Do tutejszych zasad ruchu trzeba się chwilę przyzwyczajać. Ogólnie jest to wielki chaos. Na ulicach nie ma wyznaczonych pasów i na jezdni o szerokości np. 12 metrów w jednym miejscu jadą obok siebie trzy samochody, a zaraz dalej - cztery. Między nie wciskają się skutery. Kierunkowskazów praktycznie się nie używa, a jak już ktoś włączy, to z powodu nieobycia z tym wynalazkiem miga aż do następnego skrzyżowania czy zjazdu z autostrady. Gdy to zauważyłem - kierunkowskazy stały się moim znakiem rozpoznawczym: Uważaj, jestem nietutejszy! Z reguły też dając taki sygnał nie miałem problemu z uzyskaniem miejsca na sąsiednim pasie, nawet w dużym ruchu. Nie ma zwyczaju dziękowania awaryjnymi. Postój na przejściu czy zastawienie całego chodnika albo przejazd na wczesnym czerwonym to normalka. Zdarzyło mi się przechodzić przez pasy, gdy nadjechał samochód, kobieta zaparkowała blokując przejście tuż przede mną i spokojnie wysiadła.
Nikt nie przejmuje się zasadami pierwszeństwa ani znakami - ogólnie trzeba jechać powoli, i jak inni zwalniają, to jechać, a jak nie - to ich przepuścić. Trąbienie to ostrzeżenie - jestem w twoim martwym polu - albo sygnał - odłóż wreszcie tę komórkę, masz już zielone! Na szczęście nie ma tu agresji, nikt nikogo złośliwie nie blokuje ani nie zajeżdża, każdy stara się jak najsprawniej dojechać, ale efekty są średnie - ruch nie jest specjalnie płynny, a wiele samochodów i tak jest poobijanych.
Autostrada A19 Palermo-Katania jest bezpłatna, ale co dwa kilometry jest odcinek remontowany, ograniczenie do 80...60 i jazda jednym pasem albo nawet dwa kierunki na jednej nitce. Wąskie tunele, ciasne łuki, nierówności i garby na łączeniach płyt na estakadach. Ogólnie jeśli przekracza się 110km/h, to trzeba być gotowym na natychmiastową akcję. Rozjazdy są dobrze oznakowane, autostrady mają tu zielone tablice, a drogi lokalne - niebieskie. Zdarzają się wjazdy na autostradę bez pasa rozbiegowego - na niecałych stu metrach trzeba się włączyć w ruch, albo zatrzymać w oczekiwaniu na lukę i startować od zera.
Nie rozgryzłem stacji benzynowych. Większość jest samoobsługowa, ale kręcą się na nich pracownicy. Zanim wybrałem się zatankować, zagadnąłem takiego kolesia, dlaczego na tablicy jest cena benzyny 1,58, a na dystrybutorze 1,92. On pokazał mi, że to jest strona "servicio", a z drugiej strony, od napisu "self", tzn. gdy kierowca ma dystrybutor po lewej stronie, na tym samym stanowisku, cena jest niższa. Proszę go, żeby mnie nauczył obsługiwać ten bankomat samoobsługowy - a on mówi, że automat jest nieczynny, a płaci się kartą w przenośnym terminalu, który pracownik ma pod ręką. W dodatku widzę, że drugi gość z obsługi wkłada pistolet do baku samochodu, który podjechał od strony "self", kierowca nawet nie wysiada, a cena na dystrybutorze jest niższa. Tu wtrącę, że węże są długie i nie ma znaczenia, z której strony jest wlew. Odszedłem skołowany.
Po wypaleniu połowy zbiornika, za dnia, podjechałem na inną stację i znowu pytam, jak tu zatankować tanio. Starszy pan kieruje mnie na stronę "self", odkorkowuje bak, leje i jednocześnie pokazuje, że cena na liczniku jest ta lepsza. Zapłaciłem również na przenośnym terminalu po niższej stawce i bez żadnych niespodzianek. Być może te dwie ceny to pozostałość z dawnych czasów, gdy do automatu wpychało się banknoty (sam raz to robiłem). Albo, przypuszczam, aby otrzymać rachunek na firmę - należy brać to droższe paliwo? Kierowca to przecież kierowca, nie wolno go zmuszać do wykonywania czynności pracownika stacji, bo musiałby do tego mieć przeszkolenie, badania lekarskie i aneks do umowy o pracę.
Nikt nie przejmuje się zasadami pierwszeństwa ani znakami - ogólnie trzeba jechać powoli, i jak inni zwalniają, to jechać, a jak nie - to ich przepuścić. Trąbienie to ostrzeżenie - jestem w twoim martwym polu - albo sygnał - odłóż wreszcie tę komórkę, masz już zielone! Na szczęście nie ma tu agresji, nikt nikogo złośliwie nie blokuje ani nie zajeżdża, każdy stara się jak najsprawniej dojechać, ale efekty są średnie - ruch nie jest specjalnie płynny, a wiele samochodów i tak jest poobijanych.
Autostrada A19 Palermo-Katania jest bezpłatna, ale co dwa kilometry jest odcinek remontowany, ograniczenie do 80...60 i jazda jednym pasem albo nawet dwa kierunki na jednej nitce. Wąskie tunele, ciasne łuki, nierówności i garby na łączeniach płyt na estakadach. Ogólnie jeśli przekracza się 110km/h, to trzeba być gotowym na natychmiastową akcję. Rozjazdy są dobrze oznakowane, autostrady mają tu zielone tablice, a drogi lokalne - niebieskie. Zdarzają się wjazdy na autostradę bez pasa rozbiegowego - na niecałych stu metrach trzeba się włączyć w ruch, albo zatrzymać w oczekiwaniu na lukę i startować od zera.
Nie rozgryzłem stacji benzynowych. Większość jest samoobsługowa, ale kręcą się na nich pracownicy. Zanim wybrałem się zatankować, zagadnąłem takiego kolesia, dlaczego na tablicy jest cena benzyny 1,58, a na dystrybutorze 1,92. On pokazał mi, że to jest strona "servicio", a z drugiej strony, od napisu "self", tzn. gdy kierowca ma dystrybutor po lewej stronie, na tym samym stanowisku, cena jest niższa. Proszę go, żeby mnie nauczył obsługiwać ten bankomat samoobsługowy - a on mówi, że automat jest nieczynny, a płaci się kartą w przenośnym terminalu, który pracownik ma pod ręką. W dodatku widzę, że drugi gość z obsługi wkłada pistolet do baku samochodu, który podjechał od strony "self", kierowca nawet nie wysiada, a cena na dystrybutorze jest niższa. Tu wtrącę, że węże są długie i nie ma znaczenia, z której strony jest wlew. Odszedłem skołowany.
Po wypaleniu połowy zbiornika, za dnia, podjechałem na inną stację i znowu pytam, jak tu zatankować tanio. Starszy pan kieruje mnie na stronę "self", odkorkowuje bak, leje i jednocześnie pokazuje, że cena na liczniku jest ta lepsza. Zapłaciłem również na przenośnym terminalu po niższej stawce i bez żadnych niespodzianek. Być może te dwie ceny to pozostałość z dawnych czasów, gdy do automatu wpychało się banknoty (sam raz to robiłem). Albo, przypuszczam, aby otrzymać rachunek na firmę - należy brać to droższe paliwo? Kierowca to przecież kierowca, nie wolno go zmuszać do wykonywania czynności pracownika stacji, bo musiałby do tego mieć przeszkolenie, badania lekarskie i aneks do umowy o pracę.