08-04-2014, 14:35
My zabieramy rowery i zwiedzamy okolicę.
Dużą frajdę mamy zawsze w czasie zakupów. Przywozimy z Polski żywność tylko na dwa dni, a potem chodzimy do sklepów na miejscu. Oglądamy etykiety i nigdy nie wiemy czy kupiliśmy poszukiwane produkty. Dopiero przy otwieraniu okazuje się czy np: (tak jak kiedyś Lisia) mamy cynamon zamiast papryki, albo czy kwaszonki są bardzo ostre czy mniej. Zawsze zastanawiają mnie rozmiary rzodkiewek - są parę razy większe niż u nas. Czasami trzeba się trochę nagłowić w jaki sposób wytłumaczyć ekspedientce, że potrzebne są nam woreczki do robienia kostek lodowych.
Nie wyobrażamy sobie urlopu bez krzyżówek i książek ( w ilościach hurtowych ). Zawsze mamy przewodnik i sprawdzamy, co można zobaczyć w pobliżu lub zwiedzić w drodze powrotnej. Jeżeli jedziemy w 2 rodziny, to zabieramy gry planszowe.
Oczywiście wysokie miejsce na liście naszych urlopowych priorytetów zajmuje wino. Kupujemy różne rodzaje i degustujemy .
Zawsze staramy się wpaść do restauracji i zjeść coś "miejscowego". Najczęściej wybieramy potrawy na chybił trafił i czasami jest fajnie, a czasami niekoniecznie.
Dużą frajdę mamy zawsze w czasie zakupów. Przywozimy z Polski żywność tylko na dwa dni, a potem chodzimy do sklepów na miejscu. Oglądamy etykiety i nigdy nie wiemy czy kupiliśmy poszukiwane produkty. Dopiero przy otwieraniu okazuje się czy np: (tak jak kiedyś Lisia) mamy cynamon zamiast papryki, albo czy kwaszonki są bardzo ostre czy mniej. Zawsze zastanawiają mnie rozmiary rzodkiewek - są parę razy większe niż u nas. Czasami trzeba się trochę nagłowić w jaki sposób wytłumaczyć ekspedientce, że potrzebne są nam woreczki do robienia kostek lodowych.
Nie wyobrażamy sobie urlopu bez krzyżówek i książek ( w ilościach hurtowych ). Zawsze mamy przewodnik i sprawdzamy, co można zobaczyć w pobliżu lub zwiedzić w drodze powrotnej. Jeżeli jedziemy w 2 rodziny, to zabieramy gry planszowe.
Oczywiście wysokie miejsce na liście naszych urlopowych priorytetów zajmuje wino. Kupujemy różne rodzaje i degustujemy .
Zawsze staramy się wpaść do restauracji i zjeść coś "miejscowego". Najczęściej wybieramy potrawy na chybił trafił i czasami jest fajnie, a czasami niekoniecznie.