19-07-2012, 21:02
Jak dotąd, jest mi dane poznawać (i w tym roku też tak będzie) uroki północno-wschodnich Węgier (obszar od Egeru przez Hortobagy po Debrecen) ze szczególnym uwzględnieniem okolic Nyiregyhazy i Tokaju. To dla mnie jedna część Węgier, wyróżniłbym jeszcze dwie:
- tereny, które bardzo chciałbym zwiedzić: Kecskemet, Szeged, Pecs, Villany, Gyula,
- reszta, która jakoś mnie nie pociąga (w Polsce tysiąc razy wolę Beskid Niski od Tatr): okolice Balatonu, Gyor, w mniejszym stopniu Budapest (ale na pewno nie wybiorę się tam samochodem). Chyba za dużo tam ludzi, poza tym z mojego punktu widzenia lepiej niż do np. Balatonfured wybrać się do Muzeum Historycznego w Opusztaszer, lepiej do Berekfurdo niż do Hajduszoboszlo.
I jeszcze jedno: dziwi mnie bardzo, że miasta węgierskie łatwe do wymówienia mają polskie odpowiedniki (Szeged, Pecs, Debrecen), a te znacznie trudniejsze - nie.
- tereny, które bardzo chciałbym zwiedzić: Kecskemet, Szeged, Pecs, Villany, Gyula,
- reszta, która jakoś mnie nie pociąga (w Polsce tysiąc razy wolę Beskid Niski od Tatr): okolice Balatonu, Gyor, w mniejszym stopniu Budapest (ale na pewno nie wybiorę się tam samochodem). Chyba za dużo tam ludzi, poza tym z mojego punktu widzenia lepiej niż do np. Balatonfured wybrać się do Muzeum Historycznego w Opusztaszer, lepiej do Berekfurdo niż do Hajduszoboszlo.
I jeszcze jedno: dziwi mnie bardzo, że miasta węgierskie łatwe do wymówienia mają polskie odpowiedniki (Szeged, Pecs, Debrecen), a te znacznie trudniejsze - nie.