18-03-2018, 9:13
Nie będę pisać o tym:
- że od kilku dni na bieżąco informowani są kierowcy o czekających na nich trudnościach w trakcie powrotu do domu po długim "łykendzie",
- że dziś po północy, gdzieś w okolicy Gelei pihenő na M3 utworzyał się śniegowy zator.
Ważne natomiast jest to, że stan węgierskiej autostrady M1 od Budapeszu do granicy z Austrią (Hegyeshalom) jest fatalny. W dzień bardzo często się korkuje, natomiast w nocy nie ma szans nawet na normalną jazdę z przepisowym 130 km/h. Powodem tego nie jest duża ilość aut i natężenie ruchu, ale stan nawierzchni autostrady M1 która od lat jest tylko łatana po zimowych ubytkach. Jest mnóstwo "dziur" na jezdni wymagających natychmiastowej naprawy, których obecność zmusza kierujących do ostrożnej jazdy. W dzień, nawet na odcinkach o mniejszym nasileniu ruchu pojazdów też trzeba uważać, gdyż za zakrętem możliwym jest ograniczenie prędkości i zamiast dwóch pasów mamy tylko jeden, bo właśnie łatany jest pas zewnętrzny i pas awaryjny i przed nami korek. Dobrze jest, że na węgierskich autostradach kierowcy stosują jazdę na tzw. zamek.
W nocy, z reguły zawsze liczymy na minimalny ruch pojazdów, ale przy dużej prędkości nie ma szans na przyhamowanie i ominięcie kilku następujących po sobie głębokich dołków ... a wpadając w taki możemy głęboko sięgnąć do kieszeni.