25-07-2016, 11:32
To może i ja wtrącę swoje 2 grosze
W tym roku jadę nad Balaton trzeci raz (ja żona i dwójka małych dzieci). Pierwszy raz byłem w ciemno w Balatonszarszo drugi raz w Zamardi w hotelu Familia w tym roku wybieram się do Keszthely do małego pensjonatu. Wg mnie ceny na Węgrzech są nieco tańsze niż w Polsce i jakoś usług na wyższym poziomie, nie wspominając już o dbaniu o czystość i zapleczu przy jeziorze (przebieralnie, prysznice oraz ciągłe opróżnianie koszy). Polskim "kurortom" znad morza trochę do Węgrów brakuje. Moje dzieci uwielbiają Balaton a o polskim morzu nie chcą słyszeć. Nie ma tego całego dziadostwa w postaci straganików z zabawkami i z jedzeniem niewiadomego pochodzenia. Cisza i spokój na "plażach" nad Balatonem to jest to czego z rodziną wyczekujemy co rok. Zawsze wracamy wypoczęci i zadowoleni. A kupowanie palinki u państwa po siedemdziesiątce bez wspólnego języka bezcenne (przed bramą do sprzedania jabłka i miód) Także naprawdę warto jechać nad Balaton i zasmakować węgierskiej gościnności
W tym roku jadę nad Balaton trzeci raz (ja żona i dwójka małych dzieci). Pierwszy raz byłem w ciemno w Balatonszarszo drugi raz w Zamardi w hotelu Familia w tym roku wybieram się do Keszthely do małego pensjonatu. Wg mnie ceny na Węgrzech są nieco tańsze niż w Polsce i jakoś usług na wyższym poziomie, nie wspominając już o dbaniu o czystość i zapleczu przy jeziorze (przebieralnie, prysznice oraz ciągłe opróżnianie koszy). Polskim "kurortom" znad morza trochę do Węgrów brakuje. Moje dzieci uwielbiają Balaton a o polskim morzu nie chcą słyszeć. Nie ma tego całego dziadostwa w postaci straganików z zabawkami i z jedzeniem niewiadomego pochodzenia. Cisza i spokój na "plażach" nad Balatonem to jest to czego z rodziną wyczekujemy co rok. Zawsze wracamy wypoczęci i zadowoleni. A kupowanie palinki u państwa po siedemdziesiątce bez wspólnego języka bezcenne (przed bramą do sprzedania jabłka i miód) Także naprawdę warto jechać nad Balaton i zasmakować węgierskiej gościnności