12-11-2014, 20:22
Moje wspólczesne wycieczki rowerowe nie należą do typowych ... jestem emerytem. Zbyt uciążliwe dla mnie "dźwiganie" całego majdanu na rowerze. Nie wyobrażam sobie "kosza" na kierownicy i dwóch "balastów" przy tylnym kole, nie mówiąc o plecaku.
Za młodu częste wyprawy rowerowe łączyłem z biwakowaniem - wiele razy solo - przeważnie w soboty i niedziele. Okres wakacji dla mnie to było spędzanie czasu na dwóch kółkach. Nocowałem wówczas na łące, w lesie, nad wodą, na tzw. odludziu. Bagaż nie miał znaczenia, najlepsze "noclegi" tylko w sianie... w tamtych latach wiejscy gospodarze, w większości, pozwalali spać w stodole...
Simon - wspomniałeś > (np. pole kukurydzy) ... to było kilkanaście lat temu, pod wieczór złapałem kichę. Było zbyt późno na klejenie i zdecydowałem się na drzemkę. Przy drodze nie miałem zamiaru, dlatego z całym majdanem udałem się w kierunku zarośli na skraj pola kukurydzy. Była ciepła noc, cisza... idealny odpoczynek. Tuż przed świtem zbudził mnie dziwny odgłos... kilkanaście metrów dalej w kukurydzy buszowały dziki. Miałem szczęście, że byłem przy krzakach... rozejrzałem się i w szarówce poranka widzę: obok mnie stoi pies i dwóch ludzi z "wintówkami" polowali na dziki
Za młodu częste wyprawy rowerowe łączyłem z biwakowaniem - wiele razy solo - przeważnie w soboty i niedziele. Okres wakacji dla mnie to było spędzanie czasu na dwóch kółkach. Nocowałem wówczas na łące, w lesie, nad wodą, na tzw. odludziu. Bagaż nie miał znaczenia, najlepsze "noclegi" tylko w sianie... w tamtych latach wiejscy gospodarze, w większości, pozwalali spać w stodole...
Simon - wspomniałeś > (np. pole kukurydzy) ... to było kilkanaście lat temu, pod wieczór złapałem kichę. Było zbyt późno na klejenie i zdecydowałem się na drzemkę. Przy drodze nie miałem zamiaru, dlatego z całym majdanem udałem się w kierunku zarośli na skraj pola kukurydzy. Była ciepła noc, cisza... idealny odpoczynek. Tuż przed świtem zbudził mnie dziwny odgłos... kilkanaście metrów dalej w kukurydzy buszowały dziki. Miałem szczęście, że byłem przy krzakach... rozejrzałem się i w szarówce poranka widzę: obok mnie stoi pies i dwóch ludzi z "wintówkami" polowali na dziki