24-08-2017, 16:12
Nie wiem co w człowieku drzemie, sknerstwo, brak logiki czy coś innego. W każdym razie pełznąć 10km/godz zastanawiałem się czy nie zawrócić łudząc się, że może za chwilę będzie lepsza droga. Po godzinie zacząłem się modlić żeby zdążyć przed zamknięciem baru, który jest koło kempingu. Zdążyłem kilka minut przed ichnim fajrantem i w nagrodę kupiłem sobie palinkę i piwo. Pozostałym 3 uczestnikom podróży za przeżytą udrękę postawiłem piwo i lemoniadę ale palinki już nie.