Rumunia powiadasz? Hmm, poza jedną wsią, gdzie co prawda była knajpa i trzy sklepy, ale nie restauracja, to w żadnym miejscu gdzie się zatrzymywaliśmy nie było z jedzeniem problemu (czasem trzeba było trochę poszukać). Po drodze także co jakiś czas było miejsce z żarełkiem, choć może ciut mniej niż na Węgrzech.
O braku sklepów to w ogóle nie będę się wypowiadał, bo to chyba inna Rumunia była. Owszem, w takiej Bułgarii to jest problem, ale nie u Rumunów.
Ja z kolei w węgierskiej miejscowości Nyirbator, czyli tam gdzie kompleks basenów, o godzinie 20-tej w sobotę nie znalazłem już otwartego lokalu, została tylko spelunka.
O braku sklepów to w ogóle nie będę się wypowiadał, bo to chyba inna Rumunia była. Owszem, w takiej Bułgarii to jest problem, ale nie u Rumunów.
Ja z kolei w węgierskiej miejscowości Nyirbator, czyli tam gdzie kompleks basenów, o godzinie 20-tej w sobotę nie znalazłem już otwartego lokalu, została tylko spelunka.