13-09-2018, 12:06
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13-09-2018, 12:13 przez NiewinnePodroze.)
Kaucja nie pokrywa całości kosztów butelki. Sam pominąłem kilka rzeczy, takich jak korek, etykieta, itp. Owszem - Gléda i Weinhaus, czy też Dankó to produkty, które formalnie można nazwać winem. To, że powstają z najgorszej jakości winogron, są dosładzane i dokwaszane - o tym etykieta nie wspomina. Dlatego też wspomniałem, że w cenie poniżej 500 forintów nie da się wyprodukować wina, chyba, że z najgorszych odpadków. A że są odpowiednio podrasowane i pewnej grupie konsumentów smakują - to raczej źle świadczy raczej o tej grupie konsumentów.
Co do win Vargi, Lovassi itp - to są doskonale anonimowe wina przemysłowe (co nie jest krytyką, raczej potwierdzeniem stanu faktycznego), które w naszych warunkach kosztowałyby pewnie koło 20-25 złotych (dochodzi akcyza, koszty transportu, składu podatkowego itp) i tyle byłyby warte. Dlatego w swojej cenie oczywiście dają zadowalające wrażenia smakowe. By coś dostać coś lepszego, co faktycznie oddaje charakter regionu, odmiany, styl producenta - trzeba dać ponad 1000 forintów (co wciąż jest niską ceną - to przecież 3 euro) za wino butelkowane, lub 600-800 forintów za litr wina lanego u producenta.
Co do win Vargi, Lovassi itp - to są doskonale anonimowe wina przemysłowe (co nie jest krytyką, raczej potwierdzeniem stanu faktycznego), które w naszych warunkach kosztowałyby pewnie koło 20-25 złotych (dochodzi akcyza, koszty transportu, składu podatkowego itp) i tyle byłyby warte. Dlatego w swojej cenie oczywiście dają zadowalające wrażenia smakowe. By coś dostać coś lepszego, co faktycznie oddaje charakter regionu, odmiany, styl producenta - trzeba dać ponad 1000 forintów (co wciąż jest niską ceną - to przecież 3 euro) za wino butelkowane, lub 600-800 forintów za litr wina lanego u producenta.