We Wrocławiu właśnie trwają targi książki (oficjalnie Wrocławskie Targi Dobrych Książek), coroczna impreza, na której staram się być. Od dwóch lat odbywają się na pięknie zrewitalizowanym dworcu kolejowym Wrocław Główny. Opuściłem imprezę lżejszy o parę stów, z ciężkim bagażem książek udałem się dodom i oglądam sobie właśnie nowe nabytki, i się mini cieszę, ale ad rem.
Co teraz czytam? Właśnie skończyłem książkę, która z Węgrami, można by rzec, niewiele ma wspólnego - na jej kartkach raz jest wymieniona nazwa Budapeszt - ale jednocześnie, jeśliby popatrzeć bardziej europejsko (ba, nawet globalnie), to dotyka tematów i problemów uniwersalnych i jednocześnie trudnych. Chodzi o książkę "W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa" szwedzkiej pisarki i dziennikarki Elisabeth Åsbrink. Historia jakich było wiele, ale smaczku dodaje fakt, że w pewnym stopniu dotyczy Ingvara Kamprada, twórcy jednej z największych firm na świecie, obecnie najbardziej znanej szwedzkiej marki (Ingvar Kamprad Elmtaryd Agunnaryd). Bohaterem książki jest Otto Ullmann, austriacki 13-letni Żyd, który szczęśliwym (?) zrządzeniem losu w 1939 roku znalazł się w Szwecji. Książka w znacznej części składa się z listów, które rodzice pisali z Wiednia do Ottona, do Szwecji. Początkowo książka mnie nie porwała, ale wciągnąłem się z lekturę - i nie żałuję. Od połowy czytało się wręcz jak prawdziwy, reporterski kryminał. Książkę polecam. Nie jest łatwa i stawia niewygodne pytania, dostarcza dylematów moralnych, ale jednak warto.
Z tematów rumuńskich - ukazała się książka Bogumiła Lufta, wieloletniego ambasadora RP w Ruminii i Mołdawii, pt. "Rumun goni za happy endem". Z zapowiedzi jawi się ciekawie, na pewno do przeczytania w jakiejś nastęnej kolejności.
Z tematów węgierskich natomiast - trochę zawód. Liczyłem na zakup "Szkoły na granicy" Gézy Ottlika, ale nie było! Podobno nakład wyczerpany, choć w to nie bardzo wierzę - raczej bałagan po wzajemnym połykaniu się i przejmowaniu wydawnictw.
To na razie dobranoc.
Co teraz czytam? Właśnie skończyłem książkę, która z Węgrami, można by rzec, niewiele ma wspólnego - na jej kartkach raz jest wymieniona nazwa Budapeszt - ale jednocześnie, jeśliby popatrzeć bardziej europejsko (ba, nawet globalnie), to dotyka tematów i problemów uniwersalnych i jednocześnie trudnych. Chodzi o książkę "W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa" szwedzkiej pisarki i dziennikarki Elisabeth Åsbrink. Historia jakich było wiele, ale smaczku dodaje fakt, że w pewnym stopniu dotyczy Ingvara Kamprada, twórcy jednej z największych firm na świecie, obecnie najbardziej znanej szwedzkiej marki (Ingvar Kamprad Elmtaryd Agunnaryd). Bohaterem książki jest Otto Ullmann, austriacki 13-letni Żyd, który szczęśliwym (?) zrządzeniem losu w 1939 roku znalazł się w Szwecji. Książka w znacznej części składa się z listów, które rodzice pisali z Wiednia do Ottona, do Szwecji. Początkowo książka mnie nie porwała, ale wciągnąłem się z lekturę - i nie żałuję. Od połowy czytało się wręcz jak prawdziwy, reporterski kryminał. Książkę polecam. Nie jest łatwa i stawia niewygodne pytania, dostarcza dylematów moralnych, ale jednak warto.
Z tematów rumuńskich - ukazała się książka Bogumiła Lufta, wieloletniego ambasadora RP w Ruminii i Mołdawii, pt. "Rumun goni za happy endem". Z zapowiedzi jawi się ciekawie, na pewno do przeczytania w jakiejś nastęnej kolejności.
Z tematów węgierskich natomiast - trochę zawód. Liczyłem na zakup "Szkoły na granicy" Gézy Ottlika, ale nie było! Podobno nakład wyczerpany, choć w to nie bardzo wierzę - raczej bałagan po wzajemnym połykaniu się i przejmowaniu wydawnictw.
To na razie dobranoc.