29-05-2013, 22:39
(29-05-2013, 14:09)spolnik napisał(a): Najgorsze jest to, że obecna kuchnia węgierska "zeuropeizowała się". Nie dziwi mnie to bo kto chciałby zjeść zupę, która kiedyś była robiona tylko na ciężkich tłuszczach zwierzęcych Ostrość potraw też odbiega od pierwowzoru. Pamiętam zupy mojego ojca, które bez szklanki wody nie dało się zjeść do końca A i wielkość potraw podawanych w restauracjach jest skromniejsza. Jeździłem z grupami na kolacje z degustacją wina ( w różnych lokalach) - niestety i tego wina podają mniej, chyba, że z dopłatą. Na prowincji wygląda to nieco lepiej. Brakuje mi też, straganów ulicznych z owocami, które kiedyś były tak popularne
No i z tegoteż powodu między innymi mój wymarzony wyjazd do tego pięgknego kraju postanowiłam wyznaczyć na początek września! Wtedy Państwo się starają, a ja lubię wysublimowane smaki regionu: proste, symboliczne, kiedy człowiek ma ambiwalentny stosunek do tego, co smakuje, kiedy ma czas na konfrontację swoich doświadczeń z innymi wrażeniami, kiedy mieszać się to zaczyna między poezją smaku, a rzeczywistością, kiedy pogoda nie wyznacza świadomości i racji bytu, kiedy ludzie nie patrzą, czy podobają się ale zaczyna docierać do nich słodka marność bytu...