Za ratuszem skromny kościół bonifratrów. Przed ratuszem konny pomnik Jánosa Hunyadyego, pogromcy Turków pod Belgradem. Barokowy pomnik św. Trójcy z początku XVIII wieku jest charakterystyczny dla wielu miast habsburskich.
Ruszamy w kierunku wschodnim Király utca, pełniącym funkcję głównego deptaku. Mijamy restauracje i knajpki wypełnione ludźmi.
Kompozycja kamieni wskazuje miejsce, gdzie na Bramie Budańskiej niegdyś kończyły się mury miejskie.
Tłoczność ulicy gwałtownie spada, pojawiają się sypiące tynki i zaniedbane podwórka. Widać, że turyści już rzadziej zaglądają w te rejony. Za to na parkingu ulokowanym w miejscu rozebranego budynku zaparkował jakiś HUJ.
Przed powrotem do auta podchodzę jeszcze pod kościół, który widziałem już idąc w stronę centrum. Św. Augustyn to następca średniowiecznego św. Mikołaja, którego z kolei zlikwidowali Turcy stawiając tu meczet. Jak dobrze zauważyłem, resztki tamtej konstrukcji są dziś częścią katolickiej świątyni z 1712 roku.
Obejrzeliśmy tylko niewielką część zabytkowej tkanki Peczu, zdecydowanie trzeba tu przyjechać jeszcze raz. Przy okazji drobna ciekawostka: wychodząc z meczetu pytamy się w IT o jakąś publiczną toaletę. Panie zdziwione: "niee, w mieście nie ma publicznych szaletów. Trzeba korzystać z galerii handlowych i restauracji". Europejska Stolica Kultury...
Uskuteczniami zakupy i kierujemy się na południe. Po kilku kilometrach przejeżdżamy obok lotniska Pécs-Pogány. Otwarte w 2003 roku, malutkie, rok temu skorzystało z niego 3644 pasażerów, trzy razy mniej niż w Radomiu .
Ciekawe, czy takimi samolotami wożą ludzi?
Ruszamy w kierunku wschodnim Király utca, pełniącym funkcję głównego deptaku. Mijamy restauracje i knajpki wypełnione ludźmi.
Kompozycja kamieni wskazuje miejsce, gdzie na Bramie Budańskiej niegdyś kończyły się mury miejskie.
Tłoczność ulicy gwałtownie spada, pojawiają się sypiące tynki i zaniedbane podwórka. Widać, że turyści już rzadziej zaglądają w te rejony. Za to na parkingu ulokowanym w miejscu rozebranego budynku zaparkował jakiś HUJ.
Przed powrotem do auta podchodzę jeszcze pod kościół, który widziałem już idąc w stronę centrum. Św. Augustyn to następca średniowiecznego św. Mikołaja, którego z kolei zlikwidowali Turcy stawiając tu meczet. Jak dobrze zauważyłem, resztki tamtej konstrukcji są dziś częścią katolickiej świątyni z 1712 roku.
Obejrzeliśmy tylko niewielką część zabytkowej tkanki Peczu, zdecydowanie trzeba tu przyjechać jeszcze raz. Przy okazji drobna ciekawostka: wychodząc z meczetu pytamy się w IT o jakąś publiczną toaletę. Panie zdziwione: "niee, w mieście nie ma publicznych szaletów. Trzeba korzystać z galerii handlowych i restauracji". Europejska Stolica Kultury...
Uskuteczniami zakupy i kierujemy się na południe. Po kilku kilometrach przejeżdżamy obok lotniska Pécs-Pogány. Otwarte w 2003 roku, malutkie, rok temu skorzystało z niego 3644 pasażerów, trzy razy mniej niż w Radomiu .
Ciekawe, czy takimi samolotami wożą ludzi?