Nareszcie i ja byłem w Gorącym Potoku. Podczas ferii pogoda nie sprzyjała narciarzom, więc w termach spędziliśmy więcej czasu, niż na stoku, choć trochę pojeździć też się udało.
Najpierw należy się zaopatrzyć w kartę zniżkową, żeby z kąpieliska nie wyjść całkiem gołym.
Stacja narciarska Suche Ski ma kupony zniżkowe 25%, Karta Tatrzańska (użyczają jej chyba wszystkie poważne h0tele i p€nsjonaty) daje 35% rabatu. Ale najkorzystniejsze są "vouchery" zrobione z góralskich portek - z nimi można się kąpać za pół ceny! Takimi wejściówkami dysponuje podobno tylko około 20 p€nsjonatów, wśród nich ten, w którym gościliśmy - "Na Równi" w Białym Dunajcu (polecam gorąco). Dalej - wiadomo: kasa>zegarki>bramka>szatnia>natrysk>basen.
W budynku z szatniami jest bar-pizzeria, a na piętrze restauracja. Jedzenie jest ponoć doskonałe. Szef kuchni z Ukrainy, a dwaj panowie bawiący gości muzyką na żywo i z maszyny podają się za Boliwijczyków.
Nad częścią basenów rozciąga się "małpi gaj" - park linowy, w zimie nieczynny, podobnie, jak zjeżdżalnie i brodziki.
Jedyny trwale kryty basen w wieczornej scenerii.
Opisy atrakcji utrzymane są w żartobliwym stylu, który u wrażliwszych osób może po dłuższym czasie wywołać odczucie przesytu.
Przy wejściu do szatni płot jest ozdobiony setkami mądrych sentencji, kto się z nimi zgadza - może potwierdzić podpisem. Przypuszczalnie taka możliwość ekspresji ma zapobiec dewastacji kąpieliska przez rycie imion we wszechobecnym drewnie - wydaje się, że to posunięcie było skuteczne.
Sauny, błoto i masaże są płatne zegarkiem, tak samo, jak jadło i napoje. Więc zniżki na pewno nie będzie, bo voucher oddaje się w kasie już przy wejściu.
W przeciwieństwie do starszych term szaflarskich, gdzie panuje nabożny porządek, a ściany zdobią mozaiki inspirowane biblijnymi wydarzeniami - w Gorącym Potoku czuć siarkę dosłownie oraz w przenośni. Piwo leje się szeroko, na terenie jest kilka budek z napojami wyskokowymi. Dwie duże szatnie są urządzone symetrycznie - gdy w jednej panowie idą lewym korytarzem, a panie - prawym, to w drugiej wprost przeciwnie. Wiele osób się myli i chodzi jak popadnie, a w natryskach zwyczajem Bratanków brak zasłonek.
Wrażenie ogólne - jedna z córek stwierdziła, że Gorący Potok jest najlepszym kąpieliskiem w ogóle, w jakim była. Druga była nieco bardziej powściągliwa, chyba dlatego, że odwiedziła więcej kąpielisk. Moja ocena - bardzo przyjemne miejsce, warto byłoby się wybrać w lecie, piechotą lub z kierowcą, i zakosztować restauracji.
Najpierw należy się zaopatrzyć w kartę zniżkową, żeby z kąpieliska nie wyjść całkiem gołym.
Stacja narciarska Suche Ski ma kupony zniżkowe 25%, Karta Tatrzańska (użyczają jej chyba wszystkie poważne h0tele i p€nsjonaty) daje 35% rabatu. Ale najkorzystniejsze są "vouchery" zrobione z góralskich portek - z nimi można się kąpać za pół ceny! Takimi wejściówkami dysponuje podobno tylko około 20 p€nsjonatów, wśród nich ten, w którym gościliśmy - "Na Równi" w Białym Dunajcu (polecam gorąco). Dalej - wiadomo: kasa>zegarki>bramka>szatnia>natrysk>basen.
W budynku z szatniami jest bar-pizzeria, a na piętrze restauracja. Jedzenie jest ponoć doskonałe. Szef kuchni z Ukrainy, a dwaj panowie bawiący gości muzyką na żywo i z maszyny podają się za Boliwijczyków.
Nad częścią basenów rozciąga się "małpi gaj" - park linowy, w zimie nieczynny, podobnie, jak zjeżdżalnie i brodziki.
Jedyny trwale kryty basen w wieczornej scenerii.
Opisy atrakcji utrzymane są w żartobliwym stylu, który u wrażliwszych osób może po dłuższym czasie wywołać odczucie przesytu.
Przy wejściu do szatni płot jest ozdobiony setkami mądrych sentencji, kto się z nimi zgadza - może potwierdzić podpisem. Przypuszczalnie taka możliwość ekspresji ma zapobiec dewastacji kąpieliska przez rycie imion we wszechobecnym drewnie - wydaje się, że to posunięcie było skuteczne.
Sauny, błoto i masaże są płatne zegarkiem, tak samo, jak jadło i napoje. Więc zniżki na pewno nie będzie, bo voucher oddaje się w kasie już przy wejściu.
W przeciwieństwie do starszych term szaflarskich, gdzie panuje nabożny porządek, a ściany zdobią mozaiki inspirowane biblijnymi wydarzeniami - w Gorącym Potoku czuć siarkę dosłownie oraz w przenośni. Piwo leje się szeroko, na terenie jest kilka budek z napojami wyskokowymi. Dwie duże szatnie są urządzone symetrycznie - gdy w jednej panowie idą lewym korytarzem, a panie - prawym, to w drugiej wprost przeciwnie. Wiele osób się myli i chodzi jak popadnie, a w natryskach zwyczajem Bratanków brak zasłonek.
Wrażenie ogólne - jedna z córek stwierdziła, że Gorący Potok jest najlepszym kąpieliskiem w ogóle, w jakim była. Druga była nieco bardziej powściągliwa, chyba dlatego, że odwiedziła więcej kąpielisk. Moja ocena - bardzo przyjemne miejsce, warto byłoby się wybrać w lecie, piechotą lub z kierowcą, i zakosztować restauracji.