03-10-2012, 16:15
Dzisiaj znowu teatr Madácha i kolejna jego przedstawicielka. (Nawiasem: z oczywistych względów nie znam żadnych węgierskich teatrów, w żadnym nie byłem, ale Madách jest chyba sceną, sądząc po repertuarze, którą warto odwiedzić nie zważając na językową barierę. Już chociażby z inspiracji powyższych wpisów można się do tego przekonać.)
Orvos ulubił sobie Gallusz Niko, ja z kolei - Oroszlán Szonję, którą widziałem chociażby w Valami Amerika czy przez mgnienie - w Magyar Vándor. O tym, że śpiewać i tańczy potrafi przekonuje w tym pierwszym. Z innego, którego nie widziałem, pochodzi ta piosenka. Z pewnością nie tylko mnie przywodzi na myśl meksykańsko-amerykańskie skojarzenia.
Orvos ulubił sobie Gallusz Niko, ja z kolei - Oroszlán Szonję, którą widziałem chociażby w Valami Amerika czy przez mgnienie - w Magyar Vándor. O tym, że śpiewać i tańczy potrafi przekonuje w tym pierwszym. Z innego, którego nie widziałem, pochodzi ta piosenka. Z pewnością nie tylko mnie przywodzi na myśl meksykańsko-amerykańskie skojarzenia.