Grzeczność w takich sytuacjach nigdy by nie zaszkodziła. Taki dziadek parkingowy jest w tym momencie ambasadorem Węgier w Budapeszcie, a kierowca - ambasadorem Polski. Sam w Klużu nie mogłem zapłacić za parking w parkometrze kartą - odmowa (karta była OK), drobnych nie miałem, grubych chyba też nie - pierwszy dzień podróży i właśnie w okolicy miał być bankomat. Ktoś z miejscowych pomógł. A gdyby pierwszy przylazł żandarm? Miałem sytuację z rumuńskim żandarmem, też był niegrzeczny, też zakuty łeb jeśli chodzi o języki... Nie zmienia to mojego zdania o Rumunii.
O mycie na moście w Ruse też pisałem.
O mycie na moście w Ruse też pisałem.