Liczba postów: 5
Liczba wątków: 1
Dołączył: 04.08.2016
Reputacja:
3
Witam wszystkich na tym forum. Nie znalazłem osobnego wątku powitalnego, więc robię to tutaj. Cieszę się, że was znalazłem, bo wybieramy się z żoną na Węgry. Wstyd się przyznać, bo choć mieszkamy w Katowicach, to jeszcze tam nie byliśmy, więc najwyższy czas.
Tak jak w tytule, nie interesuje nas stolica ani Balaton, a wsie i miasteczka. Jak wygląda na węgierskiej prowincji baza noclegowa (preferujemy prosty, domowy nocleg, może być namiot) , bezpieczeństwo, jedzenie? To ostatnie mnie trochę martwi, bo nie lubię papryki. Jak z odmową picia alkoholu, bo jestem abstynentem. Na Ukrainie i Krymie, kilka lat temu były z tym niejakie problemy, ale się nie dałem.
Nie jesteśmy hotelowymi turystami. Cieszy nas kontakt ze zwykłymi ludźmi, który mimo zerowej znajomości języka zazwyczaj jest ciekawy, o czym przekonaliśmy się w innych krajach.
Wybieramy się samochodem. To pierwszy taki wyjazd autem. Do tej pory to były plecaki, pociągi, stop, busiki, itp., ale latka lecą i kręgosłup wysiada.
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi!
Liczba postów: 6,292
Liczba wątków: 11
Dołączył: 21.06.2013
Reputacja:
2,580
(04-08-2016, 23:32)adamis napisał(a): ... jak w tytule, nie interesuje nas stolica ani Balaton, a wsie i miasteczka. Jak wygląda na węgierskiej prowincji baza noclegowa (preferujemy prosty, domowy nocleg, może być namiot) , bezpieczeństwo, jedzenie? ...
Nie jesteśmy hotelowymi turystami. Cieszy nas kontakt ze zwykłymi ludźmi, który mimo zerowej znajomości języka zazwyczaj jest ciekawy, o czym przekonaliśmy się w innych krajach.
Wybieramy się samochodem. To pierwszy taki wyjazd autem...
Nie raz, a ostatnio prawie tylko korzystamy z tego typu odpoczynku, z dala od zgiełku i hałasu. Węgierska agroturystyka (falusi turizmus) dobrze funkcjonuje, jedynie co trochę odstaje to słaba znajomość j.obcych.
Podaję link, może być pomocnym w szukaniu zakwaterowania ... klikając na mapce zaznaczony okręg dostaniesz kilka namiarów na`noclegi > http://www.falusivakacio.hu/szallaskereses-terkepen.php
Liczba postów: 635
Liczba wątków: 24
Dołączył: 29.07.2014
Reputacja:
149
(04-08-2016, 23:32)adamis napisał(a): (...) może być namiot (...)
(...) To ostatnie mnie trochę martwi, bo nie lubię papryki. (...)
1. jesli w gre wchodzi spanie na dziko [bo to w moim rozumieniu jest 'wyjazd pod namiot'], to polecam wszelkie tereny gorzyste; chociaz np. pola kukurydzy tez sa OK, ale nie ma takich fajnych widokow. Na Wegrzech sypialem prawie wylacznie na dziko i moge polecic. Bezpieczenstwo +/- takie jak w PL
2. tez nie lubie papryki (chociaz tez zalezy, jaka papryka - w zasadzie chyba najbardziej lubie ostra w charakterze przyprawy w niewielkiej ilosci). Na Wegrzech warto zjesc przede wszystkim langosza i kurtoskalacs (to drugie to raczej deser, ale jest pyszne).
3. nie dziwie sie, ze nie interesuje Was Balaton ani Budapeszt... ja nad Balatonem [rozczarowal mnie] bylem w czasie 3. bytnosci na Wegrzech, a w BP w czasie 7 [spodobal mi sie!]
Liczba postów: 5
Liczba wątków: 1
Dołączył: 04.08.2016
Reputacja:
3
05-08-2016, 20:49
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-08-2016, 20:51 przez adamis.)
Ha! Sztasek, ale o co tam chodzi??? Jedyne słowo, jakie zrozumiałem to "vakacio". Gdzie tam są podane ceny?
Liczba postów: 5
Liczba wątków: 1
Dołączył: 04.08.2016
Reputacja:
3
Simon, dzięki za zachęcające informacje!
Liczba postów: 635
Liczba wątków: 24
Dołączył: 29.07.2014
Reputacja:
149
(05-08-2016, 20:49)adamis napisał(a): Jedyne słowo, jakie zrozumiałem to "vakacio". Gdzie tam są podane ceny?
jak masz mapke, to klikasz w wybrany komitat [na nie jest podzielona mapa]. Pojawi Ci sie lista obiektow w tym komitacie - zeby dowiedziec sie wiecej, klikasz "bovebben" pod wybranym obiektem, pojawi Ci sie opis, dane kontaktowe i cena (uwaga - nie zawsze). W razie czego zawsze mozesz wspomoc sie google translatorem
Liczba postów: 3,686
Liczba wątków: 85
Dołączył: 13.09.2012
Reputacja:
2,450
Liczba postów: 5
Liczba wątków: 1
Dołączył: 04.08.2016
Reputacja:
3
Lepiej późno, niż wcale......, czyli pora na wiadomości z wypadu na Węgry pod koniec sierpnia. Byliśmy tam pierwszy raz.
Było super, choć nie wszystkie plany zrealizowaliśmy. Noclegi znaleźliśmy przez booking. com. w Putnok. Tanio (78zł/os/2 noce ze śniadaniem). Specjalnie wybredni nie jesteśmy, byle było sucho, cicho, w miarę czysto i bez robali.
Jeździliśmy po okolicy, zwiedzając jaskinie, wjeżdżając autem na wysokie wzgórza i podziwiając widoki. Wsie tam czyste i ciche, co ciekawe, zabudowane gęsto, jak na przedmieściach. Piękne okoliczności przyrody. Zahaczyliśmy też o Eger, ale te tłumy......, po godzinie już nas tam nie było.
Potem Tokaj, Satoraljaujhely (3 dni się uczyłem tej nazwy) i przez Słowację, i piękny Bardejov, do domu.
Z minusów, to oczywiście język, choć i te trudności w dogadywaniu się też mają swój urok. Bez translatora w laptopku ciężko by było. Nauczyłem się kilku słów i co ciekawe, pamiętam do tej pory. Chyba jedyne, rozpoznawalne słowo, to "Posta". Tam nawet policja inaczej się nazywa.
Niesamowite problemy na prowincji są ze znalezieniem czegoś na ząb. U nas przy każdej ruchliwszej drodze są jakieś budki, zajazdy, bary, knajpki, a tam gastronomiczna pustynia. Ileśmy się najeździli, zanim coś się znalazło...Nawet znalezienie budki z langoszami, za którymi przepadamy, graniczy z cudem. To już w Londynie łatwiej trafić na langosze. Za to pizza i kebab są wszędzie w miastach, ale nie po to się jedzie na Węgry, żeby wsuwać pizzę. Ta że za stronę małogastronomiczną wielki minus.
Zaskakujące dla mnie było skrupulatne przestrzeganie ograniczeń prędkości przez kierowców na wsiach. 50 to 50 i koniec. Wsie takie odległe od cywilizacji, że policję to tam widują pewnie raz w roku, a i tak wszyscy jadą ile znaki pokazują. Nawet w Skandynawii, czy Holandii po wsiach jeżdżą o te 10-15 szybciej, a Madziary równiutko 50.
W przyszłym roku na pewno pojedziemy dalej na południe i wschód Węgier.
Liczba postów: 635
Liczba wątków: 24
Dołączył: 29.07.2014
Reputacja:
149
(18-10-2016, 23:40)adamis napisał(a): Nawet znalezienie budki z langoszami, za którymi przepadamy, graniczy z cudem. To już w Londynie łatwiej trafić na langosze. Za to pizza i kebab są wszędzie w miastach, ale nie po to się jedzie na Węgry, żeby wsuwać pizzę
no ja np. znajdowalem budki z langoszami wlasnie glownie na prowincji (dokladniej: w prowincjonalnych miasteczkach typu Mateszalka czy Jaszbereny). A z kolei w Budapeszcie w ogole nie widzialem langoszy...
ale zgadzam sie, ze na wsiach jest raczej malo knajpek - pare jest np. przy drodze nr 6, ale to stara przelotowka, i chociaz to prowincja, to jednak inna kategoria, niz lokalne drogi
Liczba postów: 187
Liczba wątków: 1
Dołączył: 16.10.2013
Reputacja:
89
19-10-2016, 19:20
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-10-2016, 19:21 przez makgajwer.)
@adamis: niestety kryzys ekonomiczny na Węgrzech też odcisnął swoje piętno i to prawda, że w niektórych rejonach jak np. północno wschodnie Węgry w niektórych miejscowościach brak knajpek. Jadąc w tym roku od Miskolca przez Hortabagy do Gyula też mijaliśmy sporo miejsc, które były sygnalizowane tabliczką, ale później okazało się, że wszystko zabite deskami. Ludzie z uwagi na brak kasy żywią się hot dogami na stacji benzynowej i taki mamy skutek.
Ja np. uwielbiam sztrucle (z makiem, jabłkami czy serem), które kiedyś t.j. 15-20 lat temu można było kupić wszędzie nawet w zapyziałej piekarni na wsi. Teraz konia z rzędu temu, kto jest w stanie nawet w dużym mieście to zdobyć. Oczywiście są "podróby" t.j.nie w cienkim cieście francuskim tylko z grubą bułczaną warstwą a to lipa straszna. Na szczęście w tym spędziliśmy 2 dni w Morahalom na południu Węgier, gdzie jest Reteshaz https://www.facebook.com/morahalmi.reteshaz.like/ (dom sztrucli), gdzie można kupić kilkanaście rodzajów tradycyjnie wyrabianych, ręcznie sztrucli.
W tym roku podróżując po Węgrzech mimo wszystko napotkałem po drodze prawdziwe wiejskie gospody z super dobrym i nie drogim jedzeniem. Mimo wszystko na Węgrzech jak się nawet człowiek zatrzyma przy drodze w jakiejś knajpce to nie za bardzo zdrenuje sobie portfel. W PL od paru lat lat moda jest na jakieś góralskie, przaśne knajpki, gdzie jedzenie nie dość, że podłe to drogie. Ludzie, którzy tym zarządzają wychodzą chyba z założenia, że automaniacy to grupa ludzi, których można doić bez końca. Na bardzo ruchliwej trasie Cieszyn-Warszawa miejscówek jest mnóstwo ale tych na prawdę godnych polecenia można policzyć na jednej ręce.
Swoją drogą 3 lata temu byliśmy zwiedzaliśmy Siedmiogród i Rumunia to jest dopiero klęska jeśli chodzi infrastrukturę typu knajpki czy sklepy. Tam po prostu musisz mieś w aucie prowiant na 2 dni + zgrzewkę wody.
Jak przekroczyliśmy granicę węgierską i wjechaliśmy do pierwszej wioski, gdzie była knajpka, sorozo i borozo czyli pijalnia piwa i wina to od razu poczuliśmy różnicę. Za chwilę byliśmy w Mako, bardzo ładnym miasteczku gdzie poczuliśmy się jak w raju: cukiernie, kafejki, knajpki...
|