W Sostofurdo w sezonie letnim byłem ostatnio w roku 2010. Tam powstał mój awatarek - musiałem wyretuszować fragment barierki ze zdjęcia. Później byliśmy jeszcze ze trzy razy, przejazdem, tylko w części zamkniętej. Niedawno większa grupa znajomych zaplanowała wyjazd do Sosto - dołączyliśmy się z namiotem. Wyjechaliśmy w piątek przed piątą, u celu byliśmy koło 10:30. Grupa miała zarezerwowany n0cleg, z czego wynikły pewne problemy: pani prowadząca p€nsjonat nic nie wie, kontaktuje się z szefem, zmiana adresu, wejście do obiektu możliwe dopiero w południe. To nie koniec zastrzeżeń - jeden zlew był zatkany, a pościel z kolorowej kory nie gwarantowała świeżości. Do tego zażądano opuszczenia pokoju o godzinę wcześniej, niż zostało uzgodnione. My nie chcieliśmy nic rezerwować, gdyż losy naszego wyjazdu nie były pewne. Liczyliśmy na własny namiot i kemping h0telu Sosto, na którym byliśmy poprzednio. To chyba wielka sztuka zbankrutować h0tel, leżący sto metrów od niezwykle atrakcyjnego kąpieliska, ale udało się! Brama zamknięta, żadnych śladów życia rozumnego (bo trawa porasta kemping wzdłuż i wszerz). Zimową porą zamknięty h0tel mnie nie dziwił, teraz trochę go żal. Co ciekawe, strona internetowa nadal funkcjonuje.
Sprawdziliśmy też Tolnai Panzio, gdzie spaliśmy jeszcze wcześniej - teraz jest to h0tel Irisz o wyższym niż dawniej standardzie, niestety - wszystko zajęte. H0tel Tara, dość znany i już polecany na forum, wygląda na opuszczony, jednak w sobotę zobaczyliśmy na parkingu kilka samochodów, więc jeszcze dycha. Błądzimy szukając jakiegoś kempingu, strzałki Colorado raz kierują na pole namiotowe, gdzie indziej do p€nsjonatu bez żadnych miejsc biwakowych. Widzimy wprawdzie kemping przy jeziorze, ale na zamkniętej bramie wisi napis "Sprzedam" - przez to odbiliśmy na następną rundę, szukając innego wjazdu. Niepotrzebnie - po dopytaniu dostaliśmy się na kemping, który jest czynny i widocznie można go kupić wraz z mieszkańcami. Jest to najpewniej dawny Igrice. Ceny niewygórowane, d0mki wszystkie zajęte: dwuosobowe piórniki z przegródką na łóżko i szafkę oraz większe, które, sądząc po bojlerach na zewnątrz, mają własne łazienki. Łaźnie zbiorcze to coś jak Sarospatak przed remontem, baraki z blachy falistej i betonu. Jedynie na plus, że dość porządnie wykafelkowane, chyba nie tak dawno. Codziennie sprzątane, jest mydło w dozownikach. Ciepła woda słona. W kuchni trzy lodówki, w jednej na górnej półce zostawiłem zupę w kubku z Biedronki, kto znajdzie - może zjeść, termin przydatności do końca miesiąca. Jest kuchnia gazowa i kilka zlewów i to by było na tyle, mikrofali i czajnika brak. Z gniazdkami elektrycznymi jest ogólnie słabo, słupki z prądem są co 50 metrów, trzy czy cztery sztuki zaledwie. Do tego jedno gniazdko w łaźni i przedłużacz w kuchni. Od czasów pana Kadara na pewno dwie rzeczy są nowe: WiFi oraz brama otwierana skanerem - karteczkę z kodem kreskowym dostaliśmy przy zameldowaniu. Przy tych ograniczeniach kemping bardzo pozytywny. W nocy słyszymy niedaleko przejeżdżające pociągi, ale niestety nie diesle - linia jest zelektryfikowana (już kiedyś pisałem, że węgierski kemping zawsze leży koło torów). Nad ranem słychać ryki głodnych zwierząt w pobliskim zoo. Komarów mało i raczej nieśmiałe. Młody recepcjonista mówi po angielsku. Jedynie zapłata gotówką "do ręki" (terminal się zepsuł podobno) i bez kwitka może budzić wątpliwości. Do tego w dniu wyjazdu mogliśmy zostawić samochód do wieczora bez dopłaty, chociaż za auto na kempingu jest określona taryfa.
Teraz o kąpielach: zdjęcia krytego Aquariusa już wstawiałem i od tamtego czasu nic się nie zmieniło, oprócz może cen. Przy zakupie biletu-zegarka pani pytała, czy chcę dress, odmówiłem myśląc o szlafroku i musiałem wrócić do kasy z dopłatą, bo nie mogłem otworzyć szafki. Zegarkiem płaci się w barku za drinki, a w wielu punktach żywieniowych (ale chyba nie wszędzie) można płacić kartami. Baseny jakie są - zobaczcie na zdjęciach. Jest sztuczny wir w basenie na zewnątrz i kilka bezpłatnych pełnowymiarowych zjeżdżalni, do których było stale wielu chętnych. Strefa dziecięca też miała duże wzięcie. Basen pływacki ma 50 metrów długości. Na tabliczkach podana temperatura wody w stylu 34C+/-2, co robi wielką różnicę, i faktycznie - woda potrafiła z dnia na dzień zmienić temperaturę o 3C. Wtedy przeszliśmy do sąsiedniego basenu.
H0tel Barbizon i wspomniany Irisz, graniczące z Aquariusem, mają bramki ich goście mogą sobie dowolnie wchodzić na teren kąpieliska. Budynek leżący między tamtymi dwoma z pewnością nie korzysta z tego przywileju, gdyż płot jest zwieńczony girlandami z drutu kolczastego. Nowo budowany moloch h0telowy (na zdjęciu mieści się ledwie 1/3 bryły), gdzieś w okolicach dawnego bezpłatnego leśnego parkingu, też ma przeszkloną galerię, prowadzącą chyba wprost do części krytej, ale także ze schodkami na poziom kąpieliska parkowego. Najwyraźniej ten h0tel jeszcze nie działa.
Jak możecie się domyślić, przesiedzieliśmy trzy dni we wodzie i jeden wieczór przy grillu, do d0mu wróciliśmy w czwartej minucie poniedziałku. Było warto!
Sprawdziliśmy też Tolnai Panzio, gdzie spaliśmy jeszcze wcześniej - teraz jest to h0tel Irisz o wyższym niż dawniej standardzie, niestety - wszystko zajęte. H0tel Tara, dość znany i już polecany na forum, wygląda na opuszczony, jednak w sobotę zobaczyliśmy na parkingu kilka samochodów, więc jeszcze dycha. Błądzimy szukając jakiegoś kempingu, strzałki Colorado raz kierują na pole namiotowe, gdzie indziej do p€nsjonatu bez żadnych miejsc biwakowych. Widzimy wprawdzie kemping przy jeziorze, ale na zamkniętej bramie wisi napis "Sprzedam" - przez to odbiliśmy na następną rundę, szukając innego wjazdu. Niepotrzebnie - po dopytaniu dostaliśmy się na kemping, który jest czynny i widocznie można go kupić wraz z mieszkańcami. Jest to najpewniej dawny Igrice. Ceny niewygórowane, d0mki wszystkie zajęte: dwuosobowe piórniki z przegródką na łóżko i szafkę oraz większe, które, sądząc po bojlerach na zewnątrz, mają własne łazienki. Łaźnie zbiorcze to coś jak Sarospatak przed remontem, baraki z blachy falistej i betonu. Jedynie na plus, że dość porządnie wykafelkowane, chyba nie tak dawno. Codziennie sprzątane, jest mydło w dozownikach. Ciepła woda słona. W kuchni trzy lodówki, w jednej na górnej półce zostawiłem zupę w kubku z Biedronki, kto znajdzie - może zjeść, termin przydatności do końca miesiąca. Jest kuchnia gazowa i kilka zlewów i to by było na tyle, mikrofali i czajnika brak. Z gniazdkami elektrycznymi jest ogólnie słabo, słupki z prądem są co 50 metrów, trzy czy cztery sztuki zaledwie. Do tego jedno gniazdko w łaźni i przedłużacz w kuchni. Od czasów pana Kadara na pewno dwie rzeczy są nowe: WiFi oraz brama otwierana skanerem - karteczkę z kodem kreskowym dostaliśmy przy zameldowaniu. Przy tych ograniczeniach kemping bardzo pozytywny. W nocy słyszymy niedaleko przejeżdżające pociągi, ale niestety nie diesle - linia jest zelektryfikowana (już kiedyś pisałem, że węgierski kemping zawsze leży koło torów). Nad ranem słychać ryki głodnych zwierząt w pobliskim zoo. Komarów mało i raczej nieśmiałe. Młody recepcjonista mówi po angielsku. Jedynie zapłata gotówką "do ręki" (terminal się zepsuł podobno) i bez kwitka może budzić wątpliwości. Do tego w dniu wyjazdu mogliśmy zostawić samochód do wieczora bez dopłaty, chociaż za auto na kempingu jest określona taryfa.
Teraz o kąpielach: zdjęcia krytego Aquariusa już wstawiałem i od tamtego czasu nic się nie zmieniło, oprócz może cen. Przy zakupie biletu-zegarka pani pytała, czy chcę dress, odmówiłem myśląc o szlafroku i musiałem wrócić do kasy z dopłatą, bo nie mogłem otworzyć szafki. Zegarkiem płaci się w barku za drinki, a w wielu punktach żywieniowych (ale chyba nie wszędzie) można płacić kartami. Baseny jakie są - zobaczcie na zdjęciach. Jest sztuczny wir w basenie na zewnątrz i kilka bezpłatnych pełnowymiarowych zjeżdżalni, do których było stale wielu chętnych. Strefa dziecięca też miała duże wzięcie. Basen pływacki ma 50 metrów długości. Na tabliczkach podana temperatura wody w stylu 34C+/-2, co robi wielką różnicę, i faktycznie - woda potrafiła z dnia na dzień zmienić temperaturę o 3C. Wtedy przeszliśmy do sąsiedniego basenu.
H0tel Barbizon i wspomniany Irisz, graniczące z Aquariusem, mają bramki ich goście mogą sobie dowolnie wchodzić na teren kąpieliska. Budynek leżący między tamtymi dwoma z pewnością nie korzysta z tego przywileju, gdyż płot jest zwieńczony girlandami z drutu kolczastego. Nowo budowany moloch h0telowy (na zdjęciu mieści się ledwie 1/3 bryły), gdzieś w okolicach dawnego bezpłatnego leśnego parkingu, też ma przeszkloną galerię, prowadzącą chyba wprost do części krytej, ale także ze schodkami na poziom kąpieliska parkowego. Najwyraźniej ten h0tel jeszcze nie działa.
Jak możecie się domyślić, przesiedzieliśmy trzy dni we wodzie i jeden wieczór przy grillu, do d0mu wróciliśmy w czwartej minucie poniedziałku. Było warto!