Legendarne ponuractwo Węgrów - ile w tym prawdy?
#1
Drodzy Forumowicze,

intensywnie interesuję się kulturą węgierską od jakiegoś pół roku i często natykam się na stwierdzenia, że typowo węgierską cechą jest ponuractwo, że depresja jest tam sportem narodowym itp. Na poparcie tej tezy przywoływane są m.in. wysokie statystyki samobójstw na Węgrzech. Jeden z moich znajomych, całkiem oczytany w dwudziestowiecznej literaturze węgierskiej doktor nauk humanistycznych (ale nie specjalista od Węgier), wyraził się nawet, że "Węgrzy mają obsesję śmierci".

Zgadzacie się z tym?

Węgierskiego (jeszcze) nie znam, na Węgrzech byłam dopiero dwa razy - turystycznie. Z pozycji turysty trudno jest cokolwiek stwierdzić. Jednakże ludzie na ulicach w BP, Estergomie i innych miejscach nie wydawali mi się szczególnie smutni. Na Węgrzech kręci się zabawne filmy (choć często jest to trochę czarny humor, ale to nie znaczy, że mało śmieszny), a ludzie w wolnych chwilach oddają się rozrywce i zabawie, jak w każdym innym normalnym kraju - nieprawdaż?

Z pozycji turysty Węgry wydały mi się krajem nawet bardziej "optymistycznym", niż Polska, bo więcej słońca, cieplej, dobre wina...

Oczywiście osobną kwestią jest historia - Węgrzy hołubią swoją martyrologię chyba jeszcze bardziej, niż Polacy. Przy czym robią to w sposób przerażająco sugestywny - (prawie) żadna wystawa o Rewolucji 1956 roku nie może obejść się bez "dekoracji" w rodzaju szubienic itp., które przypominają o tragicznym końcu tego zrywu. (Mam tu na myśli m.in. wystawę "Kody/Sygnały/Obrazy. Sekretna sztuka Rewolucji 1956", http://hnm.hu/en/exhibitions/codessignal...ution-1956, do 13 listopada - kto w Budapeszcie, niech koniecznie się wybierze! Ciekawa wystawa, są i akcenty polskie.) Aranżację z szubienicami (do tego podświetlonymi na czerwono, co potęgowało wrażenie) zaobserwowałam też w podziemiach Terror Háza (Muzeum Terroru, BP, Andrássy útca 60).

Pomimo tego, tak jak pisałam, Węgrzy na pierwszy rzut oka nie robią wrażenia przesadnie smutnych. To jak to jest z tą osławioną węgierską depresją? Jest czy jej nie ma?

Proszę o wypowiedź zwłaszcza Forumowiczów zamieszkałych na Węgrzech. Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii Uśmiech
Odpowiedz
#2
Cytat:Węgrzy hołubią swoją martyrologię chyba jeszcze bardziej, niż Polacy

skala strat w 56 jest ogromna w stosunku do ilosci mieszkancow wegier i nie mozna jej porownac z innymi demoludami.
nie uzywalbym slowa 'holubia' tylko pamietaja i nie pozwalaja zapominac.

Cytat:jak to jest z tą osławioną węgierską depresją

no tak, ostatni film saul fia tylko potwierdza teorie Oczko
faktycznie wegrzy sa troche wycofani i nie demonstruja publicznie uczuc, odwrotny styl do wlochow, nic na pokaz.
ale po kilku latach nie czujemy jakis depresyjnych nastrojow.
mieszkamy w bp i w paloznaku i to sa dwa rozne swiaty.
wbrew pozorom wies to nie jest bajka i duzo ciezej sie zyje, za to moge liczyc na sasiadow a w bp na alarm w mieszkaniu.

sorki za brak polskich liter

Tapniete z xperii
Odpowiedz
#3
To prawda. Węgrzy bardziej niż Polacy obchodzą i świetują wszystkie swoje porażki. Taki biedny uczeń w szkole po przeczytaniu wszystkich klęsk powinien od razu wyhuśtać się w kiblu :-)
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości