Analogią jest to, że bojkot może dotknąć każdego obywatela, niekoniecznie wspierającego władzę. W "potrzasku gazowym" jest wiele krajów EU, a tylko Węgry robiły takie pranie mózgu w swojej reżimówce odnośnie Ukrainy i tylko Victor pił serdecznie z Putinem szampana, gdy ten już stał z wojskami wokół Ukrainy. W tej części Europy jedynie Serbia okazała się bardziej prorosyjska, co jednak wcale mnie nie szokuje, bo Serbowie byli związani z Rosjanami od zawsze i Rosjanie zawsze Serbów wspierali, natomiast w przypadku Węgier wręcz odwrotnie.
Mimo wszystko uważam całkowity bojkot Węgier za przesadę - to nie Rosja, gdzie zdecydowanej większości obywateli podoba się, to co robi Putin, nad Balatonem postawy społeczeństwa są inne. Jak już swojego czasu pisałem - ja jadąc do Węgier sprawdzam sobie preferencje wyborcze w miejcu noclegowym. Może wydawać się to głupie, ale traktuję to tak samo jak świadomy wybór w sklepie - zostawię pieniądzę w miejscowości, gdzie jest mniejsza szansa, iż lokalni obywatele wybrali Orbana. Co nie zmieni faktu, że prawdopodobnie w te lato będzie to najkrótsza wizyta u Węgrów od kilkunastu lat...
Mimo wszystko uważam całkowity bojkot Węgier za przesadę - to nie Rosja, gdzie zdecydowanej większości obywateli podoba się, to co robi Putin, nad Balatonem postawy społeczeństwa są inne. Jak już swojego czasu pisałem - ja jadąc do Węgier sprawdzam sobie preferencje wyborcze w miejcu noclegowym. Może wydawać się to głupie, ale traktuję to tak samo jak świadomy wybór w sklepie - zostawię pieniądzę w miejscowości, gdzie jest mniejsza szansa, iż lokalni obywatele wybrali Orbana. Co nie zmieni faktu, że prawdopodobnie w te lato będzie to najkrótsza wizyta u Węgrów od kilkunastu lat...