22-06-2012, 0:21
Na Węgrzech w wakacje całkiem sporo się dzieje, jeśli chodzi o muzykę. Tu i ówdzie odbywają się większe lub mniejsze festiwale muzyczne. Braliście kiedyś udział w którymś z nich?
Wybieracie się na któryś tego lata?
Tu wynalazłam daty i linki do stron tych znanych mi większych festiwali i zachęcam do dodawania linków do innych imprez:
27-30.06 Volt Fesztivál, Sopron, http://www.sziget.hu/volt
9-15.07 Rockmaraton, Pecz, http://rockmaraton.hu/index.php
18-22.07 Hegyalja Fesztivál, Rakmaz-Tokaj, http://hegyaljafesztival.hu/index2012.php
25-29.07 Campus Fesztivál, Debreczyn, http://www.campusfesztival.hu/index.php
6-13.08 Sziget, Budapeszt, http://www.sziget.hu/fesztival#.T9uVHs2NMmY
Byłam 3 lata temu w Debreczynie na Capus Fesztiválu, bo akurat byłam tam wtedy na letnim uniwerku i bardzo podobała mi się organizacja - w lesie Nagyerdő na stadionie i przylegajacych do niego obiektach rozmieszczono kilka scen, na których grano chyba wszystkie rodzaje muzyki, od ludowizny, przez okolice jazzu, blues, rock, reggae, punk, metal, hip-hop do techno (chyba rzadko u nas można się na taki przekrój załapać). A może jeszcze coś oprócz tego. Poza licznymi węgierskimi wykonawcami można było zobaczyć kilku wykonawców zza granicy: m. in. fiński The Rasmus (reszty już nie pamiętam). W parku znajdowało się także pole namiotowe, na którym spali przyjezdni. Zaskoczył mnie fakt, że w przeciwieńswie do polskich festiwali, na terenie imprezy można było kupić nie tylko piwo, ale także wino czy palinkę i nie było żadnej wydzielonej strefy do ich spożywania (dla porównania w Polsce można kupić tylko piwo i nie wolno z nim wyjść pod scenę, a podczas Woodstocku w całym powiecie kostrzyńskim jest zakaz sprzedaży alkoholu poza piwem - dlatego każdy przyjeżdża z własnym zapasem spirytusu), a jednak trudno było znaleźć kogoś urżniętego do nieprzytomności. Natomiast znalazło się paru podchmielonych kolesi próbujących mnie wyrwać na swój bełkot tuż obok głośników ;] Na teren festiwalu można było wnieść własne picie w półlitrowej butelce. Wzdłuż głównej ulicy można było zaopatrzyć się w płyty, koszulki, pograć w jakieś gry, wziąć udział w ankietach, zajrzeć do jakichś organizacji pozarządowych, kupić lángosa ( ) i inne smakołyki. Poza tym karnet na cały festiwal uprawniał do bezpłatnego wejścia na pobliskie kąpielisko (choć ja akurat nie skorzystałam).
Zdażyło mi się zajrzeć również do Verpelét, małego miasteczka niepodal Egeru na Bor-Rock Fesztivál. Festiwal odbywał się w ogrodzie nieopodal dworku, w którym obecnie znajduje się chyba szkoła. Scena jedna, ale za to przez dwa dni pojawiali się węgierscy i jakiś zagraniczny wykonawca. Obok również można było kupić jedzenie, piwo, koszulki (tu ujawnili się sprzedawcy narodowych gadżetów) i zakosztować lokalnego wina, aby zadość mogło stać się nazwie festiwalu.
Oba wydarzenia wspominam bardzo miło, a tego lata mam zamiar po raz pierwszy zawitać na Rockmaraton, na który już od dawna chciałam się wybrać, ale dopiero wiadomość, że w tym roku odbędzie się po raz ostatni skłoniła mnie do ostatecznej decyzji, że czas się wybrać
Wybieracie się na któryś tego lata?
Tu wynalazłam daty i linki do stron tych znanych mi większych festiwali i zachęcam do dodawania linków do innych imprez:
27-30.06 Volt Fesztivál, Sopron, http://www.sziget.hu/volt
9-15.07 Rockmaraton, Pecz, http://rockmaraton.hu/index.php
18-22.07 Hegyalja Fesztivál, Rakmaz-Tokaj, http://hegyaljafesztival.hu/index2012.php
25-29.07 Campus Fesztivál, Debreczyn, http://www.campusfesztival.hu/index.php
6-13.08 Sziget, Budapeszt, http://www.sziget.hu/fesztival#.T9uVHs2NMmY
Byłam 3 lata temu w Debreczynie na Capus Fesztiválu, bo akurat byłam tam wtedy na letnim uniwerku i bardzo podobała mi się organizacja - w lesie Nagyerdő na stadionie i przylegajacych do niego obiektach rozmieszczono kilka scen, na których grano chyba wszystkie rodzaje muzyki, od ludowizny, przez okolice jazzu, blues, rock, reggae, punk, metal, hip-hop do techno (chyba rzadko u nas można się na taki przekrój załapać). A może jeszcze coś oprócz tego. Poza licznymi węgierskimi wykonawcami można było zobaczyć kilku wykonawców zza granicy: m. in. fiński The Rasmus (reszty już nie pamiętam). W parku znajdowało się także pole namiotowe, na którym spali przyjezdni. Zaskoczył mnie fakt, że w przeciwieńswie do polskich festiwali, na terenie imprezy można było kupić nie tylko piwo, ale także wino czy palinkę i nie było żadnej wydzielonej strefy do ich spożywania (dla porównania w Polsce można kupić tylko piwo i nie wolno z nim wyjść pod scenę, a podczas Woodstocku w całym powiecie kostrzyńskim jest zakaz sprzedaży alkoholu poza piwem - dlatego każdy przyjeżdża z własnym zapasem spirytusu), a jednak trudno było znaleźć kogoś urżniętego do nieprzytomności. Natomiast znalazło się paru podchmielonych kolesi próbujących mnie wyrwać na swój bełkot tuż obok głośników ;] Na teren festiwalu można było wnieść własne picie w półlitrowej butelce. Wzdłuż głównej ulicy można było zaopatrzyć się w płyty, koszulki, pograć w jakieś gry, wziąć udział w ankietach, zajrzeć do jakichś organizacji pozarządowych, kupić lángosa ( ) i inne smakołyki. Poza tym karnet na cały festiwal uprawniał do bezpłatnego wejścia na pobliskie kąpielisko (choć ja akurat nie skorzystałam).
Zdażyło mi się zajrzeć również do Verpelét, małego miasteczka niepodal Egeru na Bor-Rock Fesztivál. Festiwal odbywał się w ogrodzie nieopodal dworku, w którym obecnie znajduje się chyba szkoła. Scena jedna, ale za to przez dwa dni pojawiali się węgierscy i jakiś zagraniczny wykonawca. Obok również można było kupić jedzenie, piwo, koszulki (tu ujawnili się sprzedawcy narodowych gadżetów) i zakosztować lokalnego wina, aby zadość mogło stać się nazwie festiwalu.
Oba wydarzenia wspominam bardzo miło, a tego lata mam zamiar po raz pierwszy zawitać na Rockmaraton, na który już od dawna chciałam się wybrać, ale dopiero wiadomość, że w tym roku odbędzie się po raz ostatni skłoniła mnie do ostatecznej decyzji, że czas się wybrać