Orvos napisał(a):właściwie nawet nie czasem, a zawsze.
Nie chciałem wyjść na takiego, co to tylko cudze chwali ale właśnie tak jest w istocie... to mała miejscowość na polskie warunki ale przez te naście lat nie widziałem nigdy, by ktoś na ulicy się zataczał, by ktoś się awanturował publicznie, by na potężnych imprezach plenerowych z morzem palinki, piwa i wina któryś z kilku /zazwyczaj mocno znudzonych/ policjantów miał coś do roboty i by na kąpielisku pozostawione na kocu na pół dnia rzeczy kogoś zainteresowały... już nie powiem, ze jeśli słychać jakiś histeryczny wrzask dzieciaka, to z całą pewnością będzie "bezstresowo" wychowany mały Polak ale na szczęście jakoś dziwnie moją miejscowość Polacy raczej omijają... już nie wspomnę o tym, ze żadne związki wyznaniowe nie mieszają się tam do polityki i chyba przejawy nietolerancji religijnej są Węgrom zupełnie obce.
Na tym tle być może niezbyt chlubnie wygląda węgierski "antycyganizm" ale znając jego genezę oraz zadawnione animozje węgiersko-rumuńskie a w tym szczególnie manifestacyjny wręcz stosunek Rumunów do węgierskich zabytków i pamiątek na terenie aktualnej Rumunii a także ciągłe problemy i kłopoty mniejszości węgierskiej w Siedmiogrodzie - jestem całym sercem z Węgrami!