Liczba postów: 276
Liczba wątków: 2
Dołączył: 17.12.2012
Reputacja:
28
20-12-2012, 16:15
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20-12-2012, 16:16 przez mordimer.)
Spotkaliście się z dowcipami o Seklerach wśród Węgrów? Ja tak ale z powodów oczywistych rano nie pamiętałem a zaśmiewałem się do łez... odniosłem wrażenie, ze to jakby skrzyżowanie dowcipów o Szkotach z dowcipami o góralach i sołtysie z Poraża... przypominam sobie jeden:
- rodzina seklerska: ojciec, matka i syn wracali z lasu wozem wypełnionym drewnem, na którym siedzieli. W pewnej chwili wóz się zakołysał na większej nierówności i w efekcie wywrócił, przysypując pasażerów... po chwili spod drewna wygrzebał się stary Sekler, otrzepał ubranie, usiadł na miedzy i zakurzył. Drugi wylazł spod drewna syn, usiadł koło ojca i też zakurzył... chwilę palili w milczeniu, w końcu syn pyta ojca: "Wygrzebiemy matkę?" Stary Sekler podrapał się za uchem, wypuścił kłąb dymu, wzruszył ramionami i rzekł: "Ona nie kurzy!"
Liczba postów: 156
Liczba wątków: 3
Dołączył: 09.07.2012
Reputacja:
27
01-01-2013, 13:18
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01-01-2013, 14:22 przez Ranyjulek.)
Sekler pyta ojca: co mam robić, bo wali się na Ciebie ściana?
Ojciec odpowiada: drożdżówkę ze śliwkami, bo to lubię (szilvás buktát, mert ezt szeretem)
Obecnie powiedzenie to stało sie ulubioną odpowiedzią na pytania stawiane przez osoby poszukujące w internecie rady w różnych (najgłupszych) sprawach.
Liczba postów: 6,285
Liczba wątków: 11
Dołączył: 21.06.2013
Reputacja:
2,574
Po 5 latach służby wojskowej syn Seklera wraca do domu. Nikt nie czeka na niego na dworcu. Pieszką postanawia na skróty dojść do swojej wioski. Na szczęście zatrzymuje się wóz drabiniasty, to stary János sąsiad... co za szczęście pomyślał młodzieniec. Jadą i kurzą, gawędzą, przepijając dymek winkiem z bukłaka. Tak było pod górkę. "Z góry będzie szybciej"...zagderał stary i popędził konie, te raźniej ruszyły bo do domu już blisko. Ale tu zakręt... "papa, zwolnij, za szybko"... "oj synku, tyle lat tędy jeżdżę, znam drogę wszystko pod kontrolą". Wóz na zakręcie lekko się zakołysał, stary pociągnął łyka i podał bukłak młodemu. Jadą dalej, i kolejny zakręt, nieco ostrzejszy. Wóz jakby płynął, tylko kurz pozostawał w tyle. "Ojciec zwolnijcie, jeszcze się jakieś nieszczęście zdarzy"... ze strachem powiedział młodzian i obiema rękami chwycił krewędzi siedzenia. "Oj synku, tyle lat jeżdżę i wiem co robię". Zakręt wzięli na dwóch kołach, tylko stary Sekler wąsa podkręcił i cmoknął na konie. "Już blisko"... wymamrotał. Konie jakby przyspieszyły, a i młodzian zadowolony, bo wkrótce wieś rodzinną zobaczy. Jeszcze tylko jeden zakręt i ... "nie ma co się martwić, stary daje sobie radę, drogę zna"... pomyślał młody. Na nieszczęście wóz wypada z drogi i się przewraca. Obaj wygrzebują się, młody lekko poobijany, ale cały. Stary też potłuczony i zły. Zrywa z głowy czapkę, rzuca ją na ziemię i przeklinając wszystko na czym świat stoi depcze ją niemiłościwie krzyczy... "przez całe życie jeżdżę tą drogą, znam ją jak własną kieszeń, ale z tego zakrętu jeszcze nigdy na cało nie wyszłem".
Liczba postów: 6,285
Liczba wątków: 11
Dołączył: 21.06.2013
Reputacja:
2,574
Stary Sekler i syn w milczeniu zrywają brzoskwinie w sadzie. Po pewnym czasie młodzienic pyta ojca: "Mój ojcze, powiedz mi, jak już wszystkie brzoskwinie zbierzemy, co z tych owoców będzie?" Stary wciągnął łyk powietrza, zastanowił się i smutnie odpowiada: "Widzisz synku, to będzie tak: teraz to twoja matka choruje, jak wyzdrowieje to będziemy powidła gotować z brzoskiń."
Dalej w ciszy zrywają owoce... po chwili syn pyta: " Ojcze, a co będzie, gdy nasza matka nie wyzdrowieje?" Stary Sekler wyprostował się i z uśmiechem odparł: "I tak może być, synku... ale wtedy z tych owoców zecier na palinkę postawię."
Liczba postów: 6,285
Liczba wątków: 11
Dołączył: 21.06.2013
Reputacja:
2,574
Stary Sekler, kuternoga, jedzie pociągiem. W przedziale młodzieniec patrzy na protezę nogi starego i pyta:
Drewniana?
Tak - odrzekł dziadek.
Dębowa?
Nie.
Bukowa?
Nie.
Klonowa?
Klonowa, a do tego nigdy nie kręci w kolanie. - dodał stary Sekler
Liczba postów: 6,285
Liczba wątków: 11
Dołączył: 21.06.2013
Reputacja:
2,574
Sekler idzie do sąsiada i prosi go, aby ten pojechał na dworzec kolejowy.
Sąsiad pyta - a czemu sam nie pojedziesz?
Nie pojadę, bo teściowa przyjedzie - odpowiada. Dam ci 1000 forintów, jedź po nią - prosi.
Sąsiad, jako że w dobrej komitywie żyli, nie odmawia, ale na wszelki wypadek pyta - a co będzie, gdy twoja teściowa nie przyjedzie?
No to jak wrócisz bez niej, to dam ci jeszcze 1000 forintów - z zadowoleniem odrzekł Sekler.
Liczba postów: 6,285
Liczba wątków: 11
Dołączył: 21.06.2013
Reputacja:
2,574
- Hej dziadku Jani, potraficie coś tam jeszcze z babką?!
- No pewnie, a czemu bym nie potrafił, synku! Tylko... że już nie dam rady...
Liczba postów: 6,285
Liczba wątków: 11
Dołączył: 21.06.2013
Reputacja:
2,574
Stary Sekler wieczorem jedzie nieoświetlonym rowerem. Zatrzymuje go policjant i mówi: „Nie wypiszę ci mandatu, ale pamiętaj, gdy lampa rowerowa nie świeci, rower należy prowadzić.”
Stary podkręcił wąsa i odpowiada: „Pchałem już ten rower, ale lampa też nie świeciła”.
Liczba postów: 6,285
Liczba wątków: 11
Dołączył: 21.06.2013
Reputacja:
2,574
To miało miejsce kilkanaście lat temu... zaproszono nas na kolację. Podczas prowadzonej dyskusji - część gości mówiła gwarą - zorientowałem się, że większość zaproszonych na kolację to Seklerzy. Nawet kapela, która przygrywała, od czasu do czasu grała typowe seklerskie kawałki. Było wesoło. W pewnym momencie, jeden ze starszych Panów powstał... zrobiła się cisza, czekaliśmy kilka chwil, to miał być zapewnie toast... on zaś popatrzył na zaproszonych swoim srogim okiem, radość widać było z jego oczu, ale dość szorstkim głosem powiedział: "Sosem kelljen kibékülnünk". Przez moment stał, potem wychylił kilka łyków wina... panowała cisza. Czułem jego wzrok na sobie, jakby oczekiwał czegoś ode mnie... było ciągle cicho. Wydawało mi się, że czas stoi w miejscu... wstałem i chyba zbyt cicho - tak mi się wydawało - powiedziałem "Adjon Isten". Wówczas On odpowiedział: "Adj"... Z kilku stron słyszałem nierówne "helyes..."... i znów słychać było typowy pomruk rozmów prowadzonych podczas jedzenia, kapela cicho grała na ludowo...
Przez pewien czas zastanawiałem sie nad sensem słów Starego Seklera i wiem, jak wielka mądrośc z nich wynika.
Sosem kelljen kibékülnünk = Abyśmy nigdy nie nusieli się godzić.
Adjon Isten = Daj Bóg (forma grzecznościowa)
Adj = daj
helyes... = prawidłowo, poprawnie, zgodnie
Liczba postów: 6,285
Liczba wątków: 11
Dołączył: 21.06.2013
Reputacja:
2,574
Stary Sekler pomaga grabarzowi zasypać grób zmarłej żony.
Grabarz pociesza starego: "Nie smuć się dziadku, spotkasz swoją ukochaną na tamtym świecie i znów będziecie razem."
Stary Sekler smutnym głosem: "Masz rację synku, właśnie tego się obawiam."
|