10-08-2016, 11:10
Najsmaczniejsze placki po węgiersku jadłem w zajeździe koło Popielaw. Tych z filmu Kolskiego. Gulasz jest ważny ale istotne jest też podłoże. U nas restauratorzy oszczędzają na wszystkim, nie dodają odpowiedniej ilości jajek do ciasta i stosują ziemniaki najgorszych odmian. W myśl zasady przecież to i tak się zetrze. Gradacja ząbków ostrza ścierającego ziemniaki jest też ważna. O świeżym oleju do smażenia placków nie wspominam. Wszyscy jadą na fryturze, w myśl zasady głodny wszystko zje. Teraz do dzieła i chwalić się sukcesem. Nie zapomnieć proszę o dobrej cebuli do ciasta, zwykle daje się najgorszą na zasadzie jak wyżej. O mące pszennej się nie wypowiem, zapomniałem jaką stosowałem w czasach uniesień kulinarnych.