wypozyczalnie, ludzi korzustajacych z venturilo. fakt, czesc sprzetu jest zniszczona. ale tego sie nie uniknie. nie mowiac juz o celowych dewastacjach, po prostu rower niekiedy sie uszkodzi. caly projekt w moim odczuciu ma dzialac na zasadach komunikacji miejskiej. nie istnieje on po to, by przynosic zysk, lecz pelnic swego rodzaju sluzbe spoleczna.

serio, masa mlodych, usmiechnietych, pozytywnie nastawionych ludzi z tego korzysta i nie w glowiem im dewastacja. obserwuje glownie takie obrazki. a ze jest patologiczny procent, to jest. i zawsze bedzie. i trzeba z tym zyc, bo nie moze byc to powod zaniechania podobnych inicjatyw. cale spoleczenstwo nie moze cierpiec z powodu wspomianego procentu. poza tym jest to tez element edukacji spolecznej, nadania oglady. z czasem bedzie jeszcze lepie. a dzis juz jest naprawde dobrze!
Odpowiedz
#25
(08-09-2012, 10:33)Kamjon napisał(a):
(08-09-2012, 10:26)Ribizli napisał(a):
Cytat:Jak ktoś ma jeszcze złudzenia niech poczyta teksty w jakim stanie są rowery, które można sobie wypożyczyć w Warszawie.
Zgadzam sie z Toba w 100%. Jak uslyszalam o tej inicjatywie z rowerami w W-wie, to pomyslam od razu, ze to poroniony pomysl i ze te rowery zaraz "znikna" albo zostana zdewastowane. I dlugo nie trzeba bylo czekacSmutek

a ja sie nie zgodze Uśmiech tak sie sklada, ze mieszkam w centrum warszawy i mam okazje obserowac na biezaco wypozyczalnie, ludzi korzustajacych z venturilo. fakt, czesc sprzetu jest zniszczona. ale tego sie nie uniknie. nie mowiac juz o celowych dewastacjach, po prostu rower niekiedy sie uszkodzi. caly projekt w moim odczuciu ma dzialac na zasadach komunikacji miejskiej. nie istnieje on po to, by przynosic zysk, lecz pelnic swego rodzaju sluzbe spoleczna.

serio, masa mlodych, usmiechnietych, pozytywnie nastawionych ludzi z tego korzysta i nie w glowiem im dewastacja. obserwuje glownie takie obrazki. a ze jest patologiczny procent, to jest. i zawsze bedzie. i trzeba z tym zyc, bo nie moze byc to powod zaniechania podobnych inicjatyw. cale spoleczenstwo nie moze cierpiec z powodu wspomianego procentu. poza tym jest to tez element edukacji spolecznej, nadania oglady. z czasem bedzie jeszcze lepie. a dzis juz jest naprawde dobrze!
Tak myslisz? Ja sie zgadzam, ze to sa pozytywne inicjatywy, ale nie wydaje mi sie ze w Polsce zdadza egzamin. To znaczy, beda duze straty...Nie znam sie na rowerach, ale czy taki nowy rower sie zaraz psuje? Trzeba go najpierw pouzywac kilka miesiecy... Popsuja wszystkie rowery i inicjatywa sie skonczy! No, ale z drugiej, strony: od czegos trzeba zaczac....
Odpowiedz
#26
(08-09-2012, 10:33)Kamjon napisał(a):
(08-09-2012, 10:26)Ribizli napisał(a):
Cytat:Jak ktoś ma jeszcze złudzenia niech poczyta teksty w jakim stanie są rowery, które można sobie wypożyczyć w Warszawie.
Zgadzam sie z Toba w 100%. Jak uslyszalam o tej inicjatywie z rowerami w W-wie, to pomyslam od razu, ze to poroniony pomysl i ze te rowery zaraz "znikna" albo zostana zdewastowane. I dlugo nie trzeba bylo czekacSmutek

a ja sie nie zgodze Uśmiech tak sie sklada, ze mieszkam w centrum warszawy i mam okazje obserowac na biezaco wypozyczalnie, ludzi korzustajacych z venturilo. fakt, czesc sprzetu jest zniszczona. ale tego sie nie uniknie. nie mowiac juz o celowych dewastacjach, po prostu rower niekiedy sie uszkodzi. caly projekt w moim odczuciu ma dzialac na zasadach komunikacji miejskiej. nie istnieje on po to, by przynosic zysk, lecz pelnic swego rodzaju sluzbe spoleczna.

serio, masa mlodych, usmiechnietych, pozytywnie nastawionych ludzi z tego korzysta i nie w glowiem im dewastacja. obserwuje glownie takie obrazki. a ze jest patologiczny procent, to jest. i zawsze bedzie. i trzeba z tym zyc, bo nie moze byc to powod zaniechania podobnych inicjatyw. cale spoleczenstwo nie moze cierpiec z powodu wspomianego procentu. poza tym jest to tez element edukacji spolecznej, nadania oglady. z czasem bedzie jeszcze lepie. a dzis juz jest naprawde dobrze!

Nie chcę rozciągać wątku bo jest trochę OT, ale bardziej zgadzam się z realizmem Ribizli, niż z optymizmem Kamjon.
Nie twierdzę oczywiście, że należy w W-wie zaniechać wszelkich tego typu inicjatyw, bo jak pisze słusznie Kamjon
"nie moze byc to powod zaniechania podobnych inicjatyw. cale spoleczenstwo nie moze cierpiec z powodu wspomianego procentu"
jednak trzeba się liczyć z większymi obostrzeniami, na przykład jakaś kaucja, itp. Mam wrażenie, że w Polsce jest zbyt duży procent (nawet jeśli jest to tylko zbyt duży promil) osób bezinteresownie i bezmyślnie demolujących co się tylko da, żeby masowo wprowadzić inicjatywy oparte na zaufaniu, czyli z założeniem, że PRAWIE wszyscy oddadzą/uszanują/nie uszkodzą/nie ukradną, itd.

Żeby nie było tak, że idealizuję Węgry, to przypomnę o pisanym już na forum przypadku osobiście widzianych kieszonkowców w akcji działających w autobusie z Moszkva ter na Stare Miasto.
Odpowiedz
#27
György Faludy to bardzo barwna postac wegierskiej literatury: poeta, pisarz, tlumacz, liberal. Urodzil sie i zmarl w Budapeszcie. W swoim dlugim i burzliwym zyciu ( zyl 95 lat) mieszkal w wielu miastach na wielu kontynentach. Niekoniecznie z wlasnego wyboru. Wyjechal z Wegier w 1938 roku. Udal sie najpierw do Paryza a stamtad do USA gdzie zaciagnal sie do wojska. Po wojnie wrocil na Wegry ale niedlugo cieszyl sie wolnoscia. Zostal wsadzony do obozu pracu na 3 lata. Ponownie uciekl z Wegier w 1956 roku, tym razem do Londynu a potem do Toronto, gdzie osiadl na 20 lat. Uczyl na University of Toronto a takze jezdzil z wykladami po calej Ameryce Polnocnej.
Powrocil na stale na Wegry w 1989 roku. Witano go z wielkimi honorami i dostal nawet eleganckie mieszkanie w Budapeszcie. Jego dziela ktore do tej pory byly niszczone, zakazane, konfiskowane, drukowane i rozprowadzane po kryjomu teraz doczekaly sie licznych wznowien i tlumaczen.
Poza granicami Wegier jest znany jako autor ksiazki "My happy days in hell", ktora zostala wydana najpierw po angielsku a swojego wydania po wegiersku doczekala sie dopiero dwadziescia pare lat pozniej (weg.tytul "Pokolbeli víg napjaim"). O ile wiem, ta ksiazka nie zostala przetlumaczona na jezyk polski. Na zachodzie doczekala sie wielu wznowien. Jeden mlody Amerykanin po przeczytaniu tej ksiazki tak sie zafascynowal postacia autora ze postanowil go poznac. Nauczyl sie nawet wegierskiego i po paroletnich poszukiwaniach w koncu dopadl go na Malcie. Zostal jego sekretarzem, tlumaczem i partnerem przez nastepne 36 lat.
Przyjechali razem na Wegry, ale bardzo juz sedziwy Faludy poznal bardzo mloda pania i zakochal sie w niej ,a wkrotce sie z nia ozenil. W tej sytuacji partner jego byl zmuszony sie wycofac i wyjechal w dalekie strony aby leczyc swoje zlamane serce.
W Toronto jest plac Györgya Faludy tuz kolo domu w ktorym mieszkal

[Obrazek: xaopqx.jpg]
Odpowiedz
#28
Wspomnę tu o książce, którą, jak się wydaje, większość Forumowiczów przeczytała w bardzo młodym wieku. O książce, której nowe wydanie niedawno, ku mojej wielkiej radości, pojawiło się w księgarniach. Miałem jednak problemy z jej znalezieniem, dlatego poprosiłem sprzedawczynię, a ona po dłuższych komputerowych analizach poszła do działu: "literatura młodzieżowa". Na to bym nie wpadł. "Ábigél", bo o niej oczywiście mowa, to przygoda na całe życie! Szczególnie dla mnie - wiele lat temu obejrzałem wybitny serial z polskim dubbingiem, teraz czytam książkę po polsku, postaram się też ją zdobyć w oryginale i będę porównywać, do tego można w internecie obejrzeć serial w oryginale z angielskimi napisami. Ábigél do dziś pomaga potrzebującym Uśmiech Uśmiech Uśmiech
Przy okazji - widziałem dziś przypadkowo zbiór węgierskiej poezji - "Węgierskie lato" (autorzy utworów: Endre Ady, Mihály Babits, Zsófia Balla, László Benjmin, László Csiki, Gyula Illyés, Gyula Juhász, Péter Kantor, István Kovács, László Nagy, Ottó Orbán, János Pillinszky, Lőrinc Szabó. Książka dość gruba i nietania - 69 zł.
Odpowiedz
#29
(21-09-2012, 20:21)krzysztof73 napisał(a): Przy okazji - widziałem dziś przypadkowo zbiór węgierskiej poezji - "Węgierskie lato" (autorzy utworów: Endre Ady, Mihály Babits, Zsófia Balla, László Benjmin, László Csiki, Gyula Illyés, Gyula Juhász, Péter Kantor, István Kovács, László Nagy, Ottó Orbán, János Pillinszky, Lőrinc Szabó. Książka dość gruba i nietania - 69 zł.

Oj tak, Węgierskie Lato pod redakcją świetnego tłumacza, Bohdana Zadury to konieczność w bibliotece każdego hungarofila. Choć oczywiście cena trochę powala na kolana :-/ Wspomnę jeszcze o ciekawej antologii poezji współczesnej pod red.Snopka. Trochę tańsza i pozwalająca zapoznać się z współczesną poezją.
Odpowiedz
#30
(08-09-2012, 16:12)andrasz napisał(a): Żeby nie było tak, że idealizuję Węgry, to przypomnę o pisanym już na forum przypadku osobiście widzianych kieszonkowców w akcji działających w autobusie z Moszkva ter na Stare Miasto.

To chyba z tego: "Nie w Leningradzie na Prospekcie Newskim, ale w Moskwie na Placu Czerwonym, i nie naprawiają auta, tylko psują rowery"...
ZdziwionyZdziwionyZdziwiony

Duch miejsca, magia nazwy. Oczko

A ile by taka budka z książkami była warta w punkcie skupu makulatury?
Zdziwiony Oczko
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości