29-08-2012, 11:49
Dopiero teraz natrafiłem na wątek powitalny, więc i ja się przedstawię:
Mam na imię Adam, lat 47, białostoczanin, ale obecnie mieszkam w Ełku (Mazury). Jak można wywnioskować z mojego nicka, nie skończyłem hungarystyki, czego dzisiaj bardzo żałuję, choć w gruncie rzeczy jako orvos też już nie pracuję. Kontakt z Węgrami - odkąd pamiętam; po prostu rodzice przez całe lata 70. wielokrotnie tam jeździli, by jak to dawniej bywało - połączyć przyjemne z pożytecznym i przy okazji wypoczynku przywieźć trochę atrakcyjnych towarów, których u nas wtedy było mało (kosmetyki, odzież, przyprawy itp.). Wreszcie w 1979 r. wybrałem się z nimi do Budapesztu i odtąd nie mogłem zapomnieć ani miasta, ani wrażenia, jakie wzbudził we mnie język niczym z dziwnego snu. Zatem w 2007 r. postanowiłem podzielić się Budapesztem z żoną, a potem jeszcze w następnych latach byliśmy tam 2 razy. Pora na następną wizytę, bo już okrutnie tęsknię za Węgrami. Lubię: kuchnię węgierską, wina, język, muzykę... właściwie prawie wszystko, co węgierskie. Próbuję własnymi siłami "uczyć się pilnie przez całe ranki ze swej węgierskiej pierwszej czytanki" (ostatnio Zsuzsy Pontifex). Pozdrawiam wszystkich hungarofilów!
Mam na imię Adam, lat 47, białostoczanin, ale obecnie mieszkam w Ełku (Mazury). Jak można wywnioskować z mojego nicka, nie skończyłem hungarystyki, czego dzisiaj bardzo żałuję, choć w gruncie rzeczy jako orvos też już nie pracuję. Kontakt z Węgrami - odkąd pamiętam; po prostu rodzice przez całe lata 70. wielokrotnie tam jeździli, by jak to dawniej bywało - połączyć przyjemne z pożytecznym i przy okazji wypoczynku przywieźć trochę atrakcyjnych towarów, których u nas wtedy było mało (kosmetyki, odzież, przyprawy itp.). Wreszcie w 1979 r. wybrałem się z nimi do Budapesztu i odtąd nie mogłem zapomnieć ani miasta, ani wrażenia, jakie wzbudził we mnie język niczym z dziwnego snu. Zatem w 2007 r. postanowiłem podzielić się Budapesztem z żoną, a potem jeszcze w następnych latach byliśmy tam 2 razy. Pora na następną wizytę, bo już okrutnie tęsknię za Węgrami. Lubię: kuchnię węgierską, wina, język, muzykę... właściwie prawie wszystko, co węgierskie. Próbuję własnymi siłami "uczyć się pilnie przez całe ranki ze swej węgierskiej pierwszej czytanki" (ostatnio Zsuzsy Pontifex). Pozdrawiam wszystkich hungarofilów!