09-01-2016, 5:49
Witaj!
Ja przerejestrowałam swój samochód na Węgrzech, bo musiałam i chciałam.
Musiałam, bo z chwilą sprzedaży mojego warszawskiego mieszkania straciłam polski meldunek, a wraz z nim możliwość wyrobienia dowodu rejestracyjnego. A nie chciałam kombinować, że auto rejestruję na mamę, ale oczywiście to też jest rozwiązanie, jeśli z jakiś powodów musisz się wymeldować na 3 lata.
Chciałam, bo ja w ogóle nie jeżdżę do Polski, a jeśli zostawisz auto na polskich blachach, to musisz co roku odwiedzić ojczyznę, żeby zrobić obowiązkowy przegląd techniczny. Teraz już chyba nie ma rejonizacji, wystarczy przejechać przez granicę do najbliższej stacji kontroli pojazdów, ale to zawsze wycieczka i koszty.
Auto przerejestrowywałam 4 lata temu, chodziło o 10-letniego Peugeota, silnik 1.4. Wyrejestrowanie go z Polski nic mnie nie kosztowało, wszystkie formalności załatwiłam przez węgierski urząd. Zapłaciłam cło za sprowadzenie auta (52.000 Ft = 800 zł) oraz obowiązkowy przegląd techniczny (mimo że polski był teoretycznie jeszcze ważny), który też jest droższy dla aut sprowadzanych (39.000 Ft = 600 zł).
Plus jest taki, że potem przegląd kosztuje podobnie jak w Polsce (może taniej, ale ja mam coraz starsze auto i przy okazji zawsze muszę coś wymienić), ale robi się go raz na 2 lata.
O wiele tańsze jest na Węgrzech OC. Płacę 12.000 Ft (170 zł) rocznie, choć wystartowałam bez żadnych zniżek - tłumaczenie dokumentów z PZU o ewentualnych zniżkach jest nieopłacalne, bo też cały system rekompensat nie przekłada się na węgierską praktykę.
Ceny sprzed 4 lat mogły ulec zmianie, ale zarazem złotówka umocniła się do forinta, więc plus-minus wyjdzie na to samo.
Podsumowując: jeśli masz meldunek w Polsce, zakładasz, że będziesz jeździć do kraju i na koniec chcesz do niego wrócić, to przerejestrowywanie auta kompletnie się nie opłaca. Ale np. jeśli myślisz, żeby autem pojeździć 3 lata i je potem sprzedać, to się może kalkulować, bo ceny samochodów używanych są wyższe na Węgrzech i cała inwestycja może się zwrócić.
Powodzenia!
Ja przerejestrowałam swój samochód na Węgrzech, bo musiałam i chciałam.
Musiałam, bo z chwilą sprzedaży mojego warszawskiego mieszkania straciłam polski meldunek, a wraz z nim możliwość wyrobienia dowodu rejestracyjnego. A nie chciałam kombinować, że auto rejestruję na mamę, ale oczywiście to też jest rozwiązanie, jeśli z jakiś powodów musisz się wymeldować na 3 lata.
Chciałam, bo ja w ogóle nie jeżdżę do Polski, a jeśli zostawisz auto na polskich blachach, to musisz co roku odwiedzić ojczyznę, żeby zrobić obowiązkowy przegląd techniczny. Teraz już chyba nie ma rejonizacji, wystarczy przejechać przez granicę do najbliższej stacji kontroli pojazdów, ale to zawsze wycieczka i koszty.
Auto przerejestrowywałam 4 lata temu, chodziło o 10-letniego Peugeota, silnik 1.4. Wyrejestrowanie go z Polski nic mnie nie kosztowało, wszystkie formalności załatwiłam przez węgierski urząd. Zapłaciłam cło za sprowadzenie auta (52.000 Ft = 800 zł) oraz obowiązkowy przegląd techniczny (mimo że polski był teoretycznie jeszcze ważny), który też jest droższy dla aut sprowadzanych (39.000 Ft = 600 zł).
Plus jest taki, że potem przegląd kosztuje podobnie jak w Polsce (może taniej, ale ja mam coraz starsze auto i przy okazji zawsze muszę coś wymienić), ale robi się go raz na 2 lata.
O wiele tańsze jest na Węgrzech OC. Płacę 12.000 Ft (170 zł) rocznie, choć wystartowałam bez żadnych zniżek - tłumaczenie dokumentów z PZU o ewentualnych zniżkach jest nieopłacalne, bo też cały system rekompensat nie przekłada się na węgierską praktykę.
Ceny sprzed 4 lat mogły ulec zmianie, ale zarazem złotówka umocniła się do forinta, więc plus-minus wyjdzie na to samo.
Podsumowując: jeśli masz meldunek w Polsce, zakładasz, że będziesz jeździć do kraju i na koniec chcesz do niego wrócić, to przerejestrowywanie auta kompletnie się nie opłaca. Ale np. jeśli myślisz, żeby autem pojeździć 3 lata i je potem sprzedać, to się może kalkulować, bo ceny samochodów używanych są wyższe na Węgrzech i cała inwestycja może się zwrócić.
Powodzenia!