Polak za granicą - z przymrużeniem oka.
#11
Podczas pierwszego pobytu na Węgrzech ciężko było przestawić myślenie na tysiące forintów.Przy płaceniu za camping czekałam na wydanie 20 forintów reszty.Pani w recepcji już sięgnęła po swój prywatny portfel w poszukiwaniu tych drobnych i dopiero wtedy powiedziałam ,że nie trzeba . "załapałam",że to przecież 30 groszy.Dzisiaj się z tego śmieję,ale wtedy zrobiło mi się strasznie głupio.
Odpowiedz
#12
Wieczorne zakupy w jednym za sklepów w Hajdusoboszlo, kolejka w dziale " wędliny - nabiał", sympatyczna Pani w szpilkach pyta oczywiście po polsku: " Ile procent tłuszczu ma ten żółty ser" ? Pozdrawiam
Odpowiedz
#13
Zsir (syr) to po węgiersku tłuszcz, sprzedawczyni zrozumiała na pewno. Ja raz wiele lat temu pytałem ile procent soku mają te pyszne napoje w kwadratach i udało mi się dowiedzieć. Niestety było to zaledwie coś około 12%. UśmiechUśmiech

PS. Nie napisałeś, czy blondynka hahaha!
Odpowiedz
#14
(16-07-2017, 16:57)eplus napisał(a): Zsir (syr) to (...)
?
Zsir czyta się żir łatwiej się na da
Uśmiech
Odpowiedz
#15
Dzięki, już się dowiedziałem.
smalec czyli zsir
Odpowiedz
#16
(08-08-2015, 13:13)eplus napisał(a): Ja to się uśmiałem w hercegowińskich wodospadach Krawica (czy jakoś tak podobnie od krawca) - piękne miejsce, tylko że ludzi kupa, 1 szt./m2 i na koniec dwie panie robią zdjęcia ze schodków przy wyjściu, jedna mówi: Patrz, kochana, jak pięknie! Tak cudnie będzie w raju! Tylko tam nie będzie takiego tłoku. (Mówione na poważnie, a ja o mało nie prychnąłem ze śmiechu).

Haha! Przypadkiem znalazłem zdjęcie ilustrujące tamtą sytuację. Coś jak Sąd Ostateczny Hieronima Boscha - golasy w różnych dziwnych pozach. No ale tak ma być w raju, skojarzenie dobre, gdyby nie ten tłok. Szeroki uśmiech

[Obrazek: 8d444fbacbbf7f36.jpg]
Odpowiedz
#17
Moja śmieszna sytuacja w Budapeszcie, pierwsza wizyta na Węgrzech . Z żoną w jakieś knajpce . Żona chce zamówić "placek po węgiersku" - JęzykJęzyk ( wcześniej nie znałem tego forum i o Węgrzech nie miałem zielonego pojęcia ) ..
Użyliśmy translatora który nam ładnie przetłumaczył z polskiego na węgierski - no i nasze ogromne zdziwienie bo kelnerka przyniosła coś podobnego do szarlotki DodgyDodgyDodgy( nie podobne to było do naszego placka po węgiersku ) . Ale że żona lubi słodycze to zjadła z apetytem Szeroki uśmiechSzeroki uśmiech
Odpowiedz
#18
Ja kiedyś zostałem wysłany przez żonę po zakupy. Znalazłem już wszystko. Brakowało mi tylko jajek. Wiedząc, że jedna z pań w tym Coop-ie mówi trochę po polsku (tylko nie byłem pewien która..), podszedłem do sprzedawczyni pytając po polsku o jajka. Nie zostałem zrozumiany - spytałem po angielsku. Też nic...
Złączyłem więc kciuki z palcami wskazującymi tworząc kształt zbliżony do jajek i... zagdakałem... Szeroki uśmiech
Pani uśmiechnęła się i po polsku powiedziała "nie ma".
Ja na to - "jutro?"
Ona - "Nie. Jutro, jutro" (czyli pojutrzeZdziwiony )
Język
Odpowiedz
#19
Miałam podobną sytuację. Chciałam kupić jajka, więc machałam rączkami ułożonymi w kształt skrzydełek i gdakałam do miłego pana w Penny. Pan się chyba wystraszył i znikł na zapleczu. Powtórzyłam manewr przy sprzedawczyni i okazało się, że jajek nie ma. Więc usiłowałam kupić woreczki do lodu stojąc przy butelkach wody mineralnej i trzęsąc się z zimna. Woreczków niestety też nie było Uśmiech.
Odpowiedz
#20
lody - fagyi
worek - taska
Szeroki uśmiechSzeroki uśmiech
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości