Liczba postów: 6
Liczba wątków: 2
Dołączył: 01.07.2012
Reputacja:
0
Zapewne też tak macie, że będąc w jakimś miejscu tworzycie sobie jego własną, osobistą mapę, niekoniecznie pokrywającą się z mapą najważniejszych atrakcji turystycznych. Wszak nie zawsze to co urzeka tłumy musi nam się wydać najpiękniejsze. Zakładam, że bywalcy i znawcy Budapesztu mają tak samo.
Za dni kilka będę miał okazję spędzić kilkanaście godzina w stolicy Węgier. Korzystając min. z zawartości tego forum stworzyłem sobie zatem listę miejsc, które mogą do mnie "zagadać". Na miejscu oczywiście się okaże czy tak będzie, czy też przypadnie mi do gustu coś zupełnie innego.
Chciałbym Was poprosić o Wasze rekomendacje klimatycznych miejsc w Budapeszcie. Nie ważne, czy znanych. Nieważne, czy przyciągających tłumy turystów. Istotne, że z jakiś względów ważnych i urzekających dla Was. Będę zobowiązany.
Aha, moja prywatna lista tutaj: http://www.nawschod.eu/wegry/budapeszt-m...e-zobaczyc
Mateusz Puszczyński
Na Wschód - blog o Europie Środkowo-Wschodniej
Liczba postów: 2,303
Liczba wątków: 240
Dołączył: 28.01.2012
Reputacja:
374
Sztampa, ale po prostu trzeba, bo wrażenie zapiera dech w piersiach - widok ze Wzgórza Gellerta na miasto po zmroku. Poza tym, znów mocno turystyczne, ale sądzę, że warto, poszukaj informacji o Szimpla kert. To już jak się zmęczysz zwiedzaniem
Liczba postów: 480
Liczba wątków: 4
Dołączył: 31.01.2012
Reputacja:
113
Ogród filozofów i skalna kaplica tak całkiem blisko siebie nie są. Jeśli będziesz liczył na szybkie odwiedzenie obu miejsc, to możesz się rozczarować.
Twoja lista jest interesująca. Mnie brakuje na niej kilku elementów, ale czyż nie o sugestie prosiłeś?
Plac Moskwy czyli obecnie ponownie plac Szélla, może Cię rozczarować. Jeśli przeczytasz Gulasz z turula przed wyjazdem, to będziesz przygotowany na to, że nie jest to miejsce urodziwe. Jest brudny, zatłoczony, a przybysz z innego kraju łatwo poczuje się na nim zagubiony. Ale trochę też i fascynuje, mnie – ze względu na jego komunikacyjną rolę, tak ważną, że tramwaje 59 i 61 muszą zboczyć pod wiadukt, za którym ostro skręcają w lewo, przed dalszą drogą aleją Szilágyi. Warto chwilę postać na skraju ulicy Várfok i z góry popatrzeć jak ludzie przeskakują z metra do tramwaju, z tramwaju do autobusu, z autobusu do metra, a później samemu wsiąść w małą 16 by, podziwiając jej dzielność, dać się zawieźć na zamkowe wzgórze, by zobaczyć tę zadeptywaną basztę Rybacką, a z jej tarasu – most Małgorzaty i budynek Parlamentu.
Potem wsiąść w którąś z następnych 16, która zwiezie serpentynami zamku i przez Tunel oraz most Łańcuchowy, zawiezie na plac Deáka.
Tam – do metra, tego najstarszego. Warto przejechać jeden przystanek i wysiąść na początku alei Andrássy’ego. Spacer do Oktogonu to uczta dla miłośnika secesyjnej architektury. Po obu stronach alei kamienice z końca XIX wieku, a jedna piękniejsza od drugiej. Tu stoi opera, dumnie prezentująca podjazd, a naprzeciw – pałac Drechslera, który nie tak dawno szykował się chyba do remontu. Kilkadziesiąt metrów dalej zobaczyć można dwa klimatyczne place po obu stronach alei, na każdym pomnik literata, a obok ławki, by cośtam, cośtam poczytać.
I zaraz Oktogon, czyli ośmiokątny plac, będący skrzyżowaniem alei z Wielkim Bulwarem. Według mnie całkiem spokojnie można na Oktogonie wsiąść do metra, bo uroda zabudowy alei dalej już nie powala, ale z dugiej strony sama aleja nabiera uroku: robi się szersza, pojawiają się szpalery drzew i ławeczki. Interesująco architektonicznie robi się jeszcze na rondzie Kodalya, rondzie czterech pomników.
Końcem alei jest plac Bohaterów z pomnikiem Tysiąclecia, skąd po obejrzeniu pomników królów i wodzów węgierskich, rzuceniu okiem na bryły muzeum Narodowego i sali wystawowej, posłaniu tęsknego spojrzenia zamkowi Vajdahunyad (ale piszesz tylko o kilku, kilkunastu godzinach) skierujmy się w prawo, w stronę klepsydry. Dalej miniemy pomnik upamiętniający uczestników węgierskiego października '56 i dojdziemy do ulicy Damjanich, gdzie wsiądziemy do trolejbusu 70, jadącego w kierunku placu Kossutha. Siedemdziesiątka przewiezie nas przez różnorodny Peszt. Na drugim zakręcie, po prawej stronie miniemy polską ambasadę i jeszcze przez chwilę pojedziemy elegancką aleją Városligeti, by na jej końcu trafić na plac Lövölde, z jego warzywnym bazarkiem i wjechać w Królewską. Przed powstaniem Andrássy út, była to główna ulica Pesztu. Dzisiaj poza głównym nurtem turystycznym, oddziela od siebie VI i VII dzielnice i jest nadal ruchliwą ulicą dużego miasta, którą przechodzi się tam gdzie wygodnie, przy której stoją zaniedbane jak ona kamienice, a opisy ich podwórek można znaleźć w Gulaszu z turula. Wiem, bo zdarzyło mi się mieszkać jakiś czas w jednej z nich.
Kiedy trolejbus minie Wielki Bulwar warto spojrzeć na następnym skrzyżowaniu w tył do góry po prawej stronie, by zobaczyć siedzącego na fasadzie Akademii Muzycznej swojego imienia Ferenca Liszta. Tu, na placu Liszta, Peszt zaczyna pięknieć, a kiedy 70 skręci w odnowione Wielopole pachnie wielkim światem. Peszt jest piękny, to widać nawet wtedy, gdy jego uroda jest nieco przybrudzona.
Od pętli trolejbusu na plac Kossutha trzeba przejść dwa kroki. Kiedy się tam dotrze, warto zahaczyć o klimatyczny pomnik Imre Nagya, stanąć obok niego i jak on – spojrzeć na Parlament. Później wsiąść w tramwaj 2 jadący w lewo, na południe. To najfajniejsza turystycznie linia tramwajowa w mieście. Jedzie naddunajskim bulwarem, a atrakcje to z lewej, to z prawej strony atakują nieustannie. Tą 2 radzę dojechać jedynie do placu Celnego (Fővám) i tam wysiąść. Jeśli z rachunku czasowego wyniknie, że tego czasu jeszcze trochę jest, to warto odwiedzić główną halę targową w Budapeszcie, budynek atrakcyjny sam w sobie.
Później najwyższy czas przejść mostem Wolności na drugą stronę Dunaju, by zdążyć odwiedzić kaplicę skalną i ogród filozofów, a to wymaga czasu na zwiedzanie oraz czasu i sił na przejście przez górę Gellérta, a skoro już się dotarło dotąd, to trzeba rzucić okiem na miasto z tej perspektywy, by później nie żałować straconej szansy.
Po odpoczynku w ogrodzie można wyjść na Hegyálja i autobusem przejechać ponownie do Pesztu. Można wysiąść przy Astorii i zwiedzić dawną dzielnicę żydowską i na jej drugim końcu wyjść na plac Lujzy Blahy. W perspektywie ulicy Rakoczego widać znany fronton dworca Keleti. Żeby dotrzeć do chłopców z placu Broni (a są już niedaleko) należy wsiąść do dowolnego Combino (4 lub 6) jadącego na południe (w prawo) i wysiąść przy Corvin-negyed. Stamtąd obejść kino Corvin, wcześniej robiąc sobie zdjęcie z peszteńskim chłopcem, stojącym przed wejściem do kina. Za kinem w lewo i na skrzyżowaniu z Práter – w prawo. Chłopcy pojawią się znienacka za pierwszym załomem muru szkoły.
Po zdjęciu z Pastorami (żeby zrobić sobie z Nemeczkiem, trzeba usiąść na chodniku) wracamy na Corvin-negyed, do metra. Wsiadamy (Újpest felé) i jedziemy do placu Franciszkanów, żeby przejść się po ulicy Váci (wtedy warto zajrzeć na Starą Pocztę – klimatyczna uliczka po lewej stronie od Váci), albo do Dworca Zachodniego, by po obejrzeniu interesującego budynku i hali dworcowej, zjeść coś w wyjątkowym barze fastfoodowej sieci.
Tak mógłby wyglądać Twój rejs po Budapeszcie, w którym są chyba uwzględnione wszystkie miejsca, które chciałeś odwiedzić i jest kilka sugestii ode mnie. Kilku godzin nie starczy na pewno, czy starczy kilkunastu – nie wiem.
Liczba postów: 57
Liczba wątków: 0
Dołączył: 28.06.2012
Reputacja:
20
Wielbiciele starożytności nie będą zawiedzeni po wizycie w
AQUINICUM
przy Szentendrei ut 135. Łatwo tam dostać się kolejką z Batthyany ter.
Aquinicum to podobno najdalej na płn.-wsch. wysunięte miasto rzymskie.
Liczba postów: 62
Liczba wątków: 2
Dołączył: 24.05.2012
Reputacja:
11
Nie wyobrażam sobie poznawania Budapesztu bez obejrzenia pomnika Bema. Miejsce ze wszech miar interesujące zwłaszcza, jeśli ma się w pamięci zdjęcia powstania węgierskiego 1956 roku (a dokładniej tuż przed jego wybuchem).
Reszta propozycji została już wymieniona, więc nie będę ich powtarzał. Na przyzwoite zwiedzenie Budapesztu trzeba poświęcić przynajmniej 5 dni, a i tak z każdym kolejnym przyjazdem miasto najprawdopodobniej zaskoczy czymś nowym.
Admirał Miklós Horthy de Nagybánya - prawdziwy przyjaciel Polaków.
Liczba postów: 104
Liczba wątków: 13
Dołączył: 23.05.2012
Reputacja:
7
Na mnie najlepsze wrażenie zrobiła Baszta Rybacka Za pierwszym razem gdy byłem w Budapeszcie, minąłem ją i bardzo żałowałem. Cały czas trudno mi uwierzyć, że pochodzi z końca XIX wieku.
Liczba postów: 495
Liczba wątków: 26
Dołączył: 21.04.2012
Reputacja:
159
Przede wszystkim - ogromne uznanie :exclamation: dla moziba, za znajomość B-tu i za umięjetność przekazania tej wiedzy w zajmujący sposób.
Tych miejsc, które też znam na pewno bym lepiej nie opisał, te nieznane zachęcony opisem będę chciał poznać.
A ad rem, skoro jest to osobista mapa B-tu, to ja dodam całą dzielnicę, która jest dla szczególnie ważna - Kobanya.
Jak pisałem w innym wątku przemieszkiwałem w B-cie swego czasu jeżdżąc tam kilka razy w roku i najpierw były to typowe blokowiska (Rakospalota, Ujpalota), ale na końcu i najdłużej miałem możliwość mieszkania właśnie na Kobanya, przy małej uliczce Halom koz, bocznej od Halom utca. Właśnie tam m.in. poczułem taki codzienny Budapeszt, nie zabytkowy, nie turystyczny, ale taki powszedni. Z okiem mieszkania widziałem teren browaru Kobanya, chodziłem na zakupy do okolicznych sklepów, w małym parku przy skrzyżowaniu Halom utca i Kapolna utca były budki z langoszami, kiełbaskami, itp. lokalnymi fast-foodami. Ja wiem, to nie jest sugestia dla odwiedzających Budapeszt, bo to trochę tak jakby cudzoziemcom polecać warszawski Żoliborz, czy bazar Różyckiego (przy którym zresztą mieszkałem na studiach 3 lata). Ale na mojej osobistej mapie Kobanya na pewno pozostanie.
Liczba postów: 2,303
Liczba wątków: 240
Dołączył: 28.01.2012
Reputacja:
374
(03-07-2012, 21:10)andrasz napisał(a): Przede wszystkim - ogromne uznanie :exclamation: dla moziba, za znajomość B-tu i za umięjetność przekazania tej wiedzy w zajmujący sposób.
Podpisuję się obiema rękoma - czytając opis miałem momentami wrażenie, że siedzę w tym tramwaju czy trolejbusie. Chylę czoła, moziba!
Liczba postów: 480
Liczba wątków: 4
Dołączył: 31.01.2012
Reputacja:
113
04-07-2012, 14:50
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04-07-2012, 14:52 przez moziba.)
Naprawdę podobało się? Ale ja tylko wybrałem się na wycieczkę przez miejsca proponowane przez naszego kolegę. Z dużą chęcią się wybrałem, tym bardziej że Królewska - zachowując wszelkie proporcje - jest dla mnie tym, czym Kamieniołom dla Andrasza.
Liczba postów: 2,303
Liczba wątków: 240
Dołączył: 28.01.2012
Reputacja:
374
moziba, mam nadzieję w takim razie, że będziesz częściej wybierał się w podobne wędrówki. Świetnie się czytało.
|