Liczba postów: 187
Liczba wątków: 1
Dołączył: 16.10.2013
Reputacja:
89
(11-02-2014, 13:13)Sztasek napisał(a): Dodam, że bilet (studencki) na pociąg z Warszawy do Debrecyna i powrót kosztował ok. 180 ówczesnych złotych. Ja jechałem pierwszy raz w 1981 i bilet kosztował 220, pamiętam do dziś. Sztasek: a dzwoniłeś do Polski z czerwonych automatów z dzyszką na nitce??? To były czasy.....
Liczba postów: 495
Liczba wątków: 26
Dołączył: 21.04.2012
Reputacja:
159
(23-03-2014, 18:38)makgajwer napisał(a): (...) a dzwoniłeś do Polski z czerwonych automatów z dzyszką na nitce??? To były czasy.....
Czy ja dobrze kojarzę, że były wtedy na Węgrzech dwa kolory automatów telefonicznych i można było do Polski dzwonić tylko z jednego rodzaju?
Liczba postów: 1,759
Liczba wątków: 234
Dołączył: 17.07.2012
Reputacja:
1,038
(23-03-2014, 20:45)andrasz napisał(a): Czy ja dobrze kojarzę, że były wtedy na Węgrzech dwa kolory automatów telefonicznych i można było do Polski dzwonić tylko z jednego rodzaju? Dobrze kojarzysz!
Moja "węgierska" pamięć sięga roku 1976.
Wówczas można było jeszcze spotkać telefony działające na żetony.
Oto jeden z typowych telefonów do rozmów miejscowych na monety montowany w budkach telefonicznych
Jego brat montowany w pomieszczeniach zamkniętych nadzorowanych
Telefon do połączeń międzymiastowych z lat 70 XX wieku
Telefon do połączeń miejscowych i międzymiastowych z 1980 roku
(jeszcze z tradycyjną tarczą do wybierania numerów)
Telefon do połączeń międzynarodowych z roku 1980 - najnowocześniejszy z
prezentowanych tutaj. Posiadał między innymi opcję powtarzania numeru.
Jedna rzecz, która robiła wrażenie to spis telefonów popularnie nazywany książką telefoniczną obecny w każdej budce telefonicznej. Jak mnie pamięć nie myli to w Budapeszcie spis był minimum trzy tomowy.
Zdjęcia pochodzą z portalu: postamuzeum.hu
Liczba postów: 495
Liczba wątków: 26
Dołączył: 21.04.2012
Reputacja:
159
(24-03-2014, 2:35)Waldek napisał(a): Telefon do połączeń miejscowych i międzymiastowych z 1980 roku
(jeszcze z tradycyjną tarczą do wybierania numerów)
(...)
Telefon do połączeń międzynarodowych z roku 1980 - najnowocześniejszy z
prezentowanych tutaj. Posiadał między innymi opcję powtarzania numeru.
(...)
Jedna rzecz, która robiła wrażenie to spis telefonów popularnie nazywany książką telefoniczną obecny w każdej budce telefonicznej. Jak mnie pamięć nie myli to w Budapeszcie spis był minimum trzy tomowy.
Szacunek za tak dokładna odpowiedź
Czyli dobrze kojarzyłem, że z żółtego nie można, a z czerwonego można, tylko kolorów nie pamiętałem
Te książki też pamiętam i też budziły moje zdumienie. W Polsce też chyba próbowano takiego "eksperymentu", ale się nie sprawdził. Ten kraj tak ma
Liczba postów: 187
Liczba wątków: 1
Dołączył: 16.10.2013
Reputacja:
89
@Waldek szacun za fotki Btw ja czasem nawet z żółtych dzwoniłem do Polski ale potrzebny był trik, kóry nie wszędzie działał: wykręcałem 00 i po tym tarczą minimalnie kręciłem w prawo i w lewo i wtedy wskakiwał sygnał międzynarodowej centrali i oczywiście 2 forinty na nitce :-)
Liczba postów: 289
Liczba wątków: 1
Dołączył: 23.07.2013
Reputacja:
51
Jeśli chodzi o dzwonienie to ja nie pamiętam jak to było 'z' ale pamiętam jak było 'do'
Mój ojciec pracował dobre kilka lat w Budapeszcie(2 połowa lat 80tych) no i dodzwonić się do niego z Polski było nie lada wyzwaniem.
Jak ktoś pamięta początki internetu w PL i czas kiedy tepsa zrobiła taką łachę, że po 22 było o połowę taniej, to wie o czym piszę.
Połączyć się przez modem po 22 było mniej więcej tak jak dodzwonić się na Węgry
Swoją drogą(oczywiście temat na inną dyskusję) jak ja przyjeżdżałem na każde wakacje do ojca, to Węgry uważałem jako raj na ziemi - w skrócie, u nas nie było niczego a tam było wszystko.Po 89tym na Węgrzech byłem 2 razy - ostatni raz rok temu i tam widać takie rzeczy(w sensie negatywnym), jakich u nas od dawna już nie ma,
Liczba postów: 571
Liczba wątków: 4
Dołączył: 13.07.2013
Reputacja:
133
(03-04-2014, 22:38)LK1 napisał(a): ... ostatni raz rok temu i tam widać takie rzeczy(w sensie negatywnym), jakich u nas od dawna już nie ma
Mógłbyś sprecyzować, co negatywnego zaskoczyło cię na Węgrzech ?
Pytam z czystej ciekawości, gdyż od kilku lat pracuję na trasach PL-H, po kilka dni w tygodniu żyję i mieszkam na Węgrzech i może czegoś nie zauważyłem
Liczba postów: 289
Liczba wątków: 1
Dołączył: 23.07.2013
Reputacja:
51
Jasne.Generalnie chodzi mi tylko o Budapeszt i to też jest tak że w zeszłym roku byliśmy tam 4 dni a w tym wybieramy się na 10 więc nic tam nie było takiego co by mi przeszkadzało ale kilka rzeczy mnie zdziwiło, szczególnie że Węgry to jak Czechy czy Słowacja, czyli stosunkowo mały kraj z jedną dużą wizytówką czyli stolicą.
Co mnie zdziwiło.
Sporo żebraków/bezdomnych, śpiących na schodach kamienic w centrum miasta, pustostany(też w centrum), kolesie handlujący jakimś badziewiem(typu komórki, zegarki , tzw 2 obieg w przejściach podziemnych), popsute automaty biletowe i to nie tylko na przedmieściach ale i w centrum.Ja wiem, pierdoły ale że nie żyje w Budapeszcie więc oceniam okiem turysty.Jeszcze mógłbym dodać taksówki bez żadnych taxometrów(w Krk to już od dawna nie przejdzie) no i co mnie najbardziej rozwaliło, te 'strefy alkoholowe' - nie wiem o co im chodzi w tym ale jeśli miałbym strzelać to raczej nie o tzw wychowanie w trzeźwości, tylko o to by turyści 'stołowali' się w lokalach, gdzie wiadomo jakie są ceny, niż kupowali alk w sklepach.
Liczba postów: 187
Liczba wątków: 1
Dołączył: 16.10.2013
Reputacja:
89
(05-04-2014, 23:06)LK1 napisał(a): Sporo żebraków/bezdomnych, śpiących na schodach kamienic w centrum miasta Z tym to już zrobili porządek w tym roku, bo jest tego mniej ale jak byłem w ubiegłym roku lub 2 lata temu to rzeczywiście była masakra wszędzie i na dodatek ci bezdomni/żebracy byli bardzo natarczywi. Btw kryzys Węgrom bardziej dał po kościach niż nam i bardziej to widać na obrzeżach miasta niż w centrum, gdzie w tłumie turystów nie bardzo widać tej tzw. biedy. Z drugiej strony jak to w kryzysie bywa bardzo pogłębiają się różnice między warstwami ludności i akurat w Budapeszcie widać sporo tego pozornego bogactwa jak wypasione fury, jakich np. na ulicach Warszawy rzadko zobaczymy.
Liczba postów: 571
Liczba wątków: 4
Dołączył: 13.07.2013
Reputacja:
133
(05-04-2014, 23:06)LK1 napisał(a): Generalnie chodzi mi tylko o Budapeszt ...
Już jasne, też te rzeczy nas denerwują.
O kryzysie nie ma sensu pisać, widać i czuć na każdym kroku mimo zaklęć Orbana.
W B-peszcie najbardziej rzuca się w oczy, ale najdotkliwiej kryzys dotknął małe nieturystyczne miasteczka gdzie jedna trzecia domów i gospodarstw jest opuszczona i czeka na nabywców.
Temat rzeka
Co do taxi: zamawiaj w korpo polecanych u nas, nie spotkasz wtedy lewusa.
|