Węgry, jak wszyscy wiemy, mają to szczęście, że położone są na niezliczonych pokładach wód termalnych, mineralnych i jakie tam jeszcze natura zna. Zaowocowało to między innymi licznymi kąpieliskami termalnymi. Ale nie o nich dziś chciałem... bo właśnie z powodu licznych źródeł Węgry mogą cieszyć się doskonałymi wodami mineralnymi. Dopiero na Węgrzech przekonałem się, że woda to nie jest po prostu woda i że nie wszędzie smakuje ona tak samo.
Moją ulubioną jest chyba
Szentkirályi:
Aha, warto zwrócić uwagę, że Węgrzy trzymają się pewnego systemu oznaczania wód mineralnych - niegazowane są różowe, te z gazem z kolei mają niebieską etykietę. Nie spotkałem odstępstwa od tej reguły.
U nas natomiast, co producent, to inny kolor
A Wy? Macie swoją ulubioną wodę?
szeń dioxid - dwutlenek węgla
Oczywiście niegazowana Theodora - moim zdaniem najbardziej zbliżona w smaku do polskich naturalnych źródeł z okolic Piwnicznej... kiedyś sprzedawaną ją w takich butelkach:
a dziś wygląda tak:
a w Rumunii kupuję Biborteni...
(Znów reaktywuję)
Wiecie, gdzie na
byłyby jakieś wody mineralne, takie ciekawe (jakich w Polsce się nie dostanie)?
Najlepiej gazowane
PS. Odnośnie wód, kiedyś na Białorusi kupiłem taką (napis w cyrylicy) i okazało się, że była... słona
. Więc oprócz nazwy w miarę możliwości podajcie też mniej więcej, do czego jest zbliżona.
(offtop: przed wyjazdem na Węgry próbuję zrobić listę zkupów, coby niczego nie pominąć - stąd ten post, może przy okazji dowiem się czegoś nowego, a ktoś dowie się czegoś z tego postu :koniec offtopu)
Jakie znacie węgierskie wody lecznicze? co leczą? jak smakują?
Osobiście miałem okoliczność nabyć i wypić dwa rodzaje:
Hunyadi János
- rewelacyjny smak zgniłych jaj,
- pije się ją mocno rozcieńczoną (bodajże 1:9), więc jedna butelka wystarcza na dłużej,
- dobra przy chorobie wrzodowej dwunastnicy oraz żołądka w fazie nieostrej, stanach zapalnych jelit, trzustki, dróg żółciowych, kamicy nerkowej,
- osobiście po konsumpcji odniosłem wrażenie, że lepiej się po niej trawi
,
- w
widziałem ją za ok. 17 zł, w
wychodziło coś koło 10 zł (+/- 2 zł, 2014 rok)
Paradi
- szczerze mówiąc, nie pamiętam dokładnie jej smaku - chyba przesolone nadgniłe jaja,
- dobra na kaca
, przy chorobie wrzodowej żołądka oraz dwunastnicy, przewlekłych nieżytach jelit i układu pokarmowego, dnie moczanowej, reumatyzmie, osteoporozie, przewlekłych chorobach trzustki.
[opisy działania mam skopiowane skądś z internetu - wrażenia smakowe już stricte własne]
Ja również uwielbiam Szentkirályi - jest świetna!
Theodora jest już niestety wodą korporacyjną z Nestle.
Osobiście polecam wodę Visegradi.
Wodę pijemy, ale nie prównujcie wody mineralnej do wody żródlanej. Osobiście wolę wodę sodową, choć na Węgrzech woda sodowa nie jest wodą sodową - to "szikvíz"
. Kranówka węgierska też jest dobra. Wedłu statystycznych danych, tylko 11 wiosek węgierskich nie ma odpowiednio czystej wody w swoich wodociągach.
O czym mowa? Arsen. Są regiony węgierskie, gdzie zawartość tego elementu w wodach studni głębinowych jest wyższa od wartości określonej normą europejską (10 µg/litr).
Ale zastanówmy się nad faktem dokonanym: Ile "łykamy arsenu" delektując się smarzonymi rybami morskimi czy też filetami, paluszkami, kąskami i przysmakami zrobionymi z morkich ryb?
... rybka lubi pływać, więc
Sztasek czasem lepiej żyć w nieświadomości. Nawet pijąc herbatę robioną na ichniejszej wodzie czuć sporą różnicę w smaku, mimo, iż herbata z pl przywieziona.
Człowiekowi najbardziej szkodzą te rzeczy, których się boi. Np. wiatraki, czy maszty anten GSM. Bywało, że urządzenie jeszcze fizycznie nie podłączone do elektryki, a połowa hipochondryków w okolicy już nie mogła spać i miała migreny.
Poza tym jeden zatyka nos przechodząc koło szopy krytej eternitem, a niejeden - przepracował w wytwórni azbestu 30 lat i dożył podeszłego wieku. Jeśli wypijemy 14 herbat w czasie wyjazdu na Węgry, to musi to być zero i trzy zera po przecinku w porównaniu z dawkami pochłanianymi przez rodowitych Węgrów.