Po 1 09. to ja w pracy będę.
No i jesteśmy od wczorajszego ranka, jutro po południu wyjazd. Wszystko po staremu. Pogoda trochę nie trafiła - już się cieszyłem na te chłody, które były u nas z początkiem tygodnia, a tu słońce pali przez cały dzień. Woda w zewnętrznym basenie trochę za gorąca, jakieś 34, w pływackim dość chłodna, oceniam na 28, w "elmeny" (rozrywkowym, ze zjeżdżalniami) było w piątek rano chyba 26, okropność. Potem podgrzali i była taka sama, jak w pływackim zewnętrznym.
Dziś rano miałem zajście przy wejściu na baseny. Wchodziłem przez bramki w samych kąpielówkach, normalnych gaciach, jakie kupuje się w kompletach po trzy sztuki, tyle, że ciemnych, czystych, bez rozporka i nie podartych. Ochroniarz przy kasie mnie zobaczył, wlazł za mną do szatni i mówi coś po węgiersku, potem po angielsku, że te gacie są złe i nie mogę wejść. W takich wchodzę od ośmiu lat na Smoka bez problemu, nigdy też nie widziałem, żeby komuś zwracali uwagę. Co trzeci chłop na obiekcie ma takie gacie. Może chodzi o to, że nie zmieniam ich w szatni? Przecież przyszedłem z kempingu na gotowo, nie siedziałem tyłkiem w tramwaju czy na rowerze obsranym przez muchy. Mam wrócić do kasy i kupić sobie inne. Mają takie z długimi nogawkami i takie same, jak moje, tylko z innym napisem firmowym. Gdy ustaliłem fason i rozmiar, przyszło do ceny: 6000ft za jedne. Wiedziałem, że będzie za drogo, bo kiedyś rozważałem zakup koszulki z nadrukiem i zwątpiłem. Skomentowałem to po angielsku, wyszedłem i pojechałem do Tesco. Trzy pary galot długonogawkowych kosztowały 3000. Tym razem wszedłem w pełnym ubraniu i masce, ochroniarzowi z daleka pokazałem te portki i przebrałem się w nie w szatni.
Ale miesiąc temu miałem bardzo pozytywne doświadczenie z obsługą: dziecko z naszej licznej grupy pośliznęło się na zjeżdżalni i uderzyło twarzą: rozcięte dziąsło, otarta skóra, mleczny ząb się rusza. Płakało strasznie, po chwili pojawił się ratownik, obejrzał i wezwał karetkę z Nyiregyhazy. Dziecko miało prześwietlenie, dostało opis przypadku po węgiersku i częściowo po angielsku. Wszystko skończyło się dobrze, mleczak i tak miał niedługo wypaść. Za wszystkie formalności wystarczyła karta EKUZ. Tutaj dziękuję Sztaskowi, że zalecał mieć ten dokument, gdy ja jeszcze uważałem, że w razie nagłej choroby równie skutecznie mogę się ewakuować do Polski.
Dziś w kościele zauważyłem, że jest nowa księga pamiątkowa. Wczoraj jeszcze była stara, w której już dawno byliśmy wpisani, może nawet dwa razy. Takiej gratki nie mogłem przepuścić - walnąłem pierwszy wpis powitalny, napisałem, że przyjeżdżamy od ośmiu lat. Miałem jeszcze dopisać, że ksiądz ma okropnie długie kazania, a ogłoszenia takie same, ale żona była przeciwna. Za to dodałem link do forum. Aby ktoś nie odwrócił książki do góry nogami, na ostatniej stronie napisałem "VEGE".
No i jesteśmy od wczorajszego ranka, jutro po południu wyjazd. Wszystko po staremu. Pogoda trochę nie trafiła - już się cieszyłem na te chłody, które były u nas z początkiem tygodnia, a tu słońce pali przez cały dzień. Woda w zewnętrznym basenie trochę za gorąca, jakieś 34, w pływackim dość chłodna, oceniam na 28, w "elmeny" (rozrywkowym, ze zjeżdżalniami) było w piątek rano chyba 26, okropność. Potem podgrzali i była taka sama, jak w pływackim zewnętrznym.
Dziś rano miałem zajście przy wejściu na baseny. Wchodziłem przez bramki w samych kąpielówkach, normalnych gaciach, jakie kupuje się w kompletach po trzy sztuki, tyle, że ciemnych, czystych, bez rozporka i nie podartych. Ochroniarz przy kasie mnie zobaczył, wlazł za mną do szatni i mówi coś po węgiersku, potem po angielsku, że te gacie są złe i nie mogę wejść. W takich wchodzę od ośmiu lat na Smoka bez problemu, nigdy też nie widziałem, żeby komuś zwracali uwagę. Co trzeci chłop na obiekcie ma takie gacie. Może chodzi o to, że nie zmieniam ich w szatni? Przecież przyszedłem z kempingu na gotowo, nie siedziałem tyłkiem w tramwaju czy na rowerze obsranym przez muchy. Mam wrócić do kasy i kupić sobie inne. Mają takie z długimi nogawkami i takie same, jak moje, tylko z innym napisem firmowym. Gdy ustaliłem fason i rozmiar, przyszło do ceny: 6000ft za jedne. Wiedziałem, że będzie za drogo, bo kiedyś rozważałem zakup koszulki z nadrukiem i zwątpiłem. Skomentowałem to po angielsku, wyszedłem i pojechałem do Tesco. Trzy pary galot długonogawkowych kosztowały 3000. Tym razem wszedłem w pełnym ubraniu i masce, ochroniarzowi z daleka pokazałem te portki i przebrałem się w nie w szatni.
Ale miesiąc temu miałem bardzo pozytywne doświadczenie z obsługą: dziecko z naszej licznej grupy pośliznęło się na zjeżdżalni i uderzyło twarzą: rozcięte dziąsło, otarta skóra, mleczny ząb się rusza. Płakało strasznie, po chwili pojawił się ratownik, obejrzał i wezwał karetkę z Nyiregyhazy. Dziecko miało prześwietlenie, dostało opis przypadku po węgiersku i częściowo po angielsku. Wszystko skończyło się dobrze, mleczak i tak miał niedługo wypaść. Za wszystkie formalności wystarczyła karta EKUZ. Tutaj dziękuję Sztaskowi, że zalecał mieć ten dokument, gdy ja jeszcze uważałem, że w razie nagłej choroby równie skutecznie mogę się ewakuować do Polski.
Dziś w kościele zauważyłem, że jest nowa księga pamiątkowa. Wczoraj jeszcze była stara, w której już dawno byliśmy wpisani, może nawet dwa razy. Takiej gratki nie mogłem przepuścić - walnąłem pierwszy wpis powitalny, napisałem, że przyjeżdżamy od ośmiu lat. Miałem jeszcze dopisać, że ksiądz ma okropnie długie kazania, a ogłoszenia takie same, ale żona była przeciwna. Za to dodałem link do forum. Aby ktoś nie odwrócił książki do góry nogami, na ostatniej stronie napisałem "VEGE".