09-08-2012, 15:11
Przyłączam się do gratulacji za świetny opis. Pozwolę sobie na dorzucenie swoich "3 groszy".
Pomimo tego krótkiego odcinka z wertepami (też widziałem słowackie ekipy łatające tę drogę), to polecam tę trasę jako ciekawszą alternatywę dla Barwinka.
Dla mnie trasa przez Vranov n/T i Trebisov była jednak denerwująca. Z jednej strony widoki ładne (duże, chociaż jeszcze nie zagospodarowane turystycznie jezioro, tuż przy trasie ferma zwierząt egzotycznych, strusie, lamy, widoczne z samochodu), ale z drugiej strony nagromadzenie wiosek i miasteczek powoduje (teren zabudowany = 50 km/h), że droga czasowo strasznie się wydłuża. Może to była niecierpliwość aby nareszcie zajechać na Węgry, ale zraziłem się do tej drogi tak bardzo, że wracałem przez koszycko-preszovską autostradę i później Bardejov i wspomnianą Konieczną.
Jeśli to nie tajemnica, to czy rzeczywiście auto jest "made in Hungary"? I czy taki egzemplarz specjalnie wybierałeś
Tak trochę OT, to chyba Węgrzy nie mają (i nie pamiętam aby mieli kiedyś) żadnej własnej marki i wszystkie ich produkcje to obce marki, ja kojarzę Łady, Ople, Suzuki.
(07-08-2012, 17:36)krzysztof73 napisał(a): (...)
W podróż na Węgry wyruszyliśmy z Gorlic, granicę przekroczyliśmy w Koniecznej - do granicy droga bardzo dobra, później przez kilka kilometrów na Słowacji - dramat: jazda na drugim biegu, z omijaniem dziur (choć i tak kilka krótkich odcinków załatali), dalej jest już dobrze.
(...) Zdecydowałem się jechać przez Vranov nad Toplou, Trebisov i Sátoraljaujhely. Dłużej się jedzie tą trasą przez Słowację (niż przez Presov), ale spokojnie i jest dobre oznakowanie do kolejnych miejscowości.
(...) przynajmniej dla 14-letniego, jak dotąd niezawodnego auta made in Hungary.
(...)
Pomimo tego krótkiego odcinka z wertepami (też widziałem słowackie ekipy łatające tę drogę), to polecam tę trasę jako ciekawszą alternatywę dla Barwinka.
Dla mnie trasa przez Vranov n/T i Trebisov była jednak denerwująca. Z jednej strony widoki ładne (duże, chociaż jeszcze nie zagospodarowane turystycznie jezioro, tuż przy trasie ferma zwierząt egzotycznych, strusie, lamy, widoczne z samochodu), ale z drugiej strony nagromadzenie wiosek i miasteczek powoduje (teren zabudowany = 50 km/h), że droga czasowo strasznie się wydłuża. Może to była niecierpliwość aby nareszcie zajechać na Węgry, ale zraziłem się do tej drogi tak bardzo, że wracałem przez koszycko-preszovską autostradę i później Bardejov i wspomnianą Konieczną.
Jeśli to nie tajemnica, to czy rzeczywiście auto jest "made in Hungary"? I czy taki egzemplarz specjalnie wybierałeś

Tak trochę OT, to chyba Węgrzy nie mają (i nie pamiętam aby mieli kiedyś) żadnej własnej marki i wszystkie ich produkcje to obce marki, ja kojarzę Łady, Ople, Suzuki.