Nagy Magyarország-tour czyli moja wyprawa po Wielkich Węgrzech ;)
#10
DZIEŃ 9:
Lori znów był w pracy, ja rano znów wpadłam na kawałek Internetu do sklepu z rowerami, potem spakowałam swoje manatki, zostawiłam chłopakom w sklepie klucz od mieszkania i podreptałam na dworzec autobusowy. Tam wsiadłam w busik do Székelyudvarhely (rum. Odorheiu Secuiesc). Była to jedna z trudniejszych podróży w moim życiu, bo nie dość, że trwała dość długo mimo nie tak wielkiej odległości – bus jechał okrężną drogą, omijając góry i zahaczając o uzdrowisko Szováta (Sovata), to jeszcze było całkiem ciepło, a w busie niebyło żadnej klimy, jedyną wentylacją było uchylone okienko przy kierowcy… W końcu dojechałam do Udvarhely, gdzie moimi przechowywaczami i przewodnikami mieli być Júlia i Laci. Wg ich couchsurfingowego profilu mieli być ekspertami w j. węgierskim i… polskim! Wcześniej pisałam do nich wiadomości po węgiersku, gdy przyjechałam na miejsce zadzwoniłam na podany numer, odebrała Júlia, przywitałam się po węgiersku, a ona stwierdziła, że możemy rozmawiać po polsku, podała mi adres, pod który dojechałam taksówką, bo było to na obrzeżach miasta. Na miejscu okazało się, że mama Julii jest Polką, która poznała jej ojca, Seklera, na studiach w Austrii i tak znaleźli się w Udvarhely. I w ten sposób siedząc w środku Rumunii, w mieście, którego 95% mieszkańców stanowią Węgrzy, rozmawiałam po polsku. Wcześniej pisała do mnie po węgiersku, bo nigdy nie uczyła się pisać po polsku i nie bardzo potrafi (swoją drogą, kiedy mówiła po polsku, używała całej masy kalek z węgierskiego („jedziemy z samochodem” etc.)) Kiedy się trochę ogarnęłam, Julia zabrała mnie do miasta, żebym zjadła obiad. Potem wróciłyśmy jeszcze na chwilę do domu, Julia pożyczyła mi swój komputer, żebym mogła dalej poszukiwać noclegu w Kolozsvárze i pokazała jeszcze stronę, na której można się umawiać z ludźmi na wspólny przejazd samochodem, w związku z tym, że jest mało bezpośrednich połączeń między Székelyudvarhely a Kolozsvárem. Tymczasem koło domu ojciec Julii wraz z kolegami gotował palinkę. Potem przyjechał chłopak Julii, Laci, i razem pojechaliśmy do miasta. Julia pokazała mi najważniejsze budynki w centrum, ale że już się ściemniało, nie zrobiłam zbyt wielu zdjęć, a później razem poszliśmy do jednej kawiarni na spotkanie z ich znajomymi. Tam wypiłam kilka lampek wina, porozmawiałam ze znajomymi Julii i Laciego. Dowiedziałam się, że wielu mieszkańców Udvarhely bardzo słabo mówi po rumuńsku i potem podczas studiów w Kolozsvárze mają spore problemy z dogadaniem się „na mieście” (jedna z dziewczyn mówiła, że rozmawiała kiedyś z Rumunami w klubie po angielsku i mówiła, że jest Węgierką z Węgier), a później z różnymi sprawami urzędowymi, kiedy trzeba wypełniać pisma po rumuńsku. Jeden z siedzących z nami chłopaków nie dość, że w ogóle był dość dziwny, to jeszcze powiedział do mnie coś po polsku, kiedy dowiedział się, skąd przyjechałam. Mało kto z towarzystwa go znał, podobno był jakimś byłym jednej z dziewczyn. Koniec końców powkręcali mu jakieś kity, że wszyscy się zaraz zbierają, więc chłopak pojechał do domu. Później, kiedy zrobiło się naprawdę chłodno, zebraliśmy się do domu. Wracając poszliśmy zobaczyć jak ma się palinka za domem, co zostało połączone z degustacją, po czym poszliśmy spać.

DZIEŃ 10:
Tego dnia Julia wybierała się na wesele, a ja postanowiłam odwiedzić tymczasem nie tak daleką Csíkszeredę (rum. Miercurea-Ciuc). Zapakowałam kurtkę, bo prognozy pogody przewidywały deszcz i chłód w Csík. Zostałam dowieziona na dworzec autobusowy i stamtąd busikiem pojechałam do stolicy okręgu Harghita, której ponad 80% mieszkanców stanowią Węgrzy. Zobaczyłam z zewnątrz kościół projektu Imrego Makovecza, do środka niestety nie dało się wejść z powodu jakichś prac remontowych. Przeszłam przez obudowaną blokami główną ulicę w centrum – ul. Kossutha. Tak doszłam do deptaka – ul. Petőfiego otoczonej już starymi budynkami. Skierowałam się w stronę zamku Mikó, w którym ma swoją siedzibę muzeum seklerskie. Niestety, okazało się, że zamek także jest remontowany i nie można go zwiedzać. Przeszłam więc dalej, zobaczyłam ratusz i piękny budynek sądu, niepasujący wręcz do niewielkiego miasta wśród gór. Wróciłam okrężną drogą na deptak. Na placu obok odbywał się jakiś mały happening, rozstawione były namioty i jakaś mała wystawa o przyrodzie regionu. Zrobiłam przy okazji zdjęcie parze Cyganów.
Jest to niestety jedyne zdjęcie, które zrobiłam Cyganom na tej wycieczce, bo trochę głupio mi było robić im tak wprost zdjęcia. A szkoda, bo siedmiogrodzkie Cyganki ubierają się w całkiem ładne, kolorowe, kwieciste, plisowane spódnice z fartuszkami, a wielu mężczyzn nosi kapelusze z wielkimi rondami. Zagadnięci o nich Węgrzy byli bardzo zdziwieni, kiedy mówiłam im, że u nas Cyganie chodzą w jakichś szmatach czy nawet dżinsowych spódnicach i spodniach. Jedni Cyganie mówili po węgiersku, inni po rumuńsku, a niektórzy w ogóle w swoich własnych językach. W jednym z busów (chyba tym z Marosvásárhely do Székelyudvarhely) jedym z podróżnych był bardzo sympatyczny młody Cygan (tak mi się wydaje, bo miał zbyt ciemną karnację nawet na Węgra i Rumuna razem wziętych), mówiący po węgiersku, który chętnie pomagał innym podróżnym (którzy np. mieli ze sobą duże zakupy itp. albo o coś pytali).
Weszłam jeszcze na chwilę do pawilonu handlowego obok, zajrzałam do księgarni, gdzie przejrzałam mapki okolicy, żeby wiedzieć którędy mam się udać, aby dojść do Csíksomlyó i podreptałam wypatrzoną na mapce drogą. Csíksomlyó, dawniej wioska blisko Csíkszeredy, jest obecnie częścią miasta. Po drodze napotkałam imponujący budynek Gimnazjum im. Árona Mártona, za którym skręciłam w ulicę wiodącą do Csíksomlyó. Wzdłuż drogi zabudowa stała się już bardziej wiejska, do wielu wiele domów prowadziły piękne bramy seklerskie. W końcu dotarłam do celu mojej wędrówki. Csíksomlyó jest dla węgierskich katolików tym, czym dla Polaków Częstochowa (zresztą podobno wierni innych wyznań też odwiedzają to miejsce). W kościele franciszkanów znajduje się cudowna figura Matki Boskiej, do której pielgrzymują Węgrzy z całego świata, a w Zesłanie Ducha Świętego odbywa się tu wielki odpust, na który zjeżdżają setki tysięcy ludzi. Dalej, kawałek za kościołem na górze Kissomlyó znajduje się kilka kaplic, a prowadzi do nich stroma droga, wzdłuż której ustawiono stacje drogi krzyżowej, pamiątkowe krzyże ustawione przez pielgrzymki, a gdzieniegdzie nawet nagrobki tych, którzy mieli szczęście zostać tam pochowanymi. Poza tym im wyżej, tym ładniejszy widok na Csíkszeredę i okolice Uśmiech Po drugiej stronie góry ustawiony jest ołtarz, zaprojektowany przez Makovecza, przy którym odprawiane są nabożeństwa dla tłumów zbierających się w czasie odpustu. U stóp wzniesienia znajduje się małe „kąpielisko braci”, gdzie można zanurzyć się w leczniczej wodzie. Po zwiedzeniu Csíksomlyó udałam się na dworzec autobusowy i wsiadłam w powrotny bus do Udvarhely. Okazało się, że prognozy pogody mnie oszukały, może i było trochę pochmurnie, ale całkiem ciepło przez cały czas, także moja kurtka tylko zwiedziła sobie Csík. Do Udvarhely wróciłam całkiem wcześnie, postanowiłam więc obejść miasto i porobić zdjęcia za dnia. Zobaczyłam pozostałości zamku, główną ulicę z ratuszem i szkołą kalwińską, weszłam na wzgórze, na którym znajduje się kościół katolicki i liceum im. Árona Tamásiego. Później wróciłam na piechotę do Kadicsfalvy, dzielnicy, gdzie mieszka Julia.
Zjadłam coś i zaczęłam dłubać w Internecie w poszukiwaniu noclegu i transportu do Kolozsváru. I oto wreszcie stał się cud! Po kilku dniach wysyłania wiadomości wreszcie odpowiedziała mi jedna dziewczyna, która zgodziła się mnie przechować. Niestety, następnego dnia wyjeżdżała do domu, więc nie mogła mnie oprowadzić po mieście. W międzyczasie na stoppoljonline.ro znalazłam ofertę chłopaka, który miał jechać następnego dnia popołudniu do Kolozsváru, więc skontaktowałam się z nim i tak załatwiłam sobie transport. Postanowiłam napisać więc jeszcze do paru osób na CouchSurfingu z pytaniem, czy mogłyby mnie oprowadzić po Kolozsvárze. Zadowolona z obrotu spraw mogłam iść spać.

Székelyudvarhely: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12
Csíkszereda: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
Csíksomlyó: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18
Seklerszczyzna: 1, 2, 3
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku

Podobne wątki&hellip
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Podróże "palcem po mapie" eplus 4 4,728 27-09-2020, 10:23
Ostatni post: eplus
  Sarospatak po sezonie eplus 24 25,711 14-10-2019, 21:31
Ostatni post: eplus
  Poszukuję nazwy węgierskiej wody po goleniu z roku ok 1986 vaidame 6 5,096 10-08-2018, 19:40
Ostatni post: ex-komar
  Trzecia wizyta we wschodnich Węgrzech stef 4 3,561 31-07-2018, 12:26
Ostatni post: piablo75
  Moja pierwsza objazdówka po Węgrzech jacekgk 0 3,103 11-06-2018, 14:16
Ostatni post: jacekgk



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości