Gdy pierwszy raz byłem na Węgrzech - przed 26 laty - mogło się wydawać, że człowiek znalazł się w tej lepszej Europie, mimo że to była tzw. ludowa demokracja. W Miszkolcu w mniejszm stopniu niż w Polsce widać było ówczesną siermięgę, a jakie wrażenie robił ten cały "tapolcowy" kram: wspaniałe baseny, nieznane w kraju napoje, w miarę zaopatrzone sklepy, w końcu także miejscowi wraz z turystami na luzie bawiący się przy Modern Talking puszczanym z grundigów.
Po niedawnym pobycie w kraju bratanków, daje się zauważyć że Polska dogoniła albo i przegoniła kraj Madziarów. Nieraz patrząc na peszteńskie zaułki miałem wrażenie, że czasowo udało mi się przetransferować wprost do lat 90-tych.
Po niedawnym pobycie w kraju bratanków, daje się zauważyć że Polska dogoniła albo i przegoniła kraj Madziarów. Nieraz patrząc na peszteńskie zaułki miałem wrażenie, że czasowo udało mi się przetransferować wprost do lat 90-tych.