23-08-2016, 15:23
Drodzy Forumowicze,
intensywnie interesuję się kulturą węgierską od jakiegoś pół roku i często natykam się na stwierdzenia, że typowo węgierską cechą jest ponuractwo, że depresja jest tam sportem narodowym itp. Na poparcie tej tezy przywoływane są m.in. wysokie statystyki samobójstw na Węgrzech. Jeden z moich znajomych, całkiem oczytany w dwudziestowiecznej literaturze węgierskiej doktor nauk humanistycznych (ale nie specjalista od Węgier), wyraził się nawet, że "Węgrzy mają obsesję śmierci".
Zgadzacie się z tym?
Węgierskiego (jeszcze) nie znam, na Węgrzech byłam dopiero dwa razy - turystycznie. Z pozycji turysty trudno jest cokolwiek stwierdzić. Jednakże ludzie na ulicach w BP, Estergomie i innych miejscach nie wydawali mi się szczególnie smutni. Na Węgrzech kręci się zabawne filmy (choć często jest to trochę czarny humor, ale to nie znaczy, że mało śmieszny), a ludzie w wolnych chwilach oddają się rozrywce i zabawie, jak w każdym innym normalnym kraju - nieprawdaż?
Z pozycji turysty Węgry wydały mi się krajem nawet bardziej "optymistycznym", niż Polska, bo więcej słońca, cieplej, dobre wina...
Oczywiście osobną kwestią jest historia - Węgrzy hołubią swoją martyrologię chyba jeszcze bardziej, niż Polacy. Przy czym robią to w sposób przerażająco sugestywny - (prawie) żadna wystawa o Rewolucji 1956 roku nie może obejść się bez "dekoracji" w rodzaju szubienic itp., które przypominają o tragicznym końcu tego zrywu. (Mam tu na myśli m.in. wystawę "Kody/Sygnały/Obrazy. Sekretna sztuka Rewolucji 1956", http://hnm.hu/en/exhibitions/codessignal...ution-1956, do 13 listopada - kto w Budapeszcie, niech koniecznie się wybierze! Ciekawa wystawa, są i akcenty polskie.) Aranżację z szubienicami (do tego podświetlonymi na czerwono, co potęgowało wrażenie) zaobserwowałam też w podziemiach Terror Háza (Muzeum Terroru, BP, Andrássy útca 60).
Pomimo tego, tak jak pisałam, Węgrzy na pierwszy rzut oka nie robią wrażenia przesadnie smutnych. To jak to jest z tą osławioną węgierską depresją? Jest czy jej nie ma?
Proszę o wypowiedź zwłaszcza Forumowiczów zamieszkałych na Węgrzech. Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii
intensywnie interesuję się kulturą węgierską od jakiegoś pół roku i często natykam się na stwierdzenia, że typowo węgierską cechą jest ponuractwo, że depresja jest tam sportem narodowym itp. Na poparcie tej tezy przywoływane są m.in. wysokie statystyki samobójstw na Węgrzech. Jeden z moich znajomych, całkiem oczytany w dwudziestowiecznej literaturze węgierskiej doktor nauk humanistycznych (ale nie specjalista od Węgier), wyraził się nawet, że "Węgrzy mają obsesję śmierci".
Zgadzacie się z tym?
Węgierskiego (jeszcze) nie znam, na Węgrzech byłam dopiero dwa razy - turystycznie. Z pozycji turysty trudno jest cokolwiek stwierdzić. Jednakże ludzie na ulicach w BP, Estergomie i innych miejscach nie wydawali mi się szczególnie smutni. Na Węgrzech kręci się zabawne filmy (choć często jest to trochę czarny humor, ale to nie znaczy, że mało śmieszny), a ludzie w wolnych chwilach oddają się rozrywce i zabawie, jak w każdym innym normalnym kraju - nieprawdaż?
Z pozycji turysty Węgry wydały mi się krajem nawet bardziej "optymistycznym", niż Polska, bo więcej słońca, cieplej, dobre wina...
Oczywiście osobną kwestią jest historia - Węgrzy hołubią swoją martyrologię chyba jeszcze bardziej, niż Polacy. Przy czym robią to w sposób przerażająco sugestywny - (prawie) żadna wystawa o Rewolucji 1956 roku nie może obejść się bez "dekoracji" w rodzaju szubienic itp., które przypominają o tragicznym końcu tego zrywu. (Mam tu na myśli m.in. wystawę "Kody/Sygnały/Obrazy. Sekretna sztuka Rewolucji 1956", http://hnm.hu/en/exhibitions/codessignal...ution-1956, do 13 listopada - kto w Budapeszcie, niech koniecznie się wybierze! Ciekawa wystawa, są i akcenty polskie.) Aranżację z szubienicami (do tego podświetlonymi na czerwono, co potęgowało wrażenie) zaobserwowałam też w podziemiach Terror Háza (Muzeum Terroru, BP, Andrássy útca 60).
Pomimo tego, tak jak pisałam, Węgrzy na pierwszy rzut oka nie robią wrażenia przesadnie smutnych. To jak to jest z tą osławioną węgierską depresją? Jest czy jej nie ma?
Proszę o wypowiedź zwłaszcza Forumowiczów zamieszkałych na Węgrzech. Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii