14-10-2016, 8:45
ember: odbiegając trochę od tematu to z ostatnim zdaniem nie za bardzo zgodzę się, albowiem na Węgrzech w sezonie nawet w tych małych pipidówkach są imprezy. Oni mają bzika na punkcie różnej maści festiwali jak oczywisty festiwal wina, piwa, palinki, zupy rybnej, naleśników, chleba, pogacsy, sztrucli itp itd. I trudno chyba będzie znaleźć produkt, który nie jest świętowany w postaci takiego festynu.
Odnośnie świętowania czy też ubiorów to nie jest to kwestia wyluzowania a wg mnie niechlujstwa. Spędziłem na Węgrzech kilkanaście lat i od ponad 20 lat regularnie tam bywam. Kiedyś w latach 70-90 dres był narodowym strojem Węgrów. Pamiętam tabuny ludzi w dresach w weekend, czego u nas w Polsce nie było, może za wyjątkiem paru lat w kryzysie, jak modne były tzw. szeleszczące dresy. Oni chodzili w takich zwykłych bawełnianych.
Ja nie wyobrażam sobie pójść do kościoła w dresach czy w jakimś niechlujnym ubraniu, klapkach. U nich może nie jest to standard ale sporo ludzi tak się ubiera. Być może jest to też zupełny brak gustu Węgrów i Węgierek.
W latach 80-90 kiedy u nas półki świeciły pustkami a u nich było niemal wszystko, a mimo tego Polacy lepiej się ubierali niż Węgrzy i tak to chyba zostało do dziś.
Odnośnie świętowania czy też ubiorów to nie jest to kwestia wyluzowania a wg mnie niechlujstwa. Spędziłem na Węgrzech kilkanaście lat i od ponad 20 lat regularnie tam bywam. Kiedyś w latach 70-90 dres był narodowym strojem Węgrów. Pamiętam tabuny ludzi w dresach w weekend, czego u nas w Polsce nie było, może za wyjątkiem paru lat w kryzysie, jak modne były tzw. szeleszczące dresy. Oni chodzili w takich zwykłych bawełnianych.
Ja nie wyobrażam sobie pójść do kościoła w dresach czy w jakimś niechlujnym ubraniu, klapkach. U nich może nie jest to standard ale sporo ludzi tak się ubiera. Być może jest to też zupełny brak gustu Węgrów i Węgierek.
W latach 80-90 kiedy u nas półki świeciły pustkami a u nich było niemal wszystko, a mimo tego Polacy lepiej się ubierali niż Węgrzy i tak to chyba zostało do dziś.