12-07-2012, 14:10
Moja przygoda z Węgrami rozpoczęła się dwa lata temu. Początkowo byłam do tego państwa nastawiona sceptycznie, ponieważ stolica wydawał mi się przytłaczająca i oklepana. Wraz z rodziną mamy znajomych, którzy kupili ziemię pod Siófok i zaprosili nas na kilkudniową wycieczkę po pobliskich basenach termalnych oraz pięknym Balatonie. Już pierwszego dnia byłam oczarowana atmosferą oraz pięknem tego kraju. Ludzie przemili, chętnie pomocni, lubiący polaków, uśmiechnięci... Budapeszt zaczarowany i tajemniczy (niestety nie udało się go zwiedzić w całości). Po tygodniowym pobycie musiałam wracać do Polski, ale wiedziałam, że nie była to moja ostatnia wyprawa na Węgry, bo sercem cały czas tam byłam.
Tego roku postanowiłam znowu odwiedzić Węgry i moja miłość do nich wzrosła jeszcze bardziej na tyle, że postanowiłam nauczyć się języka i za kilka lat kupić tam ziemię (dowiadywałam się nawet o ceny i są stosunkowo niskie).
Jedyną wadą, która mi przeszkadzała jest fakt, że w rejonie w którym byłam rzadko kto mówi po angielsku, ponieważ bardziej powszechny jest język niemiecki, którego nie znam.
Tego roku postanowiłam znowu odwiedzić Węgry i moja miłość do nich wzrosła jeszcze bardziej na tyle, że postanowiłam nauczyć się języka i za kilka lat kupić tam ziemię (dowiadywałam się nawet o ceny i są stosunkowo niskie).
Jedyną wadą, która mi przeszkadzała jest fakt, że w rejonie w którym byłam rzadko kto mówi po angielsku, ponieważ bardziej powszechny jest język niemiecki, którego nie znam.