Maniek obok napisał, że tłumaczy węgierskie piosenki. Był taki czas, że i ja robiłem to namiętnie. Tej mojej grafomanii miałem spory dorobek, którym chyba nie chcę się chwalić bezkrytycznie. Może to czy owo odświeżę i pokażę w tym temacie. Może dowiem się czegoś nowego o frazach i innych niuansach. Gdyby ktoś chciał się również pochwalić, to będzie mi bardzo miło.
Na początek Nézz az ég felé, którą śpiewa bardzo przeze mnie lubiany Charlie.
U mnie wygląda to tak:
Wszystkie oryginały brałem zawsze z zeneszoveg.hu, gdzie często sa również wersje muzyczne.
Na początek Nézz az ég felé, którą śpiewa bardzo przeze mnie lubiany Charlie.
Cytat:A csomagom is nehéz, a szívemen is súly
Egy szürke taxi vár az üvegajtón túl
A főbejárat előtt egy másik utazó
Nézi mar a táblát, szoba van kiadó
Kifizettem a számlát, többet adtam, mint ami jár
mert felhívni Téged nem volt időm, csak üzenetet hagyni már
Nézz, nézz az ég felé
Lehet, hogy még latod éppen, ahogyan a gépem egy felhőn száll
Nézz, nézz az ég felé
Sosem voltam egyedül én sem, egy távoli vidéken várnak rám.
Hazaérek ma éjszaka már
Ott a helyem, ahol tépett már a szél
Felnevelt az utca, s miénk volt a tér
Őriztek a falak, és hosszú volt a tél
A kelő Napra vártam, éltem őszintén
Kifizettem a számlát, mindenkinek, amennyi jár
Még fordulhat úgy, hogy visszajövök érted, de nem akarok hazudni már
Nézz, nézz az ég felé
Lehet, hogy még látod éppen, ahogyan a gépem egy felhőn száll
Nézz, nézz az ég felé
Sosem voltam egyedül én sem, egy távoli vidéken várnak rám.
Hazaérek ma éjszaka már
U mnie wygląda to tak:
Cytat:I mój bagaż jest ciężki, i na sercu mi ciężko,
Szara taksówka czeka za szklanymi drzwiami,
Przed głównym wejściem kolejny podróżnik
Zaraz zdecyduje się na zwolniony pokój.
Dostałem w kość, bardziej niż bym chciał,
Czasu brakło by dzwonić, zostawiam ci tylko wiadomość:
Spójrz, spójrz w stronę nieba
Być może zobaczysz, jak mignął w chmurach mój samolot,
Spójrz, spójrz w stronę nieba
Czekają tam na mnie, tam nigdy nie byłem sam,
Już dziś w nocy dotrę do domu.
Tam jest moje miejsce, poszarpane wiatrem,
Przyjazna ulica i nasz swojski plac,
Rodzinny dom i długa zima.
Czekałem na wschód Słońca, żyłem szczerze,
Płaciłem rachunki, wszystkie jakie przyszły.
Wiesz, że mógłbym jeszcze zmienić zdanie i wrócić, ale nie chcę już kłamać.
Spójrz, spójrz w stronę nieba
Być może zobaczysz, jak mignął w chmurach mój samolot,
Spójrz, spójrz w stronę nieba
Czekają tam na mnie, tam nigdy nie byłem sam,
Już dziś w nocy dotrę do domu.
Wszystkie oryginały brałem zawsze z zeneszoveg.hu, gdzie często sa również wersje muzyczne.