Forum Węgierskie

Pełna wersja: Peszt
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Prawdę powiedziawszy, to byłem w kropce. Po pierwsze, Peszt, szczególnie VI i VII dzielnica (nyolcodik is, persze), to moje ulubione miejsca w węgierskiej stolicy. Po drugie, chciałbym co nie co pokazać, by i ci, którzy tych okolic nie znają (wyjąwszy Andrássy, bo ją znają wszyscy, którzy w Budapeszcie byli), mogli ją trochę poznać. Po trzecie, jest tu osobny temat z przeznaczeniem na galerię miejską i być może Admin znów zainterweniuje. Wtedy trudno, ale póki co, mając na uwadze dwa pierwsze elementy wyliczanki, rozpocznę nowy temat.

Moja sympatia do tego fragmentu Pesztu wynika zapewne z dzieciństwa, spędzonego dość dawno na zachodnich krańcach śródmieścia Szczecina. Zachowując wszelkie proporcje - również zbudowanego w podobnym stylu.

Na początek wizyty w Peszcie, zdjęcie związane z nim pośrednio, przez miejsce jego wykonania.
[Obrazek: buda1.jpg]
Od jakiegoś czasu podziwiam przenikliwość i odwagę tych, którzy pozwolili na wybudowanie w sąsiedztwie kościoła Macieja hotelu Hilton. Jest pięknie wkomponowany w bryłę wzgórza. Nie dominuje nad budowlą kościoła, dla baszty Rybackiej stanowi świetne tło, a wykorzystanie ruin sąsiedniego kościoła świętego Mikołaja to architektoniczne mistrzostwo.
(02-02-2012, 12:28)moziba napisał(a): [ -> ]Po trzecie, jest tu osobny temat z przeznaczeniem na galerię miejską i być może Admin znów zainterweniuje.

Hehe, nie, wszystko jest okej Uśmiech


(02-02-2012, 12:28)moziba napisał(a): [ -> ]Od jakiegoś czasu podziwiam przenikliwość i odwagę tych, którzy pozwolili na wybudowanie w sąsiedztwie kościoła Macieja hotelu Hilton. Jest pięknie wkomponowany w bryłę wzgórza. Nie dominuje nad budowlą kościoła, dla baszty Rybackiej stanowi świetne tło, a wykorzystanie ruin sąsiedniego kościoła świętego Mikołaja to architektoniczne mistrzostwo.

Zgoda. Jedyne zastrzeżenie miałbym do tych złotych okien. Niekiedy potrafią one wziąć górę nad Maciejem. Poza tym faktycznie - udał im się ten hotel. Nie to, co InterContinental, który po latach straszy.
(02-02-2012, 12:28)moziba napisał(a): [ -> ]Od jakiegoś czasu podziwiam przenikliwość i odwagę tych, którzy pozwolili na wybudowanie w sąsiedztwie kościoła Macieja hotelu Hilton. Jest pięknie wkomponowany w bryłę wzgórza. Nie dominuje nad budowlą kościoła, dla baszty Rybackiej stanowi świetne tło, a wykorzystanie ruin sąsiedniego kościoła świętego Mikołaja to architektoniczne mistrzostwo.

fakt, udany melanż.
i te pionowe elementy takie gotyckawe są. Uśmiech
Dość powszechne są zachwyty nad starymi dworcami w węgierskiej stolicy. Oba znajdują się w Peszcie, oba są wjazdowo-wyjazdowe. Mam na myśli to, że pociąg nie może przez taki dworzec przejechać bez zmiany czoła: by z takiego dworca wyjechać, musi zmienić kierunek jazdy.
Kiedy byłem na Nyugatim pierwszy raz, jak pewnie każdemu, rzuciła mi się w oczy lekka konstrukcja hali peronowej. W odróżnieniu od dworca Keleti, na którym ściana frontowa hali jest murowana z dużym, okrągłym u góry oknem, tutaj mamy do czynienia z przeszkloną konstrukcją z równie ażurowymi wejściami na perony. Jeśli wiemy, że konstruktorem hali była pracownia Gustawa Eiffla, to skojarzenie z paryską wieżą narzuca się sami.
Kiedy byłem na Nyugati po raz kolejny, zwróciłem większą uwagę na inne fragmenty dworca. Na przykład główną halę kasową.
[Obrazek: ny1.jpg]
Nie znam się na architekturze, więc trudno mi operować fachowymi terminami, nie mniej mnie ta hala bardzo się podoba. I z zewnątrz, od strony ładne zagospodarowanego placu Eiffla, id od środka, z pięknie odrestaurowanymi ścianami i sufitem.
[Obrazek: ny1a.jpg]
W podobnym stylu utrzymana jest sala fastfoodowego McDonaldsa, który ulokował się w jednej z hal dworcowych. [Obrazek: ny2.jpg]
Nowoczesne meble i inne elementy wyposażenia, w moim poczuciu estetyki nie gryzły się z dworcem wcale, więc z czystym sumieniem wciągnąłem tu bułę z kotletem, rozglądając się na boki, chłonąc całkiem ładny anturaż. Podobno to wydanie McDonaldsa uznawane jest za najładniejszą ich jadłodajnię na świecie. Nie wiem jedynie przez kogo, pewnie przez jakichś bywalców.
Świetnie im wyszło z tym McDonaldsem, pokazują, że można łączyć nowoczesność z tradycją i nie wychodzą z tego koszmary. W Polsce mamy z tym duży problem Smutek
Pamiętacie Chłopców z placu Broni? Taką powieść - dla chłopaków głównie - o lojalności, honorze i poświęceniu. Na pewno pamiętacie, jeśli tylko kiedyś czytaliście, to nie sposób jej zapomnieć. Moja żona do dzisiaj pamięta - Nie bój się, Nemeczek; z wersji filmowej.
Otóż akcja powieści dzieje się w Peszcie, w XIX (jeśli dobrze pamiętam) wieku. W powieści plac był obok ulic Pawła i Marii, w filmie - przy ulicy Prater. W ubiegłym roku można było jeszcze ów plac zobaczyć: choć już był zabudowywany, to wyraźnie widoczne były ściany domów okalających go, a grające w filmie. Dzisiaj, a może za kilka miesięcy pewnie już będą niedostępne, bo znikną za postawioną na placu plombą.
Na rogu ulic Prater i Kisfaludy'ego jest szkoła, przed wejściem której ustawiono pomnik upamiętniających postaci znane z książki i filmu. Pomnik przedstawia scenę gry w kulki, a możemy rozpoznać sylwetki Nemeczka i braci Pastorów.
[Obrazek: puf.jpg]
Pomnik uzupełniony jest tablicą, którą widać na zdjęciu za uchem starszego Pastora. Na tablicy - fragment powieści, opisujący tę scenę:
Cytat:A Pastorowie podchodzili i podchodzili bliżej, aż mogli ujrzeć kulki. Powiedziałem do Kolnaya:
- Słuchaj, widzisz jak wgapiają się w nasze kulki!?
A Weisz był najmądrzejszy, bo od razu powiedział:
- Wiejmy, bo z tego będzie wielka awantura!
Ale ja pomyślałem, że nic nam nie grozi, bo przecież nie robimy im niczego złego. I rzeczywiście, najpierw tylko stali i patrzyli jak gramy. Kolnay szepnął mi do ucha:
- Nemeczek, przestańmy.
- Akurat, właśnie teraz, kiedy kulałeś i nie trafiłeś!? – żachnąłem się. - Teraz moja kolej. Kiedy wygram, to skończymy.
W międzyczasie kulał Richter, ale on mając drżące ze strachu ręce i patrząc kątem oka na Pastorów, oczywiście nie trafił. A Pastorowie stali bez ruchu, mając ręce schowane w kieszeniach...
Na pomnik można trafić w VIII dzielnicy, na tyłach kina Corvin trzeba przejść kawałek ulicą w lewo, skręcić w prawo by zaraz za pierwszym załomem muru napotkać charakterystyczny kapelutek Nemeczka.
chłopcy z placu broni to jedna z moich ulubionych książek Uśmiech i pamiętam będąc małym chłopcem mało się nie rozpłakałem z powodu Nemeczka Szeroki uśmiech kto nie czytał musowo musi to zrobić Uśmiech
Jak wspomniałem wcześniej, stary Peszt to moje ulubione miejsce węgierskiej stolicy. Nie zmienia tego fakt ogólnego zaniedbania tej części miasta (oczywiście są miejsca „wycacane” - Nagymező például), ale moje ogólne wspomnienie Pesztu jest raczej brudne. Jednak najczęściej jest tak, że świeżo odnowiona kamienica sąsiaduje ze sfatygowaną, a bywa - że z kilkoma...

Od południowego krańca placu Kossutha w V dzielnicy odchodzi ulica Bathorego, którą można dojść do Bajcsy-Zsilinszky'ego. W ubiegłym roku była remontowana: w wykopach układano nowe rury czy coś podobnego. Idąc Bathorego dochodzimy do skrzyżowania z Vadász. Obie kamienice stojące na nim od strony placu są właśnie wychuchane - pewnie mają zamożnych właścicieli. Ta po prawej wygląda tak:[Obrazek: bp5_2.jpg]
ta po lewej - tak:
[Obrazek: bp5_3.jpg]
No nie pięknie i świeżo? Swoją drogą peszteńskie boniowania podziwiam; na domu mojego dzieciństwa też były, choć nie tak...Wyraziste, to będzie odpowiednie określenie. Ciekawe, po ile w tych kamienicach chodzi metr kwadratowy?
Gdyby zajrzeć w ulicę Vadász na pierwszym zdjęciu, to zobaczymy, że następne kamienice już takie piękne nie są:
[Obrazek: bp5_1.jpg]
Również domy stojące obok drugiej kamienicy nie zachwycają urodą; podobnie jak ta stojąca po drugiej stronie ulicy Vadász:
[Obrazek: bp5_4.jpg]
Nie mniej ta ostatnia ma coś, dzięki czemu dla mnie zyskała wyraźnego blasku. To coś widać obok sklepu do wynajęcia, a co wyraźniej pokażę niżej:
[Obrazek: bp5_5.jpg]
Aktorkę, którą samorząd V dzielnicy upamiętnił tą tablicą, znają na pewno takie wykopaliska jak ja. Małolatem będąc - nie wstydzę się dzisiaj - czerwieniłem się na widok jej krótkich warkoczyków i, choć to był raczej serial dla dziewcząt, czekałem na kolejne odcinki Abigél. Mało tego. Kiedy trzy lata temu dowiedziałem się o jej śmierci, to intensywnie przeszukałem Internet, by przypomnieć sobie tamten film, którego, nie wiedzieć czemu, żadna polska telewizja nie przypomina. Znalazłem w archiwach MTV i tam można go obejrzeć - pełna rozrywka oczywiście dla tych, którzy znają język. Inni przy odrobinie szczęścia mogą poszukać w antykwariatach powieść Magdy Szabó. Mnie się udało.
Piękne peszteńskie klimaty pokazał moziba. Właśnie takie uliczki z kamienicami tworzą coś niepowtarzalnego, charakterystycznego dla miasta. Gdy łaziłem sobie lata temu po Budapeszcie, to właśnie takie podobne miejsca mnie urzekły. Nawet jeśli jakaś kamienica nie jest w idealnym stanie, to często i tak widać detale świadczące o jej dawnej świetności.
A co do Evy Szerencsi, to przyznam, że musiałem zajrzeć do G., bo chociaż sam tytuł był mi znajomy (serial musiał być emitowany w latach mojej młodości), to ani przebiegu akcji, ani aktorki nie kojarzyłem, dużo bardziej zapamiętałem polskie seriale (chociażby "Samochodzik i Templariusze", "Podróż za jeden uśmiech", "Stawiam na Tolka Banana", czy "Dziewczyna i chłopak").
Wracając do Evy Szerencsi, to była piękną kobietą, widać to także po zdjęciach z lat późniejszych. Mnie ta jej delikatna uroda skojarzyła się z naszą Barbarą Kwiatkowską-Lass, także już nieżyjącą, najbardziej chyba znaną z "Ewa chce spać".
Grunt, że się dzieje. Faktycznie nie wygląda to najlepiej, jak się zboczy nieco z głównej ulicy. Choć niekiedy te właśnie zapomniane fragmenty są znacznie bardziej urzekające - mają swój klimat. Mnie osobiście dużo bardziej irytują inne barbarzyńskie praktyki - stare kamienice w Peszcie niekiedy są burzone w pień tylko po to, by na ich miejscu mogły wyrosąć nowoczesne aparamentowce. Przykro się na to patrzy.
Stron: 1 2 3