04-11-2013, 8:57
Teraz okres II wojny światowej
Andrzej Bieńkowski - Ostatni wiejscy muzykanci: Warszawa 2012
"Pod Tomaszowem stacjonował oddział Węgrów (chyba z SS). Mieli skrzypce, szybko też nawiązali kontakt z okolicznymi muzykantami, razem grając. Kiedy zbliżył się front radziecki, zaprosili muzykantów do siebie, zabrali im instrumenty, po czym wsiedli na wozy konne, którymi się wycofali.. Dla młodego skrzypka Mariana Wachonia, któremu zabrano ukochany instrument, była to rozpacz i strata nie do powetowania, podobnie dla dziadka z okolic, któremu zabrano bęben, na którym dorabiał sobie kilka złotych na zabawach. OBAJ MUZYKANCI SZLI, PŁACZĄC, za wozem z Madziarami ze 20 km i błagali o zwrot instrumentów. W końcu jeden z Węgrów, zirytowany, powiedział łamana polszczyzną: tego młodego to żal - dam mu skrzypce, ale nie jego, inne (gorsze), a stary niech nie idzie dalej, bo go zastzrelę, a bębna nie dam.
Wachoń opowiadał mi tę historię w 1984 roku , wspominając utracone skrzypce, które grały tak pieknie , jak żadne inne potem"
Andrzej Bieńkowski - Ostatni wiejscy muzykanci: Warszawa 2012
"Pod Tomaszowem stacjonował oddział Węgrów (chyba z SS). Mieli skrzypce, szybko też nawiązali kontakt z okolicznymi muzykantami, razem grając. Kiedy zbliżył się front radziecki, zaprosili muzykantów do siebie, zabrali im instrumenty, po czym wsiedli na wozy konne, którymi się wycofali.. Dla młodego skrzypka Mariana Wachonia, któremu zabrano ukochany instrument, była to rozpacz i strata nie do powetowania, podobnie dla dziadka z okolic, któremu zabrano bęben, na którym dorabiał sobie kilka złotych na zabawach. OBAJ MUZYKANCI SZLI, PŁACZĄC, za wozem z Madziarami ze 20 km i błagali o zwrot instrumentów. W końcu jeden z Węgrów, zirytowany, powiedział łamana polszczyzną: tego młodego to żal - dam mu skrzypce, ale nie jego, inne (gorsze), a stary niech nie idzie dalej, bo go zastzrelę, a bębna nie dam.
Wachoń opowiadał mi tę historię w 1984 roku , wspominając utracone skrzypce, które grały tak pieknie , jak żadne inne potem"