17-09-2015, 14:30
Wtorek, 15. września, godz. po 22.oo, Barwinek. Podwójna kolejka tirów. Dojazd autem osobowym do przejścia granicznego trwał ok.15 minut. Nikt mnie nie zatrzymywał. Kolejka tirów nie straszna, gorzej było na pierwszej mijance na Słowacji... przede mną i za mną ciągniki siodłowe i stoimy czekając na zielone. Dopiero na 3 lampie przejechałem. Wiadomo, że zamknięta jest droga na Koszyce i cały ruch skierowano na drogę nr.15.
Lato i ciężarówki zrobiły swoje. Ta niedawno odremontowana droga od krzyżówki za Svidnikiem (Koszyce-Stropkov) jest pełna dziur i wyboi... masakra. Tak jest gdzieś do wioski Holčíkovce...
W Krajnej Polanie odbiłem na Havaj... drogą da się jechać, spotkałem wielu jadących z przeciwka. Trasę od Barwinka do Satoraljaujhely pokonałem w 3,5godziny jadąc ciągle. Zwierzyny multum, po obu stronach drogi Słowacy rozciągnęli przewody "elektrycznego pastucha", ale mimo to pośrodku drogi spotkałem jelenie, sarny i przepięknego łosia, kilka lisów i borsuków. Myślę, że w dzień jadąc po drodze nr.15 to całkowita porażka.
Za Trebiszowem jazda po trasie, są dwie mijanki - ruch wahadłowy.
Jadącym od Barwinka do węgierskiej granicy cierpliwości życzę.
Lato i ciężarówki zrobiły swoje. Ta niedawno odremontowana droga od krzyżówki za Svidnikiem (Koszyce-Stropkov) jest pełna dziur i wyboi... masakra. Tak jest gdzieś do wioski Holčíkovce...
W Krajnej Polanie odbiłem na Havaj... drogą da się jechać, spotkałem wielu jadących z przeciwka. Trasę od Barwinka do Satoraljaujhely pokonałem w 3,5godziny jadąc ciągle. Zwierzyny multum, po obu stronach drogi Słowacy rozciągnęli przewody "elektrycznego pastucha", ale mimo to pośrodku drogi spotkałem jelenie, sarny i przepięknego łosia, kilka lisów i borsuków. Myślę, że w dzień jadąc po drodze nr.15 to całkowita porażka.
Za Trebiszowem jazda po trasie, są dwie mijanki - ruch wahadłowy.
Jadącym od Barwinka do węgierskiej granicy cierpliwości życzę.