(22-06-2016, 7:45)grzesiuu napisał(a): [ -> ](...)
Wiedziałem, że taki post się pojawi Broń Boże, nie uważam że jestem przygotowany na taką wyprawę. Po pierwsze: musiałbym się do tego jakoś przygotować (treningi rowerem zwiększone) no i logistycznie (noclegi itd.) Ale to zacząłbym planować później. W ogóle taką wyprawę planuję w przyszłym roku na wakacje. Simon - tak biorę uwagę intreakcję z miejscowymi. Dluzsze rozmowy, imprezy nie. Awaryjnie wracac to na stopa Nie no nad tym sie nie zastanawialem. Na Ukranie chyba nie bardzo lubią Polakow wiec lekka obawa?
wg moich doswiadczen na UA raczej sie lubi Polakow... ale tez zalezy w ktorym regionie, nie mozna generalizowac, tym bardziej ze UA to jest bardzo duzy kraj. Co rozumiesz przez "interakcje" z miejscowymi?
Ja też mam wrażenie, że pojedynczy Polak jest lubiany, wielu rozmówców starało się znaleźć swój jakiś związek z Polską (podróż, krewni). Gdyby Polak chciał kupić 100 ha ziemi albo fabrykę, o, to już bym się obawiał. Tryzub w plecy jak nic. Hahahaha!
Byliśmy na Bukovinie w kwietniu, ale tej części znajdującej się po Ukraińskiej stronie. W Rumunii w tamtej części zahacz o jakąś polską wioskę
Bez dobrej znajomości lokalnego języka można się dogadać w kwestii drogi na Bukareszt albo ceny pomidorów. Rozmowa na tematy abstrakcyjne i filozoficzne to jednak całkiem inny poziom, gestykulacja na nic się nie zda. W najlepszym razie wypadnie to tak, jak głupi dziennikarz na maratonie, który pyta zwycięzcę, czy jest bardzo zmęczony (jasne dla każdego, tylko nie dla tego dziennikarza).
(25-06-2016, 8:53)eplus napisał(a): [ -> ]Bez dobrej znajomości lokalnego języka można się dogadać w kwestii drogi na Bukareszt albo ceny pomidorów. Rozmowa na tematy abstrakcyjne i filozoficzne to jednak całkiem inny poziom, gestykulacja na nic się nie zda. W najlepszym razie wypadnie to tak, jak głupi dziennikarz na maratonie, który pyta zwycięzcę, czy jest bardzo zmęczony (jasne dla każdego, tylko nie dla tego dziennikarza).
no nie no, bez przesady. Sa slowniki np.
- rumunskie w telefonach... zreszta wg mnie to nie jest temat abstrakcyjny/filozoficzny, tylko normalne ludzkie rozmowy. Oprocz tego ludzie w RO moga znac francuski/hiszpanski/wloski [to ta sama grupa jezykowa + Rumuni tam dosyc czesto emigruja], niemiecki albo nawet angielski (to raczej mlodsi), czy rosyjski (to troche starsi). A jezyk Puszkina dosyc zblizony do naszego. Ewentualnie... jezyk migowy, rysunki, rebusy... ale moze byc trudno
No i na czym stanęła ta niemożliwa podróż rowerem
?
Cześć. Wróciłem właśnie z Węgier
Na czym stanęła? A na tym, że dalej jestem przekonany, żeby za rok pojechać
To jest genialny pomysł z wybraniem się na rowerze w tak długą trasę. Nie tylko, można w nieco wolniejszym tempie niż samochodem pooglądać przydroża naszych południowych sąsiadów. To jeszcze pozostaje nam wspomnienie na całe życie takiej wyprawy.
Dopiero na rowerze czuję się pokonane kilometry. Sam szykowałem się kiedyś na podobną wyprawę z tym, że w obrębie kraju. Polecam poczytać trochę tutaj
http://kochamrower.pl/ o przygotowaniu zarówno kondycyjnym jak i sprzętowym. Pozdrawiam
(22-06-2016, 13:46)Simon napisał(a): [ -> ]wg moich doswiadczen na UA raczej sie lubi Polakow... ale tez zalezy w ktorym regionie, nie mozna generalizowac, tym bardziej ze UA to jest bardzo duzy kraj. Co rozumiesz przez "interakcje" z miejscowymi?
Troszkę jeździłem rowerem i po węgierskiej krainie i po Ukrainie.
Węgrzy przyjmowali mnie gościnnie a Ukraińcy rodzinnie.
Nie wiem jakie miał problemy Simon w tamtym kraju, ja nie miałem żadnych. Czy to znaczy że tam nie ma przestępstw ?
Tu taka dygresja - więcej obaw o bezpieczeństwo mam przed wyjazdem do Krakowa czy Warszawy, te miejsca budzą mój niepokój.
Na Ukrainie gdzie jeździłem głównie "po zapadłych dziurach" nigdy nie miałem chwili strachu
Problemem dla rowerzystów jest przekraczanie granicy, gdyż mogą tego dokonać tylko na przejściach dla pieszych a tych na granicy z Ukrainą jest raptem dwa : Medyka i Dołhobyczów.
Owszem , na innych przejściach jest to możliwe tylko przez omijankę, czyli trzeba znaleźć bus który nas przewiezie (pewnie za opłatą)
A poza tym jak się ma głowę otwartą to wszystko jest możliwe
powodzenia