05-09-2012, 22:37
Pierwowzorem głównego bohatera powieści Michaela Ondaatje „Angielski pacjent”, na podstawie której nakręcono słynny film o tym samym tytule, był węgierski poszukiwacz przygód, lotnik i żołnierz, hrabia László Almásy (1895-1951).
Cytat:Budapeszteński pomysł na promocję czytelnictwa:W Ameryce Polnocnej jest cos podobnego , nazywa sie "bookcrossing".To bardzo dobry pomysl! Nie wiem czy w Polsce by zdal egzamin. Chodzi o to, zeby te sama ksiazke przeczytalo jak najwiecej osob. Po przeczytaniu puszcza sie ksiazke w swiat! Zostawia sie ja w ustalonym miejscu dla kogos innego. I tak dalej, ksiazka sobie wedruje od jednej osoby do drugiej. Ja mam duzo ksiazek, ktore bym chetnie puscila w swiat, bo nie mam co z nimi robic, a mieszkanie male....
na zdjęciu jedna z kilkunastu budek typu "zostaw książkę - weź książkę" I co najlepsze - nikt nie kradnie, nikt nie oszukuje, a budki działają
(08-09-2012, 0:46)fvg napisał(a): [ -> ]Nie trzeba szukać nawet tak daleko. W Polsce w wielu bibliotekach, kawiarniach mamy kąciki funkcjonujące na tej zasadzie. Idea godna pochwaleniaNie znam takich miejsc. Chcialam oddac ksiazki do biblioteki, bylam w dwoch i kazali mi przyniesc. Nie bede nosic kilkadziesieciu ksiazek, a samochodu nie mam. Sorry! Ksiazki leza sobie pod lozkiem....
(08-09-2012, 1:01)moziba napisał(a): [ -> ]Kazali? Nie wierzę, pewnie powiedzieli, że chętnie przyjmą, tylko proszą o przyniesienie. Swoją drogą ciekawe jak to wygląda w Ameryce - z tych dwóch wpisów wnioskuję, że tam wystarczy gdzieś zgłosić książki do oddania i taki bookcrossing przyjeżdża i odbiera.
U nas w bibliotece jest taki regał, na którym można coś odłożyć, z którego można sobie coś zabrać. Dla mnie jest to rozwiązanie normalne, skoro całość opierać się ma na dobrej woli. A chyba ma, bo to mnie musi chcieć się oddać książkę, którą przeczytałem, a którą wcześniej kupiłem albo dostałem.