Z tego, co się orientuję w woj. podkarpackim działa kilka firm, które dowożą busikami do Miskolca do tamtejszych źródeł. Chyba z Ustrzyków Górnych rusza część z nich.
Wie ktoś może coś więcej na ten temat - jaka cena, ile trwa podróż?
Z tego co kojarzę to z Zamościa i Rzeszowa jeździ jakiś przewoźnik prywatny ale nad Balaton,i załatwia jakieś kwatery.
Indiana
(05-02-2012, 22:52)Indiana napisał(a): [ -> ]Z tego co kojarzę to z Zamościa i Rzeszowa jeździ jakiś przewoźnik prywatny ale nad Balaton,i załatwia jakieś kwatery.
Indiana
Dzięki za informację. A dasz może radę jakoś namierzyć tych przewoźników? Poszperałem trochę w necie pod tym kątem, ale na nic sensownego nie natrafiłem niestety.
Inna kwestią jest to, że firmy, o których pisałem na początku jeździły na baseny termalne do Miszkolca. Ich plakaty widziałem porozwieszane na wiatach przystankowych w Bieszczadach. Całkiem możliwe, że kursują tylko latem, stąd brak konkretniejszych informacji.
Od dłuższego czasu nikt w tym wątku się nie udzielał, ale może komuś przydarzą się jeszcze takie informacje...W każdym razie jeśli chodzi o województwo podkarpackie, to istnieje sporo firm, które organizują wycieczki na Węgry. Są to wyjazdy w różnej formie, zarówno objazdówki połączone z basenami, jak i same baseny.
Pierwsza firma (jak sama nazwa wskazuje z Bieszczad), jaka przychodzi mi na myśl, to
Bieszczader
Poza tym regularne wyjazdy na Węgry organizują wszystkie związki PTTK z okolicy, czyli:
PTTK-Krosno ,
PTTK-Sanok oraz
PTTK-Rzeszów
Plakat na przystanku w Bieszczadach. Przyda się pewnie dopiero w przyszłym sezonie:
O to mi właśnie chodziło w pierwszym poście. Dzięki,
eplus. Ciekawe tylko, jakie ceny
Już spojrzałem. Przykładowa wycieczka:
Tokaj (2 dni) - 160 PLN.
Wygląda na to, że sam przejazd nie wchodzi w grę.
Tym razem nie z podkarpackiego, ale z Zakopanego na Węgry:
Potwierdzam, że jest ogromna moda na wycieczki 1-dniowe i ten trend się umacnia. Takie jest zapotrzebowanie rynku i polskie biura podróży starają się na nie odpowiedzieć. Lubimy teraz wszystko szybko i naraz, po łebkach, ale intensywnie. Prześliznąć się, strzelić selfie i odhaczyć, jako zaliczone.
Nie zamierzam krytykować ani turystów, ani tych, którzy takie usługi świadczą. Zachęcam tylko do dokładnego czytania programu.
Zakopane to pół biedy. Wyjazdy bywają organizowane około północy z odleglejszych miast w Polsce. Po nocy w autokarze od godz. 8.00 zwiedzanie Budapesztu. Przez cały dzień, bo przecież fajnie, jak program jest bogaty. Wyżywienie do wieczora we własnym zakresie, ale chyba trzeba sobie narobić kanapek i nosić wałówkę, bo w napiętym programie trudno się doszukać czasu wolnego. O pomyśle, by się odświeżyć, nie wspomnę. Trochę bym nie chciała spotkać takiej wycieczki koło godz. 17.00 - po całej nocy w autokarze, zziajanej zwiedzaniem, z dogorywającym prowiantem w plecakach.
Wieczorem zakwaterowanie i obiadokolacja. Wszystko pędem, bo trzeba zdążyć na wieczorny rejs statkiem po Dunaju.
Rano śniadanie (dziwić się, że próbują sobie robić kanapki?), wyjazd w stronę Zakola Dunaju lub Egeru, Miszkolca - zależy, w którą stronę do Polski zmierza grupa. Znów zwiedzanie, co się da i na noc powrót do Polski.
Dodam tylko, że niewielu właścicieli przyjmuje grupy na 1 noc, a jeśli już, to z reguły za dodatkową dopłatą. Niska cena bez wątpienia oznacza niski standard - słowem nie oczekiwałabym zbyt wiele. Choć oczywiście po nocy w autokarze i dniu o pustym żołądku nasze wymagania na pewno maleją.