Po południu jedziemy na dzikie termy segestańskie, które poprzednio bardzo przypadły nam do gustu. Niestety potok, który odgradza naturalne kąpielisko od szosy, zmienił się w rwącą i mętną górską rzekę. Wiemy, że jest dojście do sadzawki od drugiej strony, jednak brak tam bezpiecznego parkingu, a do tego trzeba iść prawie kilometr po błocie i kałużach. Termy komercyjne mieszczące się przy szosie akurat celebrują sjestę. Podjeżdżamy jeszcze w okolice stacji kolejowej, aby rzucić okiem na Terme Gorga, jednak nie decydujemy się na wejście - woda ma temperaturę 40C. Goście obiektu mogą też korzystać z sauny, masaży i kąpieli błotnych. Jest tu h0tel i restauracja. Wracamy i resztę dnia poświęcamy na suszenie.
W kolejny dzień w Segeście mamy więcej szczęścia - woda opada, widać dno i można bezpiecznie przedostać się do termalnego jeziorka. Zastajemy parę osób, są Polacy i Czech, który wyjechał z żoną na pierwszy od lat długi urlop. Tak samo jak my jest fanatykiem kąpieli. Opowiada nam o innych naturalnych kąpieliskach we Włoszech, przestrzega, że czasem takie miejsce okazuje się błotną albo po prostu zimną sadzawką, choć z pewnością o niekwestionowanych walorach zdrowotnych.
Zrelaksowani wybieramy się wieczorem do polecanej przez gospodarzy pizzerii Mon Amour w centrum Castellammare. Cztery dwuosobowe stoliki, jesteśmy chyba pierwszymi gośćmi tego wieczoru, ale wkrótce dołączają kolejni. Pizza oczywiście doskonała.
Środę przeznaczamy na zwiedzanie. Do Trapani jedziemy kilkadziesiąt kilometrów lokalną drogą, co kawałek remonty i ograniczenia. Zostawiamy samochód na bezpłatnym parkingu i błądzimy bez planu wąskimi uliczkami.
W kolejny dzień w Segeście mamy więcej szczęścia - woda opada, widać dno i można bezpiecznie przedostać się do termalnego jeziorka. Zastajemy parę osób, są Polacy i Czech, który wyjechał z żoną na pierwszy od lat długi urlop. Tak samo jak my jest fanatykiem kąpieli. Opowiada nam o innych naturalnych kąpieliskach we Włoszech, przestrzega, że czasem takie miejsce okazuje się błotną albo po prostu zimną sadzawką, choć z pewnością o niekwestionowanych walorach zdrowotnych.
Zrelaksowani wybieramy się wieczorem do polecanej przez gospodarzy pizzerii Mon Amour w centrum Castellammare. Cztery dwuosobowe stoliki, jesteśmy chyba pierwszymi gośćmi tego wieczoru, ale wkrótce dołączają kolejni. Pizza oczywiście doskonała.
Środę przeznaczamy na zwiedzanie. Do Trapani jedziemy kilkadziesiąt kilometrów lokalną drogą, co kawałek remonty i ograniczenia. Zostawiamy samochód na bezpłatnym parkingu i błądzimy bez planu wąskimi uliczkami.