Odradzam Drum Cafe. Obsługa fatalna, jedna z kelnerek nie była miła, jak chcieliśmy coś zamówić, zbywała nas głośnym "just moment", ale jak czytałam menu przed wejściem, to już kazała nam siadać przy konkretnym stoliku. Ale jak już dostaliśmy jedzenie, to sztućców nam nie podano, więc po dłuższej chwili sami je sobie przynieśliśmy. Do cen doliczcie sobie jeszcze 10% - to obowiązkowy napiwek, doliczany do rachunku, czy obsłużą gościa dobrze, czy źle, czy częściowo sami się obsługiwaliście. Jadłam tam tylko langosza, który nie był zachwycający - lepsze jadłam na Słowacji, a w Budapeszcie są tańsze langosze, niż za 869 ft (licząc już napiwek) - 550 ft na Hali Targowej, 450 ft w okolicy stacji Batthyany ter. Polecić mogę piwo imbirowe, które było fantastyczne. Dla tego piwa wróciliśmy do Drum Cafe następnego dnia. Byliśmy tak najedzeni 40 cm-ową tortillą (na ulicy Raday za 990 ft - polecam!), że zamówiliśmy tylko piwo (jedyna przekąska w Drum Cafe to frytki, ale w środki było duszno od oleju, więc odpuściliśmy sobie). Kelnerka marudziła, że są restauracją i że tu się je, a nie tylko pije. Po chwili przyszedł do nas pan (właściciel? menadżer?) i powiedział, że jak nie zamówimy jedzenia, to dla niego nie jest biznes i nas wyprosił, albo kazał zamówić coś do jedzenia. Zaznaczam, że byliśmy tam w sobotę o 19, to nie jest pora obiadowa, a w lokalu nie były zajęte wszystkie stoliki. Wyszliśmy zrażeni do tego miejsca i więcej nie wróciliśmy. Zwłaszcza, że dzień wcześniej przy stoliku obok grupa Polek piła tylko lemoniadę i nie była żadnego problemu. Lokal nie jest godny miana restauracji - to bar, a powinni pomyśleć o przekwalifikowaniu się na bar samoobsługowy, skoro nie radzą sobie z obsługą gości. I nie mają podstaw do doliczania obsługi, jak kasują za nią nawet, jeżeli trzeba się obsłużyć samemu.
Z innych miejsc, poza wspomnianymi u góry, to polecić mogę Fortunę na Starówce, na przeciwko Hiltona i Kościoła Macieja. To nie najtańsze miejsce w Budapeszcie, ale w okolicy tak, a gulasz z galuszkami był rewelacyjny.
Przy stacji Batthyany ter jest Palancsintazoja - naleśnikarnia, gdzie można zamówić słodkiego naleśnika już od 190 ft za sztukę, a najtańsze słone naleśniki idą po 320 ft. Smaczne, otwarte całą dobę, chociaż żeby się najeść, to trzeba byłoby kilka zjeść.
Z innych miejsc, poza wspomnianymi u góry, to polecić mogę Fortunę na Starówce, na przeciwko Hiltona i Kościoła Macieja. To nie najtańsze miejsce w Budapeszcie, ale w okolicy tak, a gulasz z galuszkami był rewelacyjny.
Przy stacji Batthyany ter jest Palancsintazoja - naleśnikarnia, gdzie można zamówić słodkiego naleśnika już od 190 ft za sztukę, a najtańsze słone naleśniki idą po 320 ft. Smaczne, otwarte całą dobę, chociaż żeby się najeść, to trzeba byłoby kilka zjeść.