18-06-2019, 17:29
Absolutnie nie twierdzę, że z Polakami źle. Ja w ogóle znam samych fajnych bez względu na wiek. Ale mam świadomość, że bywa różnie.
Rurki-jajozgnioty kupuję!
Na Węgrzech jest tendencja taka, że młodzi mężczyźni nie chcą się wiązać. Nie chcą małżeństwa, ale też nie chcą w ogóle zobowiązań - wspólnego mieszkania, wspólnej kasy, związku nawet bez ślubu, który jednak wymagałby współpracy. Panuje większa swoboda seksualna, co też na pewno sprzyja takim postawom. Z jednej strony to wygodnictwo, ale z drugiej przejaw bezradności.
Dziewczyny lepiej sobie radzą. Szybciej się uczą, są odważniejsze, łatwiej korzystają z możliwości, które daje świat. Znają języki, jeżdżą za granicę, poszerzają horyzonty. Chłopak, który nawet ma pracę, ale mieszka z rodzicami, a po pracy idzie na piwo z kuplami, w nocy gra na komputerze to nie jest partner do rozmowy, a co dopiero do życia. A faceci uciekają w wirtulany świat i im bardziej wymagania rosną, tym bardziej im się nie chce. Albo są przerażeni, że takiej dziewczyny nigdy nie dogonią, nie mają jej czym zaimponować.
Nie wiem, jak to napisać, ale to nie jest kwestia wieku, tylko kwestia czasów (i charakteru danego mężczyzny). Wyemancypowane kobiety będą przerażać mężczyzn niepewnych swojej wartości, nie mających zbyt wiele do zaoferowania. Bez względu na to, ile ten facet ma lat. Znam 50-latków z zarostem od suwmiarki
Znam też 20-paroletnich ojców rodzin - i Węgrów, i Polaków - którzy się super sprawdzają.
Zarzekam się, bo nie chciałabym urazić żadnego z kolegów na forum. Mam świadomość, że uogólnienia są zawsze krzywdzące. Dopuszczam się takowych na potrzeby dyskusji, czasem nawet lubię wsadzać kij w mrowisko, ale to nie jest przeciwko komukolwiek wymierzone.
Rurki-jajozgnioty kupuję!
Na Węgrzech jest tendencja taka, że młodzi mężczyźni nie chcą się wiązać. Nie chcą małżeństwa, ale też nie chcą w ogóle zobowiązań - wspólnego mieszkania, wspólnej kasy, związku nawet bez ślubu, który jednak wymagałby współpracy. Panuje większa swoboda seksualna, co też na pewno sprzyja takim postawom. Z jednej strony to wygodnictwo, ale z drugiej przejaw bezradności.
Dziewczyny lepiej sobie radzą. Szybciej się uczą, są odważniejsze, łatwiej korzystają z możliwości, które daje świat. Znają języki, jeżdżą za granicę, poszerzają horyzonty. Chłopak, który nawet ma pracę, ale mieszka z rodzicami, a po pracy idzie na piwo z kuplami, w nocy gra na komputerze to nie jest partner do rozmowy, a co dopiero do życia. A faceci uciekają w wirtulany świat i im bardziej wymagania rosną, tym bardziej im się nie chce. Albo są przerażeni, że takiej dziewczyny nigdy nie dogonią, nie mają jej czym zaimponować.
Nie wiem, jak to napisać, ale to nie jest kwestia wieku, tylko kwestia czasów (i charakteru danego mężczyzny). Wyemancypowane kobiety będą przerażać mężczyzn niepewnych swojej wartości, nie mających zbyt wiele do zaoferowania. Bez względu na to, ile ten facet ma lat. Znam 50-latków z zarostem od suwmiarki
Znam też 20-paroletnich ojców rodzin - i Węgrów, i Polaków - którzy się super sprawdzają.
Zarzekam się, bo nie chciałabym urazić żadnego z kolegów na forum. Mam świadomość, że uogólnienia są zawsze krzywdzące. Dopuszczam się takowych na potrzeby dyskusji, czasem nawet lubię wsadzać kij w mrowisko, ale to nie jest przeciwko komukolwiek wymierzone.