30-08-2014, 15:00
Dzień 2 - 12 sierpnia.
Z winnej miejscówki wyjeżdżamy koło 7. Plan na ten dzień dość luźny. Najpierw oczywiście Tokaj! Miasteczko całkiem ładne, niewielu turystów, aczkolwiek nieco przereklamowane (moim zdaniem jednak warto ). Spędzamy tam 2h (od 8 do 10), po czym udajemy się do Csengersima (na przejście graniczne z Rumunią). O 13.30 (właściwie 14.30 - zmiana czasu) jesteśmy na granicy - żegnamy się z na parę kolejnych dni (dokładniej: do nocy 15 sierpnia). (pewno nikomu się to nie przyda, ale staliśmy mniej więcej 2 min.)
Rumunia zaskakuje cenami paliwa (ok. 6,15 RON, widziałem nawet 7 RON/litr benzyny) i drogami (większość jest w dobrym stanie. Baia Mare (większe miasto tuż za granicą) nie zachwyca. Wyczuwa się już wschodni klimat, ale nie ma tam w zasadzie nic do zobaczenia, poza dwiema wieżami i dwoma muzeami (nie poszliśmy na starówkę). W Negresti-Oas wymieniamy forinty na leje (RON) i jedziemy do Sapanty (po drodze obiad przy trasie). Po godzinie w wiosce (piękny ten cmentarz! ) kąpiemy się w rzece (brązowa woda). Jedziemy dalej, przez góry (za dnia muszą być piękne widoki!). Niestety, jest już ciemno. Ostatecznie dojeżdżamy do Lapus (85 km od Sapanty). Co ciekawe, była tam bożonarodzeniowa dekoracja! W końcu idziemy spać na górskiej łące.
Z winnej miejscówki wyjeżdżamy koło 7. Plan na ten dzień dość luźny. Najpierw oczywiście Tokaj! Miasteczko całkiem ładne, niewielu turystów, aczkolwiek nieco przereklamowane (moim zdaniem jednak warto ). Spędzamy tam 2h (od 8 do 10), po czym udajemy się do Csengersima (na przejście graniczne z Rumunią). O 13.30 (właściwie 14.30 - zmiana czasu) jesteśmy na granicy - żegnamy się z na parę kolejnych dni (dokładniej: do nocy 15 sierpnia). (pewno nikomu się to nie przyda, ale staliśmy mniej więcej 2 min.)
Rumunia zaskakuje cenami paliwa (ok. 6,15 RON, widziałem nawet 7 RON/litr benzyny) i drogami (większość jest w dobrym stanie. Baia Mare (większe miasto tuż za granicą) nie zachwyca. Wyczuwa się już wschodni klimat, ale nie ma tam w zasadzie nic do zobaczenia, poza dwiema wieżami i dwoma muzeami (nie poszliśmy na starówkę). W Negresti-Oas wymieniamy forinty na leje (RON) i jedziemy do Sapanty (po drodze obiad przy trasie). Po godzinie w wiosce (piękny ten cmentarz! ) kąpiemy się w rzece (brązowa woda). Jedziemy dalej, przez góry (za dnia muszą być piękne widoki!). Niestety, jest już ciemno. Ostatecznie dojeżdżamy do Lapus (85 km od Sapanty). Co ciekawe, była tam bożonarodzeniowa dekoracja! W końcu idziemy spać na górskiej łące.