30-06-2018, 17:48
Witam po kolejnej przerwie obecności na Forum. niestety, trwająca od 3 lat choroba mocno ograniczyła moją aktywność, w tym także mobilność, więc moje węgierskie fascynacje sterują bardziej w kierunku teorii (literatura, internet, itp.), niż fizycznej obecności na Węgrzech, nad czym nie ukrywam boleję. Stąd brak wpisów dotyczących pobytu na Węgrzech. W miarę możliwości staram się podczas szpitalnych i rehabilitacyjnych pobytów w różnych placówkach medycznych szerzyć wiedzę na temat Węgier i zyskiwać sympatyków tego kraju. udało mi się już kilka osób do wyjazdu turystycznego na Węgry. Czasem zdarzają się miłe niespodzianki, tak jak spotkanie pana doktora Kordowicza w Konstancinie (pozdrawiam serdecznie, jeśli trafi na Forum). Pan doktor pracował w Budapeszcie i znakomicie mówi po węgiersku.
Wracając do głównego wątku, rekompensując brak odwiedzin na Węgrzech czytam dużo na węgierskie tematy. Szperając w zasobach internetowych antykwariatów trafiłem na dwie archiwalne pozycje Tadeusza Olszańskiego; " Budapeszteńskie ABC" oraz "Spotkania z Węgrami". Pan Tadeusz ma węgierskie pochodzenie ( Jego mama była Węgierką) jestł dziennikarzem wszrchstronnym, także sportowym, ale co ważne, jednym z pierwszych popularyzatorów węgierskości w Polsce. Dwie wspomniane pozycje, które zakupiłem, zostały wydane na początku lat 80-tych. To istotna informacja, bo obie książki zawierają też treści w ówczesnych czasach w tekstach publicystycznych często spotykane. Dużo jest o zaletach socjalizmu, jego przejawach i wpływie na życie codzienne (m.in. socjalistyczne budownictwo, przedszkola i wczasy dla każdego, troska partii[jedynej istniejącej] o obywatela, szlachetne życiorysy jej przywódców [Janos Kadar, jako niemalże idealny bohater], wrogie knowania zachodniego świata, itp.). Te fragmenty mocno się zdezaktualizowały. U czytelników powyżej czterdziestki, tak jak u mnie, pamiętającym ówczesne czasy, wywołują uśmiech politowania nad naiwną wiarą wielu ludzi w nowy, wspaniały świat, u młodych mogą pozostawić skrzywiony obraz socjalistycznej codzienności. Dlatego choć w niezmienionej formie obie książki nie mogłyby i chyba nie powinny być wydane obecnie, to dla czytelników umiejących odsiać te ideologiczne wtręty są czytane jako obraz ówczesnej epoki, ale też źródło dodatkowych, nieznanych wcześniej informacji. Dla mnie ciekawe były fragmenty dotyczące kulisów węgierskiej polityki pod koniec II wojny światowej( interesująco, prawie jak dziennikarska relacja "na żywo" napisana historia przejęcia przez Niemców budzińskiego zamku ), czy też opis industrializacji wyspy Csepel.
Reasumując. Te książki, to bardziej historyczna ciekawostka, niż źródło wiedzy dla początkujących hungarofllów. Jeśli już, to polecam bardziej "Budapeszteńskie ABC", która to pozycja mniej się zestarzała, niż mocniej faszerowane socjalistycznymi wtrętami "Spotkania z Węgrami" Myślę jednak, iż na naszym Forum należy przypomnieć zasługi Pana Tadeusza Olszańskiego dla popularyzacji Węgier wśród Polaków (robił to na długo przed taką właśnie działalnością Krzysztofa Vargi). Odrębną zasługą Pana Tadeusza są świetne tłumaczenia wielu kanonicznych pozycji węgierskiej literatury. To już jednak kwestia wykraczająca ponad temat tego wpisu.
Wracając do głównego wątku, rekompensując brak odwiedzin na Węgrzech czytam dużo na węgierskie tematy. Szperając w zasobach internetowych antykwariatów trafiłem na dwie archiwalne pozycje Tadeusza Olszańskiego; " Budapeszteńskie ABC" oraz "Spotkania z Węgrami". Pan Tadeusz ma węgierskie pochodzenie ( Jego mama była Węgierką) jestł dziennikarzem wszrchstronnym, także sportowym, ale co ważne, jednym z pierwszych popularyzatorów węgierskości w Polsce. Dwie wspomniane pozycje, które zakupiłem, zostały wydane na początku lat 80-tych. To istotna informacja, bo obie książki zawierają też treści w ówczesnych czasach w tekstach publicystycznych często spotykane. Dużo jest o zaletach socjalizmu, jego przejawach i wpływie na życie codzienne (m.in. socjalistyczne budownictwo, przedszkola i wczasy dla każdego, troska partii[jedynej istniejącej] o obywatela, szlachetne życiorysy jej przywódców [Janos Kadar, jako niemalże idealny bohater], wrogie knowania zachodniego świata, itp.). Te fragmenty mocno się zdezaktualizowały. U czytelników powyżej czterdziestki, tak jak u mnie, pamiętającym ówczesne czasy, wywołują uśmiech politowania nad naiwną wiarą wielu ludzi w nowy, wspaniały świat, u młodych mogą pozostawić skrzywiony obraz socjalistycznej codzienności. Dlatego choć w niezmienionej formie obie książki nie mogłyby i chyba nie powinny być wydane obecnie, to dla czytelników umiejących odsiać te ideologiczne wtręty są czytane jako obraz ówczesnej epoki, ale też źródło dodatkowych, nieznanych wcześniej informacji. Dla mnie ciekawe były fragmenty dotyczące kulisów węgierskiej polityki pod koniec II wojny światowej( interesująco, prawie jak dziennikarska relacja "na żywo" napisana historia przejęcia przez Niemców budzińskiego zamku ), czy też opis industrializacji wyspy Csepel.
Reasumując. Te książki, to bardziej historyczna ciekawostka, niż źródło wiedzy dla początkujących hungarofllów. Jeśli już, to polecam bardziej "Budapeszteńskie ABC", która to pozycja mniej się zestarzała, niż mocniej faszerowane socjalistycznymi wtrętami "Spotkania z Węgrami" Myślę jednak, iż na naszym Forum należy przypomnieć zasługi Pana Tadeusza Olszańskiego dla popularyzacji Węgier wśród Polaków (robił to na długo przed taką właśnie działalnością Krzysztofa Vargi). Odrębną zasługą Pana Tadeusza są świetne tłumaczenia wielu kanonicznych pozycji węgierskiej literatury. To już jednak kwestia wykraczająca ponad temat tego wpisu.