19-07-2012, 21:24
(19-07-2012, 21:02)krzysztof73 napisał(a): Jak dotąd, jest mi dane poznawać (i w tym roku też tak będzie) uroki północno-wschodnich Węgier (obszar od Egeru przez Hortobagy po Debrecen) ze szczególnym uwzględnieniem okolic Nyiregyhazy i Tokaju. To dla mnie jedna część Węgier, wyróżniłbym jeszcze dwie:
- tereny, które bardzo chciałbym zwiedzić: Kecskemet, Szeged, Pecs, Villany, Gyula,
- reszta, która jakoś mnie nie pociąga (w Polsce tysiąc razy wolę Beskid Niski od Tatr): okolice Balatonu, Gyor, w mniejszym stopniu Budapest (ale na pewno nie wybiorę się tam samochodem). Chyba za dużo tam ludzi, poza tym z mojego punktu widzenia lepiej niż do np. Balatonfured wybrać się do Muzeum Historycznego w Opusztaszer, lepiej do Berekfurdo niż do Hajduszoboszlo.
I jeszcze jedno: dziwi mnie bardzo, że miasta węgierskie łatwe do wymówienia mają polskie odpowiedniki (Szeged, Pecs, Debrecen), a te znacznie trudniejsze - nie.
Hmmm widząc, co napisałeś, mogę tylko powiedzieć - Witaj w Klubie
Też znam głównie płn-wschodnie Węgry, no może jeszcze trochę Budapeszt z lat, kiedy tam bywałem dość często. Naprawdę warto poznać Budapeszt, bo to niezwykłe miasto. Zgadzam się, że najlepiej je zwiedzać poruszając się komunikacją miejską (samochód można zostawić na przykład przy jakiejś stacji metra).
Też nie pociąga mnie Balaton. Byłem dawno temu jeden raz i ... powiem herezję, że wolę już polskie jeziora.
I też chyba w tym roku nie pojadę do Haj-lo , chociaż co roku postanawiam, że pokażę je Młodszemu, ale w zasadzie po co mam się zmuszać, tym bardziej, że jest tyle innych basenów.